Niemcy. Śmierć na dwóch kółkach
19 sierpnia 2015W 2014 roku na niemieckich drogach i ulicach zginęło w wypadkach 396 rowerzystów, co stanowi 12 procent wszystkich ofiar śmiertelnych w ruchu drogowym. Jak poinformował we wtorek (18.08.15) Federalny Urząd Statystyczny z Wiesbaden, w wyniku wypadków w Niemczech obrażeń ciała doznało w sumie 77 900 rowerzystów - w tym 14 500 ciężkich. W porównaniu z rokiem 2013 liczba ofiar śmiertelnych wśród rowerzystów wzrosła o 42, a rannych o 6 tysięcy przypadków.
Wypadki na porządku dziennym
Jak poinformował Gerhard Kraski, specjalista ds. danych statystycznych, w 2014 roku doszło do 85 tys. wypadków z udziałem rowerzystów. Do ponad połowy (58 procent) wypadków śmiertelnych doszło w obrębie miasta.
Według ocen Siegfrieda Brockmana, eksperta ds. wypadków przy towarzystwach ubezpieczeniowych, faktyczne liczby są dużo wyższe. Nie o każdym wypadku rowerzysty, w którym doznał obrażeń, informuje się policję. Wiele osób samodzielnie opatruje skaleczenia.
Ponad połowa (57 procent) ofiar śmiertelnych wśród rowerzystów to osoby w wieku ponad 65 lat. Nic dziwnego, twierdzi ekspert. Niejednokrotnie obrażenia, które u młodych ludzi goją stosunkowo szybko, dla osób starszych są śmiertelne. Poza tym osoby starsze gorzej kontrolują upadki. Dlatego tak ważne w tej grupie wiekowej jest używanie podczas jazdy na rowerze hełmów ochronnych.
Bezpieczny system dróg dla rowerów
W obliczu dynamicznie rozwijającego się ruchu rowerowego Siegfried Brockmann dostrzega też pozytywne zmiany. Jak wynika z oficjalnych statystyk Federalnego Urzędu Komunikacji, w 1970 roku zginęło w Niemczech 1835 rowerzystów. Od tego czasu widać wyraźne tendencje spadkowe. – W gruncie rzeczy liczby są dowodem na to, że mamy do czynienia z sukcesywnym rozwojem infrastruktury – twierdzi ekspert. Nadal jednak, jego zdaniem, jest jeszcze wiele do zrobienia. Wciąż potrzeba więcej dróg rowerowych i skrzyżowań, które zapewnią rowerzystom i kierowcom innych pojazdów lepszą widoczność. Siegfried Brockman apeluje też do rowerzystów, by przestrzegali przepisów ruchu drogowego. – By skrócić sobie drogę często jeżdżą na ulicach jednokierunkowych pod prąd – krytykuje ekspert.
DPA / Alexandra Jarecka