Wyborcza nagonka NPD
23 sierpnia 2011To tylko niektóre z haseł, jakie wiszą na słupach lamp oświetleniowych tuż z a przejściem granicznym w Linken i kolejnych miejscowościach: Bismarck i Loecknitz.
Dla turystów to szokujące. Dla Polaków mieszkających tam od dawna, zwyczajny przejaw kampanii wyborczej do Landtagu. Na Waldemarze Nowakowskim, którego synowie chodzą do miejscowej szkoły i przedszkola, nie robią one większego wrażenia.
-Każdy chce w wyborach jakoś zaistnieć. Tylko trudno mi sobie wyobrazić, że NPD jest w stanie takimi plakatami przeciągnąć ludzi na swoją stronę. Tę negatywną. Bo to, co w tej chwili tutaj powstaje, to że ta miejscowość się rozwija, że powstają nowe miejsca pracy, to jest wynik współpracy, a nie zamykania się. Trudno mi sobie wyobrazić, że ludzie będą chcieli odwrotu. Chcemy burzyć to co razem zbudowaliśmy? Chcemy się zamknąć w swoich miejscowościach? Nie chcemy się więcej spotykać? - pyta Nowakowski.
Spokojne stosunki
Jean Juss jest rolnikiem w przygranicznym Ploewen. Od lat utrzymuje kontakty z polskimi hodowcami krów. Ma wśród nich wielu przyjaciół. Dlatego plakaty z antypolskimi napisami go irytują.
- Myślę, że to tylko kampania wyborcza NPD, a my tu na pograniczu mamy bardzo spokojny stosunek do siebie. Znamy się, wzajemnie odwiedzamy.- wyjaśnia rolnik. -Hasła na plakatach w żaden sposób nie reprezentują poglądów większości tutejszych mieszkańców. Wręcz przeciwnie. Mamy tu całkiem normalne stosunki ze sobą.
Po kilku tygodniach spokoju, NPD-owskie plakaty ponownie źle wpływają na wizerunek miasteczka w mediach. Antypolskie hasła wzbudziły zainteresowanie czołowych niemieckich mediów, telewizji NDR a nawet Sueddeutsche Zeitung. A to nic dobrego dla znanego z niemiecko-polskiego gimnazjum, a teraz także i przedszkola - Loecknitz. Takie miastotwórcze inwestycje bez dobrej współpracy z polską stroną w ogóle nie byłyby możliwe. Dlatego burmistrz Loecknitz Lothar Meistering jest poirytowany hasłami, których jedynym celem są wybory.
- Lekniczanie rozumieją to. Ale jak zwykle znajdzie się kilku takich, którzy tego nie rozumieją. Pewnie mają ku temu swoje powody. Jednak większość mieszkańców nie chce NPD. Jesteśmy na dobrej drodze i powstrzymamy tych typków.- mówi burmistrz.
Dobre doświadczenia
Po dwudziestu latach dobrej współpracy w ramach Euroregionu Pomerania, realizacji setek wspólnych projektów i wielu inwestycji, które wyrażnie zmieniły oblicze polsko-niemieckiego pogranicza, trudno sobie wyobrazić powrót do dawnych konfliktów i urazów. Jean Juss uważa to wręcz za niemożliwe.
- Absolutnie nie. Wspólnota Europejska stworzyła warunki, abyśmy mogli tu mieć w pełni dobrosąsiedzkie stosunki. Oczywiście Polacy nie staną się Niemcami, a Niemcy Polakami, ale razem żyjemy w naszej pomorskiej ojczyżnie.- uważa Juss
Waldemar Nowakowski jest spokojny. - Po wyborach do Landtagu trzeba będzie udowodnić, że umie się coś zrobić dla mieszkańców. A to znacznie trudniejsze niż wymyślanie nawet najbardziej bezsensownych haseł.- uważa.
Kampania wyborcza się skończy i będą jakieś wyniki. Ktoś chce osiągnąć jakiś cel i albo go osiągnie albo nie. Jeśli go osiągnie to będzie się musiał wziąć za robotę i udowodnić co chce tak naprawdę zrobić. Nawet jeżeli NPD będzie miało swoją reprezentację w regionie, bo będzie musiało robić dobre rzeczy, a nie złe dla mieszkańców.- zaznacza.
Próg 5 procent
NPD była już raz reprezentowana w meklemburskim Landtagu. W minionej kadencji nie zapisała się w nim niczym dobrym i dlatego poparcie jej wyborców spadło w tym roku poniżej czterech procent. Jeśli w tych wyborach nie uzyska pięciu, nie wejdzie do Landtagu, a do spłacenia zostaną jej ogromne długi. Tylko za niewłaściwe rozliczenie kampanii wyborczej w 2007 roku musi zapłacić 2 i pół miliona euro kary. Wejście do Landtagu dałoby jej szansę na zwrot przynajmniej kosztów kampanii. I o to tak naprawdę toczy się cała gra antypolskimi hasłami na wyborczych plakatach NPD.
Zbigniew Plesner, Szczecin
red.odp.: Małgorzata Matzke