Niemiecka prasa: Podwójny kryzys w Polsce
29 października 2020Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” na pierwszej stronie informuje w czwartek (29.10.2020) o demonstracjach oraz telewizyjnym wystąpieniu szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego. W odrębnym komentarzu gazeta określa szefa PiS „dzielącym Polskę”. „Jarosław Kaczyński mówi językiem wojny domowej. Reagując na wyrok polskiego Trybunału Konstytucyjnego dotyczący aborcji, przewodniczący partii rządzącej PiS i wicepremier dzieli obywateli Polski na dwie grupy: patriotów, których wzywa do obrony kraju i jego kościołów «za wszelką cenę» oraz wrogów, którzy atakują w celu zniszczenia Polski” – komentuje dziennikarz „FAZ” Reinhard Veser.
„Polska stacza się w kryzys w środku pandemii”
Dodaje, że „gdzieś indziej takie słowa mogłyby być początkiem prawdziwej wojny”, jednak nie w Polsce, gdzie od upadku dyktatury 30 lat temu jeszcze nigdy nie doszło do przemocy.
„Ale Kaczyński i jemu podobni i tak ciężko ranią swój kraj. Podział społeczeństwa na dobrych i złych Polaków, którego dokonują oni od zwycięstwa wyborczego pięć lat temu, będzie wkrótce tak głęboki, że zagrożony będzie każdy podstawowy konsensus, bez którego żadna społeczność nie może trwale istnieć, nie mówiąc już o jej rozwoju” – ocenia Veser. „Ponieważ rządząca prawica – czy to w wyniku braku poczucia odpowiedzialności, cynizmu czy ideologicznego zapału – umyślnie podgrzewa istniejące spory w polskim społeczeństwie, Polska w środku pandemii stacza się w kryzys, który podważa całą samoświadomość kraju” – dodaje komentator „FAZ”. I ocenia, że największym przegranym, częściowo ze swojej winy, może być Kościół katolicki, który niegdyś miał wielkie znaczenia dla polskiego narodu.
Zachęta do przemocy?
Dziennik „Die Welt” pisze o „podwójnym kryzysie” w Polsce. Jak zauważa, korespondent gazety Philipp Fritz telewizyjne wystąpienia Kaczyńskiego przypominało wielu Polakom o Wojciechu Jaruzelskim, który w 1981 roku ogłosił w podobny sposób stan wojenny w Polsce. „Wprawdzie o tym nie było teraz mowy, ale wielu Polaków interpretuje wystąpienie szefa PiS jako zachętę do przemocy” – ocenia Fritz.
Dodaje, że końca protestów nie widać i nie są one skierowane już tylko przeciwko wyrokowi TK, ale także „przeciwko wpływowemu Kościołowi katolickiemu i wszechwładzy PiS, które od 2015 roku krok po kroku podporządkowuje sobie sądy i media”. „Coraz częściej słychać żądania nowych wyborów” – zauważa dziennikarz „Die Welt”.
I podkreśla, że wszystko to ma miejsce w czasie zaostrzonej sytuacji pandemicznej i przy rekordowej liczbie nowych zakażeń koronawirusem. „Żaden system ochrony zdrowia w UE nie jest tak bliski załamania, jak polski” – pisze Fritz. Jak dodaje, konsekwencją masowych protestów może być jeszcze silniejszy wzrost liczby nowych zakażeń w najbliższych dniach. „Obserwatorzy przypuszczają, że z powodu protestów ogłoszony może zostać stan nadzwyczajny, który w rzeczywistości służyłby opanowaniu sytuacji pandemicznej. PiS nie musiałby wówczas przyznawać się do tego, że nie przygotował kraju wystarczająco na druga falę” – pisze Fritz. Jego zdaniem, protesty pokazują też, jak bardzo zachwiane jest zaufanie do polskiego państwa prawa. „Kraj ten zmierza ku poważnemu kryzysowi państwowemu” – ocenia.
Ideologia ponad zdrowie kobiet
Także „Sueddeutsche Zeitung” relacjonuje środowy (28.10.2020) strajk kobiet w proteście przeciwko wyrokowi TK. Gazeta ocenia, że wydaje się bardzo mało prawdopodobne, że rząd pójdzie na ustępstwa. „Rząd stawia dotychczas na dalszą eskalację” – ocenia „SZ”. Dziennik komentuje też sam wyrok polskiego TK. „Wiadomość, że nienarodzone dziecko przyjdzie na świat z ciężkim upośledzeniem albo że po narodzeniu będzie w ogóle niezdolne do życia, to koszmar. Jest to początek psychicznego stanu wyjątkowego, w którym nikt postronny nie może ocenić, co jest złe, a co dobre. A już na pewno nie państwo. Ale dokładnie na to pozwolili sobie właśnie polscy sędziowie konstytucyjni. Zmuszają kobiety do noszenia przez kilka miesięcy dzieci nawet z ciężkim niedorozowojem. Wola rodziców i trudne rozważania etyczne nie mają znaczenia. To rodzaj tortury, fizycznej i psychicznej. I to w środku Europy” – pisze dziennikarka „SZ” Ann-Kathrin Eckardt. Dodaje, że Polska to nie jedyny przypadek krajów na świecie, które pod presją Kościołów zaostrzają zakaz aborcji. „Takie kraje stawiają ideologię ponad zdrowie swoich obywatelek” – ocenia. „Postulowana «ochrona życia nienarodzonych» jest zawsze także ubezwłasnowolnieniem kobiet” – dodaje komentatorka „SZ”.
Wiele kobiet głosowało na PiS
Z kolei tygodnik „Die Zeit” zauważa, że protesty narzucają też pytanie, „które bardzo długo było przysłonięte innymi konfliktami: jak właściwie PiS podchodzi do kobiet? I z drugiej strony: co kobiety sądzą o PiS?” – pisze tygodnik. Zauważa, że „żadna z kobiet, która przejściowo robiła karierę w PiS, nie ma prawdziwej władzy”. „Była premier Beata Szydło jest dziś eurodeputowaną, daleko od Warszawy, a prezes TK Julia Przyłębska nawet we własnych szeregach uchodzi za marionetkę Kaczyńskiego. Jej decyzje rozumiane są jako jego decyzje, tak jak teraz w przypadku ustawy aborcyjnej” – pisze tygodnik, zauważając jednocześnie, że wiele polskich kobiet głosuje na PiS.