Niemieccy karniści chcą zalegalizowania marihuany
13 kwietnia 2014Od 2 do 4 milionów Niemców pali marihuanę, a co najmniej 14 mln przynajmniej raz ją spróbowało. Konsumpcja marihuany w Niemczech nie jest zabroniona, ale zakazana jest jej sprzedaż i uprawa.
Lorenz Boellinger, emerytowany profesor, karnista z Uniwersytetu w Bremie jest zdania, że dotychczasowa polityka ws. narkotyków nie zdała egzaminu. Przed dwoma laty założył więc organizację „Schildower Kreis”, którą popiera już 120 prawników i która domaga się legalizacji konopi, ich uprawy, posiadania i sprzedaży.
W 2013 r. organizacja zażądała od Bundestagu powołania parlamentarnej komisji śledczej, która miałaby sprawdzić aktualną ustawę o środkach odurzających i na tej podstawie ustalić, jak skuteczna jest dotychczasowa polityka narkotykowa w Niemczech.
Kluby poselskie Zielonych oraz Lewicy postanowiły głosować za utworzeniem komisji. Leorenz Boellinger liczy też na poparcie niektórych posłów z SPD. Za projektem musi się opowiedzić 120 posłów.
Na samym dnie
Boellinger podkreśla, że marihuana zaliczana do tzw. „miękkich” narkotyków i jest w Niemczech społecznie akceptowana. Tym bardziej problematyczne wydaje się, jego zdaniem, kryminalizowanie osób, które sięgają po nią. Marihuana jest często bardzo droga i można ją kupić wyłącznie z nielegalnych źródeł. – Dlatego młodzi ludzie, bo tacy najczęściej próbują marihuanę, po odsiedzeniu wyroku, nie mając żadnych szans na zdobycie zawodu, pozbawieni prawa jazdy, trafiają na złą drogę – tłumaczy Lorenz Boellinger następstwa obecnej polityki narkotykowej.
Pełnomocniczka rządu ds. narkotyków Marlene Mortler (CSU) odrzuca jednak kategorycznie legalizację narkotyku, argumentując, że stanowi on poważne zagrożenie dla zdrowia. Na stronie internetowej pełnomocniczki widnieje ostrzeżenie, że regularna konsumpcja marihuany wyrządza szkody zdrowotne, prowadzi do psychoz i uzależnień.
Lorenz Boellinger nie zgadza się z tą opinią. Jego zdaniem marihuana jest niebezpieczna dla tych osób, które mają skłonności do uzależnień. Poza tym legalizacja narkotyku pozwoliłaby na prowadzenie wśród młodzieży akcji uświadamiającej. Istnieją przecież programy prewencyjne dotyczące alkoholu czy papierosów.
Ukrócić handel narkotykami
Innym argumentem przemawiającym za legalizacją jest poprawienie jakości narkotyków i jej stałej kontroli. Georg Wurth, przewodniczący Niemieckiego Stowarzyszenia Konopi, wspomina, jak jeden z handlarzy w Lipsku sprzedawał marihuanę zmieszaną z wodorosiarczynem sodu, w następstwie czego 100 osób znalazło się w szpitalu. – W ostatnich latach przybywa problemów ze środkami rozcieńczającymi (narkotyki rozcieńczające, przyp.red.). Często marihuanę miesza się z cukrem lub płynnym plastikiem – tłumaczy Georg Wurth. Zalegalizowanie marihuany pozwoliłoby położyć kres takim praktykom.
Pozytywne przykłady z zagranicy
Za zmianą przepisów ws. spożycia narkotyków jest także Hubert Wimber szef policji w Monastyrze. Jego zdaniem narkotykowa prohibicja nie sprawdziła się. Zbyt niski jest próg strachu przed karą w przypadku sięgnięcia po marihuanę. Jego zdaniem w Niemczech wydaje się za dużo na ściganie przestępstwa, a za mało na prewencję. Jednocześnie nie wierzy on, by do legalizacji marihuany mogło dojść jeszcze za kadencji obecnego rządu.
– Można by jednak od czasu do czasu nauczyć się czegoś od zagranicy – twierdzi szef policji z Monastyru. Ma przy tym na myśli legalizację marihuany w Urugwaju w ubiegłym roku oraz od niedawna w dwóch stanach USA: Colorado i Waszyngton.
Carla Bleiker DW / Alexandra Jarecka
rer. odp.: Katarzyna Domagała