W chrześcijaństwie naszych czasów potrzebujemy różnorodności
5 października 2015DW: Czego oczekuje Pan od synodu w kwestiach małżeństwa i rodziny?
Christian Weissner: Głównym celem tego synodu jest znalezienie odpowiedzi na następujące kwestie: jak ludzie w dzisiejszych czasach mają żyć w zgodzie z Ewangelią, jak mają stawić czoła wyzwaniom? Za takie uważamy warunki gospodarcze, proces globalizacji we współczesnym świecie, uchodźcy i migracyje, konieczne dopasowanie się życia rodzinnego do wymogów zawodu – to są naszym zdaniem wielkie wyzwania. Drażliwymi tematami są obecnie te dotyczące seksualności, jak i te związane z kwestią czy osoby wstępujące w nowe związki małżeńskie mają prawo lub nie do przystąpienia do komunii świętej. Czy uznane zostaną lub nie związki partnerskie tej samej płci. Jest to ze sobą powiązane chociażby, dlatego, że jednej strony chcemy, aby Kościół znów przyciągał ludzi, dodawał im otuchy, dawał możliwość powrotu do życia w wierze. Z drugiej strony nasz Kościół ze swymi surowymi zasadami dotyczącymi seksualności odstrasza. To skłania wielu ludzi do występowania Z Kościoła. Trzeba zmniejszyć tę przepaść między tradycjonalną nauką, która zbyt mocno odbiega od nauki Jezusa a realiami. Mam wielką nadzieję, że trwający od niedzieli (4.10) synod ten problem rozwiąże.
Co jest z ludźmi, którzy znajdują się w kryzysie małżeńskim, co jest z księżmi, którzy nie radzą sobie z celibatem, a co z osobami innej orientacji seksualnej – wszyscy oni są biednymi grzesznikami, którym Kościół dyktuje jak mają żyć?
Trzeba skończyć z manią na punkcie grzechu. Jeśli para małżeńska, będąca w głębokim kryzysie, rozstaje się i każde z partnerów decyduje się na nowy początek, w nowym związku tworzy dom dla dzieci, patchworkową rodzinę, to należy spojrzeć na to jako zjawisko pozytywne. Jeśli osoby innej orientacji seksualnej stwierdzają, że życie w samotności im nie służy i szukają partnera, z którym wchodzą w odpowiedzialny związek, to też dzieje się dobrze. I Kościół nie może wzbraniać się przed udzieleniem im błogosławieństwa.
Kwestia nierozerwalności małżeństwa w ogóle nie wchodzi w grę, aczkolwiek zmieniło się zrozumienie związku małżeńskiego. Czyżby oznaczało to, że Kościół jest obecnie więźniem własnego dogmatyzmu?
Słowa Jezusa o nierozwiązalności małżeństwa należy rozumieć w kontekście historycznym. Wtedy panowały inne warunki życia. Związki małżeńskie trwały przeciętnie od siedmiu do dziesięciu lat. Jezus sprzeciwił się temu, by tylko mężczyzna mógł rozstać się ze swoją żoną zanim orzeczono o rozwodzie Jezus chciał poniekąd stworzyć takie same możliwości dla mężczyzn i kobiet. To istotne przesłanie w przypadku nierozwiązalności małżeństwa.
Kościół katolicki ma teraz duży problem, gdyż określone kwestie ogłasza jako dogmat. W ten sposób może powstać wrażenie, że tak jest, co najmniej od 2000 lat. Co nie jest prawdą, ani z historycznego ani z biblijnego punktu widzenia.
A jak Pan definiuje rodzinę?
O rodzinie można mówić wtedy, kiedy przedstawiciele różnych pokoleń żyją ze sobą w odpowiedzialny sposób.
Czy wystarczy, jeśli Kościół podejdzie w taktowny sposób do innych orientacji seksualnych? Z miłosierdziem, jak naucza katechizm?
To jest najmniejsze z możliwych żądań. I wiem, że biskupi, np. z Afryki nie dotrzymają nawet tego postulatu. Gorzej, bo w około 80 krajach świata homoseksualizm jest karalny, czasem nawet karą śmierci. Byłoby ogromnie ważne, gdyby Kościół katolicki przeciwstawił się kryminalizowaniu odmiennej orientacji seksualnej. Z pewnością akceptacja związków jednopłciowych będzie w poszczególnych kręgach kulturowych zróżnicowana. Ale, jak wiemy, papież Franciszek opowiada się bardzo za decentralizacją. Oznacza to tyle, że rozwój nauki Kościoła będzie postępował inaczej w różnych kręgach kulturowych i w zgodzie z nimi.
Nie będzie, zatem jednoznacznej odpowiedzi na wszystkie pytania?
Właściwie nigdy takiej nie było. To mit, że taka jedna odpowiedź zawsze musi istnieć. Zjawisko centralizmu w naszym Kościele istnieje dopiero od XIX wieku. Kiedy Kościół przestał być światową potęgą, usiłował stworzyć potęgę duchową. Ale w historii Kościoła od zarania było więcej katolickości niż różnorodności. Musimy od nowa uczyć się, że jedność nie oznacza jednolitości. W chrześcijaństwie naszych czasów potrzebujemy różnorodności.
*Christian Weisner jest rzecznikiem organizacji Niemieckiego Laikatu Katolickiego „Jesteśmy Kościołem”. Organizacja ta angażuje się w odnowę Kościoła rzymsko-katolickiego
rozmawiał: Stefan Dege/ tłum. Alexandra Jarecka