Osiem lat w cieniu Smoleńska
10 kwietnia 2018W ósmą rocznicę katastrofy smoleńskiej część Polaków pójdzie na uroczystości upamiętniające ofiary, w kościołach odbędą się nabożeństwa, a na ulicach miast smoleńskie marsze. W ramach tegorocznych obchodów została też odsłonięta kolejna tablica upamiętniająca zmarłego w katastrofie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, tym razem w Sejmie, tuż obok tablicy Jana Pawła II. Wielu Polaków uważa polskiego papieża za bohatera narodowego. Bohaterem jest w oczach Jarosława Kaczyńskiego także jego brat.
Katastrofa źródłem nowej „religii”
„Bez niego żadna zmiana w naszym kraju nie byłaby możliwa”, podkreślał ostatnio po raz kolejny, tym razem podczas odsłonięcia pomnika brata na Węgrzech. Chętnie mówi też o tym, że zmarły prezydent „odbudował narodową świadomość i przywrócił godność Polakom”. Przewodniczący PiS zasługi swego brata podkreśla niezmiennie od ośmiu lat.
Krótko po katastrofie na lotnisku w Smoleńsku filozof religii Zbigniew Mikołejko z Polskiej Akademii Nauk ukuł pojęcie „religia smoleńska”. – Jeśli takie zdarzenie nie zostanie poddane racjonalnemu rozbiorowi, to zostanie zamienione w rzeczywistość symboliczną, mityczną – wyjaśnia w rozmowie z Deutsche Welle.
Kult bohaterów i męczenników
Nieodzowny element owej „mitycznej rzeczywistości” to jak w każdej religii, kult bohaterów i męczenników. Stąd podkreślanie męczeńskiej śmierci tych, którzy zginęli w Smoleńsku. Dotyczy to jednak tylko pewnej grupy ofiar. – Dokonał się podział ludzi z samolotu do Smoleńska. Niektórzy jak Lech Kaczyński umarli śmiercią męczeńską, a inni tylko zginęli – mówi filozof.
Budowa mitu o kolejnych bohaterach narodowych była jego zdaniem w tym przypadku zadaniem stosunkowo łatwym ze względu na symbolikę Katynia, do którego zmierzała delegacja w celu uczczenia pamięci polskich oficerów zamordowanych tam przez NKWD w 1940 roku. W ten sposób nowo tworzony „mit smoleński” mógł wpisać się w tradycję polskiego męczeństwa. Mit ten pozwala Jarosławowi Kaczyńskiemu „gromadzić różne środowiska wokół jednej wspólnej opowieści”. Tak, jak ma to miejsce w przypadku różnych wierzeń.
Potrzeba mitów
„Religia smoleńska” czerpie z liturgii chrześcijańskiej, czego przejawem są nabożeństwa czy krzyże, odwołuje się jednak także do elementów pogańskich, jak marsze z pochodniami. – Ma ona łączyć różne osoby i różne kręgi społeczne, od pobożnych starszych pań ze środowiska Radia Maryja, po kibiców, drobnomieszczaństwo czy ludzi o nastawieniu nacjonalistycznym – wyjaśnia Mikołejko.
Jego zdaniem „religia smoleńska” trafiła na wyjątkowo podatny grunt, gdyż Polacy to naród, który szczególnie potrzebuje odwołań do religii i historii. Jej istotnym elementem konsolidującym to teoria o zamachu, który miał doprowadzić do katastrofy samolotu.
Emocjonalność polityki
Tragedia smoleńska i budowane wokół niej mity doprowadziły do rozhuśtania społecznych emocji, i to we wszystkich środowiskach politycznych. – Środowiska liberalne i lewicowe siłą rzeczy musiały odpowiedzieć w podobny sposób, stąd tak wielka emocjonalność protestów w sprawie sądów czy czarnych protestów kobiet wychodzących na ulice przeciw zaostrzeniu i tak już ostrej polityki aborcyjnej – mówi Mikołejko, podkreślając, że ostatnio „religia smoleńska” zdaje się „wysychać”. Wprawdzie w zamach nadal wierzy 26% Polaków, jednak aż 59% odrzuca tę tezę, a wśród sceptyków są także zwolennicy PiS-u.
Brak nowych mitów
Przez osiem lat Jarosław Kaczyński zapowiadał podczas smoleńskich miesięcznic „zwycięstwo” czyli ostateczne wyjaśnienie przyczyn tragedii oraz dostarczenie dowodów na zamach. Od jakiegoś czasu dopuszcza jednak także inną możliwość. – I będzie prawda. Prawda, której dziś jeszcze nie znamy. Albo będzie stwierdzenie, że tej prawdy do końca ustalić się nie da – mówił przewodniczący PiS podczas jednej z jesiennych miesięcznic ubiegłego roku.
Dziś prezesowi PiS coraz trudniej przychodzi głoszenie nadchodzącego „zwycięstwa”. Miesięcznice dobiegają końca. Co pojawi się w miejsce „religii smoleńskiej”? Zdaniem twórcy tego pojęcia, stworzenie nowego porównywalnego mitu nie będzie łatwe. Kaczyński miał bowiem jedyną w swoim rodzaju sytuację, że był „wybrańcem”, namaszczonym „krwią przelaną w katastrofie”. Poza prezesem PiS żaden polski polityk nie posiada tak unikatowych atrybutów.
Monika Sieradzka