„Nikt nie może powiedzieć, że nic nie wiedział”
4 czerwca 2018Zdaniem stołecznego „Die Welt”: „Do najlepszych stron w historii Republiki Federalnej Niemiec jest to, że tak wielu wytężało i wytęża siły, by podtrzymać pamięć o tym krytycznym punkcie niemieckiej przeszłości. Pomnik Holokaustu w Berlinie jest kamiennym świadkiem szczerej woli, by nie zapomnieć. Ten, kto uważa czasy nazizmu za drobnostkę, chce wstrząsnąć tabu. Ten, kto uważa, iż może cenić Niemcy tylko uznając nazistowskie barbarzyństwo za błahostkę, nie kocha tych Niemiec. Zgubił lub wyrzucił swój moralny kompas, pozbył się wszelkiego poczucia przyzwoitości. Nie może się dziwić, jeżeli zajmie się nim wymiar sprawiedliwości. Istnieją granice dopuszczalnego. Jego sojusznikom wyszłoby na dobre, gdyby wyjaśnili, kogo obrali sobie za prowodyra.”
„Naród nie może sobie wybrać, którą część swojej historii chce pamiętać, a którą wolałby przemilczeć, nawet jeżeli chciałaby tego AfD ” – zauważa „Augsburger Allgemeine” – „Kto wypowiada się tak jak Gauland, nie chce dla Niemiec żadnej konserwatywnej alternatywy. Kto tak mówi, jest gotowy przesunąć się na skrajnie prawicową krawędź. Kto tak mówi, rujnuje poważanie, jakie przez dziesięciolecia wypracował sobie nasz kraj.”
Nikt nie został tu błędnie zrozumiany, podkreśla „Frankfurter Rundschau”: „Naziści zamordowali sześć milionów Żydów i tyle samo jeńców wojennych, przeciwników politycznych, homoseksualistów, niepełnosprawnych. Ponad 50 mln ludzi zginęło w rozpętanej przez reżim Hitlera II wojnie światowej. W kraju panowali zbrodniarze i masowi mordercy, prawa obywatelskie i demokracja stały się obcymi pojęciami. Szef klubu parlamentarnego Alternatywy dla Niemiec Alexander Gauland mówi, że czasy te były «ptasim kleksem» w niemieckiej historii. Trzeba to dobrze zachować w pamięci: AfD uważa systematyczny mord, wojnę, rasizm i dyktaturę za szczegóły, które można spokojnie opuścić. Nie ma nad czym debatować, nikt nie został błędnie zrozumiany, nawet jeżeli AfD, jak zawsze, próbuje po fakcie zrelatywizować sprawę. Wszystkim powinno to dać do myślenia, także tym, którzy wybierają i wspierają AfD. Partia ta utraciła swój status partii protestu. Poglądy jej przywództwa wyszły na jaw. I nie chodzi o drobnostkę. Nikt nie może powiedzieć, że nic nie wiedział."