Niemiecka Konferencja ds. Islamu
13 stycznia 2015Uczestnicy dwudniowej (13-14.01.2015) Niemieckiej Konferencji ds. Islamu w Berlinie potępili krwawy zamach terrorystyczny na redakcję francuskiego tygodnika satyrycznego "Charlie Hebdo". Ta zbrodnia nie ma nic wspólnego z islamem, stwierdzono. Właściwy temat obrad - opieka społeczna i duszpasterska - musiał ustąpić ocenie wydarzeń aktualnych.
Groźna radykalizacja
Na pozór możnaby sądzić, że życie przyznało rację byłemu ministrowi spraw wewnętrznych RFN Hansowi-Peterowi Friedrichowi, który za główny temat obrad Niemieckiej Konfrencji ds. Islamu w roku 2006 wybrał zagrożenie bezpieczeństwa wewnętrznego kraju wskutek coraz bardziej radykalnych postaw mniejszości muzułmańskiej, przechodzących w ekstremizm mogący przerodzić się w terroryzm. Ówczesny szef MSW był za to ostro krytykowany przez przedstawicieli organizacji muzułmańskich i część polityków z CDU i jego macierzystej CSU.
Jego następca, Thomas de Maiziére, który przed rokiem uzgodnił z tymi organizacjami przywrócenie Niemieckiej Konferencji ds. Islamu, postarał się o wspólne wypracowanie z nimi nowej tematyki obrad, poświęconej głównie kwestiom społecznym i religijnym. Jednakże zamach na paryską redakcję "Charlie Hebdo" i nasilająca się w Niemczech dyskusja wokół antyislamskiego ruchu Pegida pokrzyżowały jego plany.
Zmiana programu obrad
Partyjny kolega ministra spraw wewnętrznych, Stephan Mayer z CSU, wezwał organizatorów do zmiany porządku dnia. Jak powiedział w wywiadzie dla dziennika "Rheinische Post": "potrzebą chwili jest wymiana poglądów na temat metod przeciwstawienia się radykalizacji postaw wśród młodych, niemieckich muzułmanów, z których część skłania się ku skrajnie radykalnej ideologii salafitów. Zdaniem Mayera uczestnicy konferencji powinni także "jasno i zdecydowanie zdystansować się od barbarzyńskiego zamachu w Paryżu".
Biuro prasowe niemieckiego MSW poinformowało dziennikarzy obsługujących konferencję o zmianach w programie obrad. Minister de Maiziére zaaprobował je oświadczając, że "wydarzenia aktualne, które tak niepokoją także nasze społeczeństwo pozostają w ścisłym związku z przewidzianą pierwotnie tematyką obrad Niemieckiej Konferencji ds. Islamu". Zaznaczył jednak, że zmiana ustalonego wcześniej porządku obrad jest posunięciem nadzwyczajnym i jednorazowym.
Thomas de Maiziére z uznaniem i wdzięcznością odniósł się do postawy zademonstrowanej przez niemieckie organizacje muzułmańskie, które nie tylko zdecydowanie potępiły krwawy zamach w Paryżu, ale także podkreśliły wielką wagę utrzymywania przyjaznych stosunków ze społeczeństwem niemieckim i znaczenie udanej integracji żyjących w RFN muzułmanów z ich niemieckimi sąsiadami. - To ważne i cenne sygnały - oświadczył szef niemieckiego resortu spraw wewnętrznych.
Znak solidarności
- Żyjemy w trudnych czasach i musimy zademonstrować naszą solidarność, tak jak to dziś uczyniliśmy - oświadczył rzecznik Rady Koordynacyjnej Muzułmanów Erol Pürlü, który wcześniej potępił zamach na redakcję tygodnika "Charlie Habdo": - Jest to zamach na demokrację i wartości wyznawane przez muzułmanów - powiedział.
Pürlü dodał, że ten akt terroryzmu nie powinien posłużyć za pretekst do nagonki na islam i muzułmanów. Nikt bowiem, jak wyjaśnił, nie ma prawa szukać usprawiedliwienia dla aktów przemocy w islamie, ani żadnej innej religii. "Terror nie ma żadnej religii" - podkreślił.
Do tej jego wypowiedzi nawiązał później minister de Maiziére oświadczając, że powoływanie się przez zamachowców z Paryża na islam jest karygodnym i niczym nieuzasadnionym nadużyciem. Szef niemieckiego MSW podkreślił przy tym, że Niemcy nie ustaną w walce z terroryzmem, niezależnie od jego źródeł i prezentowanej przez terrorystów ideologii.
Kay-Alexander Scholz / Andrzej Pawlak