Niemiecka prasa: 60 procent Niemców chce monitoringu
28 grudnia 2016„Co ma wspólnego rozszerzenie monitoringu, czego domaga się nie tylko CSU, ale też Związek Miast i Gmin, z berlińskim zamachem terrorystycznym? – zastanawia się „Berliner Zeitung" – Nawet pokrycie całego miasta siecią kamer wideo nie mogłoby zapobiec zamachowi na jarmark bożonarodzeniowy. Blisko 60 procent Niemców życzy sobie wprawdzie zwiększenia monitoringu w miejscach publicznych, związane z tym oczekiwania są jednak wygórowane. Oczywiście sensowne jest zintensyfikowanie nadzoru wideo w szczególnie zagrożonych miejscach – na przykład na stacjach metra, czego dowiodło szybkie wyjaśnienie próby podpalenia bezdomnego w Berlinie, ale konieczne obserwowanie monitorów wymaga znacznego personelu i kosztuje jeszcze więcej pieniędzy. Tyle, że: co prawda dla niemieckich polityków ds. wewnętrznych żadna cena za bezpieczeństwo nie jest zbyt wysoka, ale jak pokazuje doświadczenie: nie może kosztować jednego – pieniędzy”.
Zdaniem dziennika "Straubinger Tagblatt/Landshuter Zeitung": „Wydaje się osobliwe, jeżeli po zamachu berliński Senat prosi obywateli o zdjęcia i nagrania wideo z miejsca ataku a jednocześnie odmawia rozszerzenia monitoringu. Tymczasem inny przypadek okazał sens takiego przedsięwzięcia. Także w Berlinie grupa młodocianych chciała podpalić bezdomnego. Dzięki przechodniom ich zamiar się nie powiódł. Ale przebieg wypadków i sprawcy byli w nader wyraźny sposób widoczni na ujęciach wideo. Kiedy trwało poszukiwanie sprawców, sami stawili się na policji. W bezprzykładny sposób pokazuje to, dlaczego monitoring jest sensowny”.
Dolnosaksońska gazeta „Landeszeitung Lüneburg" zauważa: „Automatycznie wznowiona po berlińskim zamachu terrorystycznym i próbie morderstwa w metrze dyskusja na temat rozszerzenia monitoringu w miejscach publicznych jest świadectwem ubóstwa kreatywności niemieckich polityków. Idąc tą błędną drogą ani nie mogą oni zastopować różnych wyroków TK w Karlsruhe, ani odpowiedzieć na proste pytanie, dlaczego nagranie czynu miałoby powstrzymać „bojownika Boga”, któremu roi się, że jest w drodze do raju. A co się stanie, jeżeli kując tak ostry miecz, wciśnie się go do ręki politykom, którym obce są prawa obywatelskie i demokracja? W rzeczywistości więcej bezpieczeństwa dałoby więcej policjantów, ale to pociągnęłoby za sobą koszty finansowe. Więcej kamer natomiast uderza nie tylko w naszą kieszeń, ale też w demokrację i w naszą wolność”.
Innego zdania jest bawarski dziennik „Der neue Tag" (Weiden): „Rygorystyczna ochrona danych osobowych faktycznie jest często biurokratyczną, daleką od rzeczywistości przeszkodą w wyjaśnianiu przestępstwa. Siła faktycznego wyprzedza paragrafy: zdjęcia wideo doprowadziły do ujęcia zarówno brutalnego napastnika w metrze, jak i młodocianych, którzy chcieli podpalić bezdomnego. Sami obywatele traktują zaostrzenie monitoringu na luzie. Jeżeli nie wręcz z rozsądkiem”.
Na inny aspekt ostatniego brutalnego ataku w berlińskim metrze zwraca uwagę gazeta z Heidelbergu „Rhein-Neckar-Zeitung”: „Domniemanymi sprawcami są uchodźcy, którzy rok, dwa lata temu sami szukali tutaj schronienia. Dech człowiekowi zapiera. Są to ludzie, o których przyjęcie i prawo pozostania spiera się od półtora roku niemieckie społeczeństwo? Tak, to oni. Są oni przynajmniej jego częścią. I swoim podłym zachowaniem dyskredytują nie tylko ich obrońców w Niemczech, ale przede wszystkim innych uchodźców, którzy azyl uważają za azyl a nie za glejt pozwalający im stać się w innym kraju przestępcami”.
opr. Elżbieta Stasik