Po DNA do kłębka. Policja na tropie zamachowców z Bonn
25 maja 2013Policja stwierdziła, że istnieje związek między zamachami przygotowywanymi na czołowych działaczy skrajnie prawicowej partii Pro NRW i nieudanym zamachem bombowym na Dworcu Głównym w Bonn. Specjaliści z Federalnego Urzędu Kryminalnego BKA mogli przyporządkować ślady DNA znalezione na ładunku wybuchowym. Jak informuje "Spiegel" materiał ten pochodził od członków rodziny salafity Marco G. zatrzymanego przez policję w marcu br.
Zbyt słaby dowód
Jak informuje tygodnik "Stern" na metalowej tulei użytej do budowy bomby znaleziono DNA 2-letniego synka Marco G. Na budziku, który miał posłużyć do zapłonu eksperci znaleźli DNA żony zatrzymanego salafity.
Marco G. mieszkający w Bonn został zatrzymany wraz z trzema rzekomymi wspólnikami pod zarzutem planowania zamachu na przewodniczącego partii Pro NRW.
Wyniki badań dopuszczają podejrzenie, że Marco G. był co najmniej zaangażowany w budowę bomby, lecz nie są one jeszcze twardymi dowodami.
Do tej pory Marca G. nie uważa się za sprawcę zamachu, podobnie jak jego trzech rzekomych wspólników.
Policja jest zdania, że jakość próbek DNA nie jest dostatecznie dobra, by mogły posłużyć jako materiał dowodowy przed sądem. Poza tym znalezione ślady świadczą tylko o zaangażowaniu żony i dziecka salafity, a nie jego samego. Z tego względu nie jest jeszcze pewne, czy byłyby one wystarczające do wydania wyroku skazującego. Nie ma także dowodów na to, że to Marco G. zdeponował torbę z ładunkiem wybuchowym na peronie bońskiego dworca. Policja jest jednak nieoficjalnie tego pewna.
Brak alibi
Adwokat bońskiego salafity stwierdził, że nic mu nie wiadomo o nowych dowodach przeciwko jego klientowi. – To skandal, że dowiaduję się o tym z prasy - powiedział mecenas Peter Krieger z Bonn.
Marco G. to niemiecki konwertyta urodzony w Oldenburgu. Za ciężki przypadek szantażu dostał już wyrok skazujący i siedział w więzieniu. Sąsiedzi, którzy mieszkali z nim w jednym domu w Bonn, zaznaczają, że doskonale mówił po arabsku i bardzo cenił sobie porządek i czystość. Przekonali się o tym, kiedy na zmianę z innymi mieszkańcami sprzątał klatkę schodową. - Mył nawet windę - powiedział jeden z mieszkańców domu w bońskiej dzielnicy Tannenbusch.
W mieszkaniu Marco G. policja znalazła ślady azotanu amonu, materiału podobnego do tego, jakiego użyto do budowy bomby. Marco G. z postury przypomina także osobnika niosącego torbę podróżną z bombą, co zarejestrował monitoring na dworcu. Nie ma on także alibi na czas, kiedy dokonano tego czynu.
Spiegel, Stern / Małgorzata Matzke
red.odp.: Iwona D. Metzner