Ostre reakcje na cła USA. „Zagrożenie dla światowego handlu”
2 marca 2018– Nie będziemy bezczynnie patrzeć, jak w nasz przemysł uderzają niesprawiedliwie kroki, które zagrażają tysiącom europejskich miejsc pracy – powiedział szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker w Brukseli. W nadchodzących dniach KE przygotuje propozycję, zgodną z zasadami Światowej Organizacji Handlu (WTO). – UE podejmie decyzję i zareaguje w stosowny sposób, by bronić naszych interesów – dodał Juncker.
Konkretów nie podał, wiadomo jednak, że eksperci UE od miesiący przygotowują listę z amerykańskimi produktami, na które można nałożyć dodatkowe cła. Należą do nich m.in. bourbon, motocykle Harley-Davidson, ale też ziemniaki czy pomidory z USA. Obok sankcji UE może zareagować także skargą w WTO, jak zasygnalizowała komisarz ds. handlu Cecilia Malmström.
Przeczytaj też: Nowy Szlak Jedwabny. Zachód przymierza się do alternatywy
Szef niemieckiej dyplomacji: Konflikt nie leży ani w interesie Europy, ani USA
Wicekanclerz i szef niemieckiego MSZ Sigmar Gabriel (SPD) przyznał, że z „najwyższymi obawami” przyjął decyzję prezydenta USA o objęciu 25-proc. podatkiem importu stali i 10-proc. importu aluminium „Takie ciosy rozdawane na wszystkie strony świata najsilniej uderzyłyby akurat w naszą gospodarkę” – powiedział w piątek (2.03.2018) gazetom grupy medialnej Funke i dziennikowi „Die Welt”. „UE musi zdecydowanie zareagować na amerykańskie cła, które zagrażają tysiącom miejsc pracy w Europie” – podkreślił szef niemieckiej dyplomacji.
Dodał, że w przeciwieństwie do innych krajów, Niemcy i inne państwa Unii Europejskiej nie uprawiają nieuczciwej konkurencji z dumpingowymi cenami. Uzasadnienie przez Trumpa swojej decyzji bezpieczeństwem narodowym Stanów Zjednoczonych „zwłaszcza wobec partnerów z UE i NATO jest w pełni niezrozumiałe”. Groźba poważnego konfliktu polityczno-handlowego między Europą a USA nie leży ani w interesie Europy, ani USA. Gdzie dwóch się kłóci, tam trzeci korzysta. Dlatego, jak powiedział, ma nadzieję, że Trump jeszcze raz przemyśli swoją decyzję. „Musimy zrobić wszystko, żeby uniknąć międzynarodowego konfliktu handlowego” – zaznaczył Gabriel.
W podobnym tonie wypowiedziała się minister gospodarki Brigitte Zypries. – Trudno zrozumieć, w jaki sposób europejskie czy wręcz niemieckie importy stali miałyby zagrażać bezpieczeństwu narodowemu USA. Ktoś, kto tyle mówi o sprawiedliwym handlu, jak prezydent Trump, nie powinien sięgać po niesprawiedliwe metody – podsumowała niemiecka minister.
Branża metalurgiczna krytyczna
Europejska Konfederacja Przemysłu Żelaza i Stali Eurofer oczekuje, że po wprowadzeniu przez USA ceł eksport UE za ocean drastycznie spadnie. W pierwszej reakcji Eurofer mówił o nawet 50-procentowym lub wyższym spadku eksportu stali z UE.
Pisaliśmy już: Zwrot czy tylko korekta? Niemcy wobec USA
Ostro skrytykowało kurs przyjęty przez Trumpa niemieckie stowarzyszenie producentów stali. – USA budują bariery celne, przy których pomocy chcą się odgrodzić od importu stali z całego świata. Jest to jednoznacznym pogwałceniem zasad WTO – powiedział szef Niemieckiej Federacji Stali Hans Jürgen Kerkhoff. UE musi podjąć przeciwko temu zdecydowane kroki, „konsekwentnie posługując się wszelkimi instumentami, jakie leżą w gestii WTO”. Kerkhoff obawia się, że eksporterzy stali mogą zalać unijny rynek, by uniknąć płacenia cła w USA.
Według Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej (DIHK) zapowiedź wprowadzenia cła na import stali i aluminium przez prezydenta USA jest zagrożeniem dla światowego systemu handlu. – W końcu wątpliwe powoływanie się na bezpieczeństwo narodowe może wstrząsnąć w posadach całym światowym systemem handlu – skrytykował szef DIHK Martin Wansleben. – Istnieje duże ryzyko, że przykładem USA pójdą inni i cały system WTO zostanie jeszcze bardziej osłabiony, na niekorzyść wszystkich – ostrzegł Wansleben. Niemiecka gospodarka ukierunkowana na współpracę międzynarodową jak mało która skazana jest na otwarte rynki i funkcjonujący światowy system handlu.
– Decyzja prezydenta USA o nałożeniu w przyszłym tygodniu ceł poważnie zaniepokoiła niemieckie przedsiębiorstwa – powiedział Wansleben. Trump realizuje tym krokiem swoje wcześniejsze pogróżki. – Cła w wysokości 25 procent na stal i 10 procent na aluminium kosztują niemiecką gospodarkę miliony – stwierdził szef DIHK. Oznacza to dla branży organiczenie dostępu do rynku USA, ale dotknięci będą także amerykańscy konsumenci, którzy muszą się liczyć z wyższymi cenami. – UE powinna się opierać takiemu rozwojowi – domagał się Wansleben. Zarazem trzeba cały czas podtrzymywać możliwości rozmowy z Waszyngtonem.
Niemiecki eksport na ósmym miejscu
Według Departamentu Handlu w Waszyngtonie w latach 2011-2017 eksport stali z Niemiec do USA wzrósł wprawdzie o około 40 procent, jednak wśród eksporterów stali do Stanów Zjednoczonych Niemcy znajdują się dopiero na ósmym miejscu.
Wskazał na to Holger Schmieding, główny ekonomista Behrenberg Bank. – Mówienie o wojnie handlowej to za dużo, ale jest to potyczka. UE odbije piłeczkę, ale będzie próbowała nie doprowadzić do eskalacji sytuacji – powiedział cytowany przez agencję Reutersa Schmieding. Jego zdaniem dla rozwoju koniunktury nie będzie to miało dużego znaczenia, bo wielkość wzajemnych obrotów handlowych w branży metalurgicznej jest zbyt mała. Ale istnieje niebezpieczeństwo, że atmosfera po obu stronach Atlantyku nie będzie sprzyjała współpracy gospodarczej. Nastroje w niemieckiej gospodarce mogą spaść z poziomu „euforyczne” na „dobre”.
Elżbieta Stasik / dpa, afp, rtr