Obowiązkowe szczepienia. Saksońscy dentyści biją na alarm
16 stycznia 2022Związek Dentystów w Saksonii wysłał do premiera Michaela Kretschmera z CDU pilny list, w którym wyraża ogromne zaniepokojenie tym, co się stanie, jeśli szczepienia przeciwko koronawirusowi staną się zgodnie z planem obowiązkowe w zawodach medycznych w całych Niemczech od połowy marca. Decyzję w tej sprawie podjął Bundestag jeszcze przed Bożym Narodzeniem.
Jak wskazuje związek w piśmie, ankieta rozesłana do około 2600 gabinetów stomatologicznych w Saksonii wykazała, że około 25 procent dentystów nie zostało jeszcze zaszczepionych, a wśród personelu liczba ta sięga nawet 40 procent. Trzeba jednak zaznaczyć, że do tej pory w badaniu wzięło udział tylko około 490 gabinetów i sam Związek zwraca uwagę, że ankieta nie jest reprezentatywna.
„Obowiązkowe szczepienia nie prowadzą do większej liczby szczepień”
Mimo to Związek Dentystów zakłada, że obowiązkowe szczepienia będą miały znaczący wpływ na opiekę zdrowotną w Saksonii.
„Z informacji zwrotnych, jakie otrzymujemy od lekarzy dentystów, wynika, że obowiązkowe szczepienia nie prowadzą zazwyczaj do natychmiastowego przyjęcia dawki, lecz raczej do zmiany zawodu lub zamknięcia gabinetów” – wynika z pisma. Czołowi przedstawiciele związku umówili się z premierem Kretschmerem na spotkanie w przyszłym tygodniu.
W tym wschodnioniemieckim kraju związkowym, liczącym około czterech milionów mieszkańców, gabinety już teraz są przeciążone nowymi wymogami administracyjnymi, a w wielu regionach lekarze mają po 60 lat i więcej, będąc często u kresu sił. Ponadto, jak piszą autorzy listu: „Jeśli teraz dodatkowo należy się spodziewać zwiększonej migracji personelu lub sam właściciel gabinetu ma negatywny stosunek do obowiązkowych szczepień, istnieje niebezpieczeństwo, że gabinety te zostaną zamknięte”.
Mimo wyników wspomnianych badań związek sprzeciwia się, aby saksońscy dentyści stali się teraz kozłami ofiarnymi kronakryzysu. „W żadnym momencie pandemii nie byli roznosicielami infekcji, a teraz ponownie stają przed obowiązkiem zaszczepienia się, tylko po to, aby chronić tych, którzy nie chcą się zaszczepić” – uzasadnia w swoim liście Związek Dentystów.
Podobne dane pochodzą również z badania przeprowadzonego w Turyngii, w którym wzięło udział około 630 stomatologów.
„Nie należy przeceniać ankiety”
Paula Piechotta, posłanka Partii Zielonych z Lipska i lekarz z wykształcenia, wie, że gabinety stomatologiczne w Saksonii są przestarzałe i często osiągają granice swoich możliwości. Niemniej jednak, jak powiedziała DW, nie chce przeceniać wyników badania. Tylko niewielka część z 2600 gabinetów stomatologicznych w ogóle udzieliła odpowiedzi.
Z ankiety nie można wyciągnąć żadnych wniosków na temat gotowości do szczepień w całym systemie opieki zdrowotnej w Saksonii. Liczba zaszczepionych lekarzy i pielęgniarek w dużych szpitalach, na przykład w Dreźnie lub Lipsku, jest bardzo wysoka. Są to miejsca, gdzie kontakt z osobami ciężko dotkniętymi przez COVID-19 jest szczególnie intensywny.
– Skarga stomatologów musi być postrzegana w kontekście bardzo dużej frustracji związanej z samą opieką ambulatoryjną. Koronawirus zaostrza więc i tak już napiętą sytuację – uważa posłanka Zielonych.
Saksonia: niski poziom szczepień
Tym niemniej mowa o jednej czwartej lekarzy, którzy są przeciwni obowiązkowym szczepieniom, a którzy jeszcze się nie zaszczepili. A do tego dochodzi nawet 40 procent ich pracowników. Równie niepokojące doniesienia o wysokim odsetku osób nieszczepionych pochodzą z innych landów, ze szpitali i domów opieki w całym kraju. Saksonia jest jednak o tyle wyjątkowa, że według oficjalnych danych, wskaźnik szczepień w tym kraju związkowym jest najniższy w całych Niemczech i wynosi 61,4 procent osób zaszczepionych dwukrotnie. Sceptycyzm wobec szczepień jest tu szczególnie wysoki, podobnie jak rozczarowanie polityką. Raz po raz saksońskie miasta i gminy stają się areną demonstracji antyszczepionkowców.
Przez długi czas Saksonia była również w ścisłej czołówce pod względem liczby nowych zakażeń, ale to się tymczasem zmieniło. Obecnie znajduje się na dole rankingu krajów związkowych. Punkty zapalne w rozprzestrzenianiu się wariantu omikron uległy przesunięciu ze wschodu i południa Niemiec w kierunku północy i regionu wokół Berlina. Eksperci spekulują, że odnotowana niska liczba nowych zakażeń w Saksonii wynika również z faktu, że mieszkańcy znacznie rzadziej poddają się badaniom niż w innych regionach Niemiec.
Wyczerpani, sfrustrowani, z tendencją do fatalizmu
Dlaczego jednak tak wiele osób nie chce się zaszczepić, zwłaszcza w niektórych zawodach medycznych? Wolfgang Kreischer, przewodniczący Związku Lekarzy Rodzinnych w Berlinie i Brandenburgii, może jedynie przekazać informacje na podstawie własnych doświadczeń. Jego Związek bowiem nie zlecił przeprowadzenia takiej ankiety jak w Saksonii.
– Znam wiele gabinetów, w których wszyscy są szczepieni, znam kilku właścicieli gabinetów, którzy są przeciwni szczepieniom i sami się nie zaszczepili. Na pewno jest w tym trochę fatalizmu – zaznacza w rozmowie z DW.
Wolfgang Kreischer wymienia na przykład domy opieki z pacjentami pod tlenem, z ciężkimi chorobami płuc, także po zakażeniach COVID-19; są tam ludzie, którzy muszą być podłączeni do tlenu do końca życia i są tam także pracownicy, którzy nie pozwalają się zaszczepić. Pielęgniarki, lekarze i personel pracują na granicy swoich możliwości w czasie pandemii, a od polityków słyszą tylko obietnice. Zwiększa to negatywne nastawienie do szczepień.
Przewodniczący Związku Lekarzy Rodzinnych w Berlinie i Brandenburgii, wspominając byłego federalnego ministra zdrowia Jensa Spahna z CDU, stwierdził: „Jest wielu, którzy zapominają o opiece zdrowotnej. W końcu pan Spahn obiecał wówczas, że zadba o sprowadzenie do tego sektora ponad 8000 osób dodatkowo. Jest wręcz odwrotnie”.
„Obowiązkowe szczepienia w złym momencie”
Zdaniem Wolfganga Kreischera w aktualnej debacie na temat ewentualnego powszechnego obowiązku szczepień, tzn. nie tylko dla pracowników służby zdrowia, brakuje ważnego argumentu. Nawet gdyby obowiązek ten pojawił się tej wiosny, jest już za późno. Brakuje bowiem aspektu solidarności, do którego można było się odwołać we wcześniejszym czasie, ponieważ teraz wariant omikron jest bardzo zaraźliwy.
– W tym momencie dla pandemii i jej rozprzestrzeniania się nie ma już znaczenia, czy ktoś jest zaszczepiony czy nie. Obecnie dochodzi do masowych zachorowań. Można się chronić poprzez szczepienia, na przykład przed śmiertelnymi powikłaniami, ale ochrona innych poprzez szczepienia jest już prawie niemożliwa, gdyż nawet osoby zaszczepione mogą przenosić wirusa – wskazuje Wolfgang Kreischer.
Mimo to kanclerz Olaf Scholz w środku ubiegłego tygodnia ponownie opowiedział się w Bundestagu za obowiązkowymi szczepieniami.