Prasa o Przewodowie: Przeprosiny nie oznaczają utraty twarzy
18 listopada 2022„Leipziger Volkszeitung” pisze, że gdyby Zachód na eksplozję w Przewodowie nie zareagował z rezerwą i rozwagą, w kolejnym dniu mogłoby dojść do eskalacji konfliktu. „Mimo wszelkich zapewnień z polskiej i amerykańskiej strony, że to nie Rosja wystrzeliła rakietę, Ukraina utrzymywała tę wersję”. Dziennik zaznacza, że gdyby Zachód szedł tym tokiem rozumowania, musiałby eksplozje w Polsce uznać za atak na kraj członkowski NATO i przynajmniej zagrozić podjęciem odpowiednich działań. Gazeta z Lipska uważa, że w warunkach wojennych wiele rzeczy, by nie rzec wszystko, może się zdarzyć i dodaje, że nikt nie oskarża Ukrainy o świadome ostrzeliwanie terytorium Polski. Zauważa jednocześnie, że dla Kijowa przyznanie się do błędu przed jednym z najwierniejszych sojuszników – polskim sąsiadem – może być szczególnie trudne.
Z kolei „Nuernberger Zeitung” ocenia, że zasada nuklearnego odstraszania i związany z nią strach przed samozniszczeniem w przypadku użycia tej broni wciąż jest jednym z mechanizmów „regulujących pokój w świecie”, gdzie jeden z przywódców próbuje zmienić granice w Europie. Jest również zdania, że dopóki Władimir Putin będzie prezydentem Rosji, żaden inny „modus vivendi” pomiędzy Wschodem i Zachodem nie będzie możliwy. A co w przypadku Rosji bez Putina - pyta dalej gazeta. „Tylko jeśli Rosjanie to wymuszą”.
„Mitteldeutsche Zeitung” przypomina natomiast, że Rosja prowadzi w Ukrainie wojnę napastniczą, która od początku niosła z sobą groźbę, że nie ograniczy się tylko do tego kraju. Jako przykład podaje wybuch w Przewodowie 15 listopada i przypomina, że w jego wyniku zginęły dwie osoby. „Najprawdopodobniej tym razem to nie Rosja jest odpowiedzialna, a wiele wskazuje na to, że była to ukraińska rakieta, która była stosowana do obrony przed rosyjskimi atakami”. Kijowowi będzie trudno przyznać się do „fatalnego błędu” akurat przed Polską, „ale przyznanie się do błędu i przeprosiny nie oznaczają utraty twarzy” – czytamy.