1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Plankton polityczny UE. Sprzeczne interesy dzielą radykałów

16 lipca 2024

Gdyby konserwatywna prawica w PE połączyła siły, byłaby drugą siłą ze 187 posłami. Ale nie będzie. - Brak kompromisu na poziomie europejskim leży w politycznym DNA nacjonalistów – mówi DW Sophia Russack z CEPS.

https://p.dw.com/p/4iNCp
Georgia Meloni i premier Węgier Viktor Orban
Premier Włoch Georgia Meloni i premier Węgier Viktor Orban Zdjęcie: Johanna Geron/REUTERS

Frakcja Patrioci dla Europy stała się – z 84 posłami - trzecią najsilniejszą w Parlamencie Europejskim. EKR, gdzie główne partie to Bracia Włosi i polskie PiS, ma 78 posłów. Frakcja Europa Suwerennych Narodów, w której są m.in. niemiecka AfD i polska Konfederacja, liczy 25 europosłów.

Na pierwszą po wyborach sesję PE unijni prawicowi radykałowie przyjeżdżają podzieleni.

Skrajną prawicę więcej łączy, niż dzieli

- Wcale mnie to nie dziwi – mówi Deutsche Welle Sophia Russack z think-tanku CEPS. - Tak naprawdę tylko dwie kwestie łączą skrajną prawicę. Sceptycyzm wobec UE i niechęć do migracji.

Ale nawet tu są różnice. Część europosłów frakcji EKR jest „eurosceptyczna”, bo chce np. chce ograniczenia biurokracji. A flamandzka Vlaams Belang chce zlikwidować Parlament Europejski – zaznacza Russack.

Nie inaczej jest z migracją. Cała prawica chce mniejszej migracji. Tylko że Giorgia Meloni podpisała Pakt Migracyjny, a dla Marine Le Pen i Viktora Orbana byłoby to nie do pomyślenia.

- Nacjonaliści są w Parlamencie Europejskim po to, by bronić interesu państw narodowych – tak, jak go rozumieją. Brak kompromisu leży w ich DNA. I dlatego nie powstała jedna grupa skrajnej prawicy – ocenia Sophia Russack.

Sojusznicy czy przeciwnicy?

Na dodatek, według ekspertki CEPS, prawicy nie idzie najlepiej nawet koordynacja głosowań w samym europarlamencie.

- Frakcje wydają zalecenia, jak głosować. Ale nie prawica. Wyborcy oczekują od nich głosowania zgodnie z interesem ich państwa narodowego – tłumaczy Sophia Russack. A te interesy często bywają po prostu – z nacjonalistycznego punktu widzenia – sprzeczne.

- Tyle, że skrajnej prawicy to nie przeszkadza. To jest dokładnie to, za czym się opowiadają: "nie musimy łączyć się w jedną grupę, ty bronisz swoich interesów, ja bronię swoich i wszystko jest w porządku" – mówi ekspertka CEPS.

Rusza sesja plenarna Parlamentu Europejskiego
Rusza sesja plenarna Parlamentu Europejskiego Zdjęcie: Philipp von Ditfurth/dpa/picture alliance

Małżeństwo z rozsądku – Konfederacja i AfD

Po utworzeniu frakcji Europa Suwerennych Narodów w polskiej polityczno-dziennikarskiej bańce na portalu X (dawniej Twitter) zaroiło się od zrzutów ekranu, pokazujących negatywne komentarze członków Konfederacji – w tym jednego przyjętego do frakcji - na temat współtworzącej ją AfD. Kontrowersje były nieuniknione, bo ze wszystkich możliwych Niemców, z którymi mogli w PE współpracować, polscy nacjonaliści wybrali niemieckich nacjonalistów. Jeden z ich liderów, Alexander Gauland, nazwał pakt Ribbentrop-Mołotow „słuszną decyzją” Stalina. Inny, Maximilian Krah, musiał pozostać formalnie poza frakcją za swoje słowa. Cytujemy: „Nigdy nie powiedziałbym, że każdy, kto nosił mundur SS, był automatycznie przestępcą”.

Po co niemieckim radykałom to małżeństwo z rozsądku?

- Dla AfD bardzo ważne było, aby – po wyrzuceniu z nieistniejącej już Tożsamości i Demokracji - ponownie znaleźć się we frakcji parlamentarnej. Myślę, że woleliby trafić do Patriotów dla Europy - ale Marine Le Pen oczywiście na to nie pozwoliła – mówi Sophia Russack. Przypomina równocześnie, że wcześniej partia Le Pen i AfD były razem w grupie – współpracę zerwały po wypowiedziach Kraha o SS.

Orban stworzył sobie platformę, Le Pen nią rządzi

Politykiem, który dzięki nowej frakcji w końcu wyhodował sobie w PE dużą platformę do tego, aby uczynić swój głos znów słyszalnym, jest Viktor Orban. Unijne władze planują bojkotować jego działania tak bardzo, jak to możliwe. Na razie jednak to on jest jedynym liderem w UE, który rozmawia z Putinem, Brukselą, Xi Jinpingiem i Trumpem.

- Sformowanie Patriotów dla Europy zaledwie dzień przed rozpoczęciem prezydencji węgierskiej to była ogromna prowokacja. Podobnie jak dyplomatyczne tournée do Rosji i Chin. Węgierski premier ocenił, że to w obszarze polityki zagranicznej może zrobić najwięcej - mówi Sophia Russack.

Szef Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa: „Orban jest klaunem, a my mu na to pozwalamy“.

Prezydencja nie może ani blokować, ani nawet kształtować agendy UE. To Komisja proponuje zmiany prawa, a Rada pozostaje reaktywna, bez względu na to, czego one dotyczą. Orban może jedynie przyspieszać lub spowalniać pewne sprawy, ale do września i tak instytucje UE nie będą stanowić nowego prawa. - Do grudnia głosowane będą zaledwie „resztki” z poprzedniej kadencji. Po prostu wie, że nie może zrobić zbyt wiele – dodaje analityczka CEPS.

Jej zdaniem Orban nie mógł po prostu dołączyć do Tożsamości i Demokracji, bo straciłby twarz. To on musiał być tym, który założył grupę. Ale nie ma wątpliwości, kto będzie rządził. To Francuzi mają więcej szabel.

Kordon sanitarny

Ale „rządzić” skrajna prawica będzie mogła tylko w swoich grupach. Ster UE trzyma centrum.

- W poprzednich kadencjach widzieliśmy już przypadki stosowania kordonu sanitarnego – czyli porozumienia partii centrowych w celu wykluczenia skrajnie prawicowych partii z najwyższych stanowisk parlamentarnych – mówi Sophia Russack.

- Najpierw oblicza się, ile miejsc i ile stanowisk powinna dostać każda grupa zgodnie z metodą d'Hondta. I jeśli kierować się tylko liczbami, to wiadomo, że Patrioci dla Europy powinni mieć dwóch przewodniczących parlamentarnych komisji – wyjaśnia ekspertka CEPS.

Roberta Metsola pozostanie szefową PE
Roberta Metsola pozostanie szefową PEZdjęcie: Philipp von Ditfurth/dpa/picture alliance

We wtorek 16 lipca wybrano 14 wiceprzewodniczących PE. Żadnego stanowiska nie zdobyli kandydaci ESN i Patriotów dla Europy. W przyszłym tygodniu wybiorą swoich przewodniczących komisje Parlamentu - spełniające w tej instytucji bardzo ważną rolę. To w komisjach uciera się unijne prawo, to tam zawiera się kompromisy, to tam dba się o własne interesy.

- Skrajna prawica wystawi kandydatów w tych komisjach, którym chce przewodzić. Ale inne partie zrobią to samo – a następnie wszyscy zgodzą się, że nie będą głosować na kandydatów np. Patriotów dla Europy. Tak właśnie działa kordon sanitarny w praktyce - większość decyduje, że ci, którzy matematycznie powinni dostać stanowiska, ich nie dostaną – tłumaczy Sophia Russack.

Tak stało się np. w 2019 r. z europosłanką PiS Beatą Szydło, której kordon uniemożliwił objęcie szefostwa komisji ds. zatrudnienia. Kordon może bowiem dotyczyć nie tylko grup, ale i poszczególnych europosłów – unijni politycy nie są ślepi na różnice w radykalizmie w ramach frakcji.

- Pojawia się też argument, by zrobić „test demokracji” - dopuścić radykałów do rządzenia. Ale zwykły obywatel UE niewiele widzi z kuluarów pracy w PE. A krytycy kordonu wskazują niedemokratyczność tej procedury i odbieranie głosu milionom wyborców. - Tymczasem, jeśli poparcie dla radykałów sięgnie np. 30 czy 35 proc., nie da się zastosować kordonu – przewiduje Sophia Russack.

Czy możliwe jest odwrócenie ról?

Czy pewnego dnia Europa może obudzić się z ze skrajną prawicą robiącą kordon sanitarny innym partiom? - To ponury scenariusz, od którego jesteśmy daleko – mówi Sophia Russack. - Jeśli skrajna prawica będzie rosła tak jak teraz, to istnieje prawdopodobieństwo, że w pewnym momencie osiągnie 50%. Ale to nie jest kwestia ani najbliższej kadencji, ani kolejnej. I wiele zależy od tego, jak polityka europejska będzie wyglądać w nadchodzących latach.

Rosja planowała zamach na szefa Rheinmetall