1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Nowa debata z udziałem Polaków wokół ekspozycji w muzeum wypędzeń

11 lutego 2011

Pracę rozpoczęła rada naukowa Fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie” w poszerzonym składzie z historykami z Polski. Wydarzenie to, tym razem, nie zostało nagłośnione ani przez polskie ani przez niemieckie media.

https://p.dw.com/p/10EpM
Fundacja "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" jest instytucją, która powstała z inicjatywy rządu federalnego.Zdjęcie: DW
Deutschlandhaus in Berlin-Kreuzberg
Deutschlandhaus w dzielnicy Berlina Kreuzberg. W tym obiekcie powstanie muzeum migracji XX w. "Widoczny Znak".Zdjęcie: Picture-Alliance / Tagesspiegel

Czyżby opadły już emocje wokół Fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie”, kojarzonej z Eriką Steinbach? Prof. Krzysztof Ruchniewicz, dyrektor Centrum Studiów Europejskich i Niemieckich im.Willego Brandta na Uniwersytecie Wrocławskim, członek nowej rady naukowej Fundacji uważa, że tematyka ciągle budzi spore zainteresowanie. Natomiast polskiego historyka zaskoczył prawie całkowity brak oddźwięku medialnego tego wydarzenia. „Choć z drugiej strony nie dziwię się temu, gdyż tak naprawdę, o czym prasa miałaby donosić. Że jakieś gremium naukowe rozpoczęło pracę? Że wybrało przewodniczącego, który nie budzi żadnych kontrowersji? Że nikt z tego posiedzenia nie wyszedł trzaskając drzwiami. Dla prasy dzisiaj, dla mediów w ogóle to nie jest interesujące”, uważa. Lecz z drugiej strony to lepiej, bo historycy, którzy uczestniczą w pracach obecnego gremium, stale podkreślają swój apolityczny charakter w radzie. „Przede wszystkim jesteśmy zainteresowani dyskusjami”, ale takimi, które pozwolą wypracować wspólne stanowisko ws. stałej ekspozycji w przyszłym muzeum migracji w XX w., „Widoczny Znak”, która ma być także instytucją badawczo-edukacyjną, zaznaczają rozmówcy Deutsche Welle, polscy historycy: prof. Piotr Madajczak kierownik Zakładu Studiów nad Niemcami Instytutu Studiów Politycznych PAN, prof. Krzysztof Ruchniewicz oraz przewodniczący rady naukowej prof. Stefan Troebst, historyk z Lipska. Uzgodnienie wspólnego stanowiska utrudniał poza lokalizacją placówki w Berlinie i silnym akcentowaniem przez niemieckich historyków z nurtu narodowo-konserwatywnego losów niemieckich wypędzonych, także fakt, że autorką pomysłu muzeum wypędzeń jest szefowa BdV Erika Steinach.

Nowy styl pracy nad koncepcją „Widocznego Znaku”

Prof. Piotr Madajczyk Polen Deutschland Jerzy Holzer
Prof Piotr Madajczyk z prof. Jerzym HolzeremZdjęcie: Piotr Madajczyk

Atmosfera na pierwszym spotkaniu międzynarodowego gremium (10 niemieckich i 5 zagranicznych naukowców) „była produktywna”, mówi przewodniczący rady, Prof. Stefan Troebst. Co jest ważne, zaznacza prof. Piotr Madajczak, każdy z członków rady naukowej Fundacji zajmował się w jakiś sposób „ interesującą problematyką wysiedleń” i wszyscy znają się, co najmniej, z publikacji. Członkowie rady ustalili, że rozpoczną prace nie od kontynuowania dyskusji nad ramową koncepcją „Widocznego Znaku”, przedstawioną kilka miesięcy temu przez dyrektora fundacji prof. Kittela, lecz od debaty nad własnym dokumentem, który będzie gotowy na następne spotkanie pod koniec marca.. Katalog do dyskusji przygotuje przewodniczący rady na podstawie opracowań dostarczonych do końca lutego przez każdego z 15 członków. Ma się on składać z trzech części. Pierwsza część dokumentu będzie zawierać różne punkty widzenia na problematykę przymusowych migracji. W drugiej części uwzględnione będą kwestie historyczne, które zdaniem członków rady budzą kontrowersje i wątpliwości. W trzeciej części zawarte będą propozycje odnoszące się do samej wystawy, do sposobu przedstawienia złożonych problemów. „To będzie punktem wyjścia do dalszej debaty i wypracowania przez nasze gremium koncepcji „Widocznego znaku” w formie zaleceń dla przyszłej placówki, które, zgodnie ze statutem, zostaną przekazane radzie Fundacji”, wyjaśnia przewodniczący naukowego gremium, prof. Stefan Troebst.

Prof. Dr. Stefan Troebst
Prof. Stefan TroebstZdjęcie: Prof. Dr. Stefan Troebst

Nowe zapisy w statucie Fundacji pozwalają radzie naukowej powołać ekspertów z zewnątrz, zlecić ekspertyzy, a także organizować otwarte debaty i konferencje naukowe. Nie będzie też „żadnych wewnętrznych dyskusji ze spekulacjami na zewnątrz”, tak umówiono się na pierwszym posiedzeniu.

Przewodniczący rady naukowej Fundacji Prof. Stefan Troebst cieszy się dużym autorytetem naukowym. Nie bez znaczenia jest też jego duże doświadczenie w kierowaniu pracami międzynarodowych gremiów. „Jest to osoba nie budząca kontrowersji”, zaznaczają prof. Madajczak i prof. Ruchniewicz. Niemiecki naukowiec od lat interesuje się sprawami polskimi, zna polski i inne języki słowiańskie, współpracuje od lat z naukowcami w Polsce i stale szuka możliwości dialogu, oraz wymiany poglądów.

Polacy w radzie naukowej Fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie”

Przyjęcie zaproszenia przez polskich naukowców do udziału w pracach rady naukowej Fundacji wywołało irytacje, lecz tylko przez chwilę. Świeża była pamięć nieoczekiwanej rezygnacji prof. Szaroty z udziału w pracach pierwszego gremium naukowców, które wkrótce potem zostało rozwiązane. Krzysztof Ruchniewicz przyjął zaproszenie do tworzonej nowej rady naukowej w poszerzonym składzie. „Uznałem, że problem, którym się mamy zająć, jest jednak problemem ważnym, tzn. niezależnie od dyskusji, które prowadziliśmy w latach 90-tych, gdzie wydawało się, że uczyniono już dużo, że właściwie biblioteki zapełniły się kolejnymi publikacjami, że tak naprawdę z naszej strony – ja myślę tutaj o historykach – wszystko już zostało powiedziane".

Polen Prof. Krzysztof Ruchniewicz
Prof. Krzysztof RuchniewiczZdjęcie: DW

Okazało się jednak, że nie przedyskutowaliśmy wszystkich kwestii, że jednak są inne punkty widzenia”, zauważa dalej polski historyk. Ponadto przeszkadzała mu jeszcze jedna sprawa, związana z debatami prowadzonymi między Polską a Niemcami. „Zabrakło mi pewnych wyzwań, takich sporów, gdzie mógłbym w jakiś sposób też iść do przodu, gdzie mógłbym się zapoznać z literaturą, której do tego czasu nie czytałem”. Wybór znanych historyków niemieckich do rady naukowej fundacji, reprezentujących różne poglądy, „daje okazję, żeby się dalej rozwijać”, wyjaśnia, „żeby sprzeczać się z nimi, żeby poznawać lepiej racje niemieckich kolegów, a tym samym rewidować swoje przekonania, a z drugiej strony może zachęcać ich i przekonywać do swoich argumentów”, wskazuje prof. Ruchniewicz. „Można stać z boku, można się przyglądać i krytykować”, zaznacza Prof. Piotr Madajczyk, „można, i to były moja decyzja, wejść do środka, merytorycznie wpływać na dyskusję, pokazywać słabości, pokazywać polską perspektywę, i w ten sposób ukształtować to, co powstanie”. To były argumenty, które przekonały obu historyków z Polski, że powinni się znaleźć w radzie naukowej Fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie”.

Historycy: polityka nie zakłóci naszej naukowej debaty

Przewodniczący rady Prof. Troebst jest przekonany, że konflikty z przeszłości nie zakłócą prac naukowców, i „nie narzucą tempa prac”.

Plakat Ausstellung Flucht Vertreibung Integration in bonn
Przy wystawie "Ucieczka, wypędzenie, integracja" w 2005 roku w Bonn, też współpracowali Polacy.

Nie istnieje zagrożenie, żeby polityka wpływała na kształt pracy rady naukowej Fundacji, zaznaczają także polscy naukowcy. Prof. Krzysztof Ruchniewicz jest przekonany, biorąc pod uwagę, jakie osoby zasiadają w radzie, że możliwa jest rzeczowa dyskusja i wymiana argumentów. „I to też daje nadzieję, że także i efekt końcowy naszej pracy będzie wspólny dla nas wszystkich, że będziemy mogli się pod tym podpisać”. Pracy nie zakłóci też czwartkowa debata na forum Bundestagu (10.02.), której propozycję złożono w grudniu. Dotyczy ona, m.in. stworzenia dodatkowego miejsca upamiętnienia, którego nie przewiduje ustawa o federalnej Fundacji Ucieczka, Wypędzenie Pojednanie, a także dnia wypędzonych, 5. sierpnia, w dniu podpisania Karty Wypędzonych. Lecz do oceny roli i znaczenia Karty Wypędzonych historycy, także polscy, mają krytyczny stosunek. Jest ona traktowana idealistycznie z perspektywy niemieckiej, mówi prof. Piotr Madajczak. Prof. Ruchniewicz wskazuje, że nie jest ona dla niego przykładem pojednania między Niemcami, a np. ich sąsiadami na Wschodzie. „Tutaj z zaskoczeniem przyjmuję brak takiego krytycznego spojrzenia też na ten dokument, ponieważ jest dla mnie rzeczą aż dziwną, jakie prawo mieli, np. niemieccy wypędzeni, do rezygnacji z „zemsty i odwetu” 5 lat po zakończeniu drugiej wojny światowej. Równocześnie zapomnieli w tym dokumencie napisać, że było coś takiego jak druga wojna światowa, że w imieniu Niemiec dokonano ogromnych zbrodni, że wypędzenia miały także wtedy miejsce”, zauważa polski historyk. Niepotrzebne jest też, jego zdaniem, ustanawianie dnia przyjęcia tego dokumentu Dniem Wypędzonych. Jak wskazuje, są to debaty typowo niemieckie, i sami Niemcy powinni sobie na odpowiedzieć na takie i inne pytania. Stanowisko polskiego historyka opublikował Frankfurter Rundschau.


Barbara Cöllen

Red.odp.:Alexandra Jarecka

.