Niemiecka prasa: lekcja pokory ws. opłat za autostrady
7 lutego 2019Jak zauważa "Neue Osnabrücker Zeitung":
"Wszyscy byli tak bardzo pewni siebie. Sprzeczne z prawem! Dyskryminujące! Naiwne! A teraz co? Przeciwnicy CSU w polityce i w mediach muszą przyznać po cichu, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej skłania się do wydania całkiem innego wyroku (ws. wprowadzenia autostradowego myta w Niemczech dla wszystkich, red.). Jest to już druga porażka, którą Bawaria zgotowała elicie politycznej w Berlinie w sprawie opłat za korzystanie z autostrad". I dalej: "Czy wprowadzenie myta ma sens, to inna sprawa. Gdyby jednak tak się stało, to dla jego krytyków byłaby to lekcja pokory i zachęta do okazania więcej trzeźwości w ocenie".
"Allgemeine Zeitung" z Moguncji pisze:
"Austria zaskarżyła (pomysł wprowadzenia opłat za korzystanie z autostrad w Niemczech, red.). Tymczasem prokurator generalny TSUE uważa, że nie powinna dostrzegać w nim przejawu dyskryminowania (obywateli innych państw unijnych, red.). Austria grozi teraz, że podejmie działania odwetowe. Ciekawe jakie? Ale tęgie głowy w Wiedniu wpadną pewnie na jakiś pomysł. A wszystko to dowodzi, że w sprawie myta wcale nie chodzi o myto, tylko o własne urażone ambicje oraz partyjne i polityczne interesy".
Zdaniem "Reutlinger General-Anzeiger":
"Wizerunkowe szkoda dla Niemiec powstała wskutek pychy polityków CSU jest znaczna. Usiłowali oni zbić kapitał na podgrzewaniu atmosfery przeciwko zagranicznym kierowcom, a zwłaszcza austriackim, w dyskusji na temat wprowadzenia autostradowego myta, co nie spodobało się sąsiadom Niemiec w UE. Poza tym niemiecki pomysł na myto kłóci się z wysiłkami władz UE, które planują wprowadzenie ogólnoeuropejskich opłat za korzystanie z autostrad. Odrębne, niemieckie myto nie sprzyja zatem idei europejskiej integracji".
"Rhein-Neckar-Zeitung" z Heidelbergu patrzy na to z nieco innej perspektywy:
"Są także inne powody do krytyki. Dlaczego Niemcy nie chcą wprowadzić opłat za korzystanie z autostrad zależnych od liczby przejechanych kilometrów, tak jak to już obowiązuje w przypadku ciężarówek? Tak byłoby bardziej sprawiedliwe nie mówiąc o korzyściach dla środowiska i szeroko pojętej świadomości ekologicznej kierowców. Odpowiedź na to pytanie jest przerażająco prosta - bo CSU nie chodzi w tej sprawie o ekologię, tylko o uzyskany tanim kosztem sukces wyborczy".
Kropkę nad i stawia "Straubinger Tagblatt/Landshuter Zeitung":
"Opłaty drogowe nie powinny służyć wyłącznie do ściągania pieniędzy z kierowców, tylko mieć także głębszy cel. Tak się jednak dzieje tylko wtedy, kiedy są naliczane w stosunku do długości pokonanej trasy w myśl zasady: kto więcej jeździ, ten więcej płaci. Dopiero wtedy można osiągnąć wspomniany wyżej cel, że uczestnicy ruchu drogowego mogą być albo nagradzani, albo karani z punktu widzenia zasad ekologii".