Niemiecka witryna o pestycydach
14 stycznia 2009„Większość owoców trafia na niemieckie stoły” pod takim tytułem ukazał się niedawno raport Greenpeace o zatrważającej ilości pestycydów zawartych w spożywanej przez nas żywności. Z badań monitoringowych wynika, że 43% procent winogron sprzedawanych w sklepach nie nadaje się do spożycia. Ale co z taką informacją ma począć przerażony konsument? Po pierwsze, winogrona, z których pobrano próbki, już dawno zostały sprzedane i przez kogoś skonsumowane. Po drugie, nikt z nas robiąc zakupy nie ma pojęcia, jak odróżnić winogrona nadające się do spożycia od winogron zawierających substancje toksyczne, które są przecież niewidoczne gołym okiem.
Zakupy dopiero po lekturze witryny ?
O co chodzi w debacie o granicach odporności naszego organizmu na pewne dawki substancji trujących? O tym informuje Niemiecka Centrala Konsumentów na nowej witrynie internetowej, prawdziwej kopalni wiedzy o pestycydach na naszych stołach: www.pestizidwissen.de
Dietetyk, Simone Götz, z Centrali Konsumentów z Meklemburgii - Przedpomorza jest współautorką tego przedsięwzięcia.
- „Na tej stronie wyjaśniamy, jak dochodzi do zanieczyszczeń, jak oblicza się ich górne granice. Konsument może łatwo sam stwierdzić, kiedy dozwolone normy zawartości pestycydów zostały przekroczone i stanowią zagrożenie dla zdrowia. Na przykład: Dawka referencyjna oznacza najwyższą dopuszczalną pozostałość pestycydów po jednorazowym spożyciu czegokolwiek. Na naszych stronach są informacje o tym, kiedy istnieje zagrożenie ponadnormatywnymi dawkami pestycydów przy spożyciu jarzyn i owoców. W rubryce „Normy” Centrala Konsumentów przedstawia wyniki badań monitoringowych z ostatnich lat" - tłumaczy.
Które więc z owoców i jarzyn uchodzą za najbardziej nafaszerowane trucizną? - "Można to bardzo łatwo stwierdzić przeglądając tabelę wyników badań. Na pierwszym miejscu plasują się od dawna winogrona i papryka” – odpowiada Simone Götz.
Żywność ekologiczna generalnie zdrowsza
Oprócz hiobowych wieści o toksycznej ofercie w handlu, na stronie internetowej zamieszczono przede wszystkim informacje, po co powinniśmy sięgać w sklepach, które produkty są chemicznie czyste, a które można z czystym sumieniem kupować i bez obiekcji spożywać.
- „Zasadniczo nie ma owoców i jarzyn, w których nie byłoby chociaż śladowej obecności pestycydów. Badania motoringowe są też w stanie wykazać, gdzie zanieczyszczenia nie sięgają nawet najniższej granicy dawki referencyjnej. Tak jest w produktach z upraw ekologicznych, ale także i one zawierają śladowe dawki substancji trujących, z tym, że, jak wynika z badań, jest ich tam generalnie mniej” - podkreśla Simone Götz. Wskazuje ona również na to, że należy rozróżniać między zanieczyszczeniami w owocach, a zanieczyszczeniami środkami, którymi spryskuje się owoce po zbiorach, na przykład środkami grzybobójczymi.
Owoce „nie pryskane”, to takie, przy których po zbiorach nie stosowano takich środków. Kto kupuje pomarańcze czy cytryny do gotowania powinien sięgać nie po produkty „nie pryskane” ale z segmentu „zdrowej żywności”.
- "Badania motoringowe przeprowadza się na całym owocu, tzn. że bada się także skórki. Jeśli usłyszymy, że w owocach dawka pestycydów jest wyższa od dawki referencyjnej, to znaczy, że środek trujący znajduje się nie tylko w skórce, ale i w miąższu. Przy sałacie można usunąć liście zewnętrzne. Twarde owoce i jarzyny można czyścić szczotką, i opłukiwać wodą, koniecznie ciepłą. Jest to dobry sposób na usuwanie pozostałości pestycydów.
Badania monitoringowe po 2001 roku potwierdziły coraz częstsze występowanie w owocach i jarzynach większej ilości pestycydów od zakładanych norm. Ale, Simone Götz uspokaja, że to wcale nie musi stanowić większego zagrożenia dla naszego zdrowia, z prostego powodu – technika badań laboratoryjnych jest coraz nowocześniejsza. Mamy też ostrzejsze przepisy dotyczące dawek referencyjnych substancji trujących w żywności.