Populizm w natarciu. Jak można chronić demokrację?
28 października 2024Populizm ma wiele twarzy, ale jego schemat działania jest zawsze taki sam. Czy to w światopoglądzie Donalda Trumpa w USA, Narendry Modiego w Indiach czy polityka AfD Bjoerna Hoeckego w Niemczech, zawsze chodzi o rzekome elity, które spiskowały przeciwko ludziom. Chodzi w nim też o zdewaluowanie części społeczeństwa jako rzekomych „wrogów ludu”. „Oni” przeciwko "nam". Ci „na górze” przeciwko nam „na dole”.
Przeciwko „wrogom ludu”
Kryzys klimatyczny, wojny, szybko postępująca cyfryzacja: ruchy populistyczne obiecują zbawienie zaniepokojonemu społeczeństwu. Głosujcie na nas, wtedy wszystko będzie lepiej, wszystko będzi tak, jak dawniej. Populiści prezentują się jako silni, charyzmatyczni przywódcy, którzy wszystko naprawią. A kiedy ich własne naruszenia praworządności stają się celem ataków, wtedy szybko uznają sądy i inne demokratyczne instytucje za „wrogów ludu”.
Przewodniczący AfD w Turyngii Bjoern Hoecke również ucieka się do roli przywódcy i rzekomego zbawcy Niemiec. „Jestem przekonany, że tęsknota Niemców za postacią historyczną, która ponownie uleczy rany w narodzie, przezwycięży podziały i uporządkuje sprawy, jest głęboko zakorzeniona w naszych duszach” – pisze Hoecke w swojej książce "Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki”.
Hoecke chwali też film wizerunkowy, który skrajnie prawicowe media wyprodukowały na jego temat. Film stylizuje go na rzekomego cesarza pokoju Fryderyka Barbarossę z XII wieku. Według starej legendy cesarz śpi w jaskini w górze Kyffhäuser, ale obudzi się po długim czasie, aby wraz ze swoimi lojalnymi zwolennikami uratować imperium.
Przeciwko równości i demokracji
Wzrost popularności i znaczenia partii populistycznych stał się poważnym wyzwaniem dla państw demokratycznych. Tak sądzi również znany niemiecki politolog Hans Vorlaender: – Widzimy, że prawicowi populiści kwestionują podstawowe wartości, takie jak równość, godność ludzka i prawo do wolności od dyskryminacji.
Hans Vorlaender od wielu lat bada zjawisko populizmu. – Musimy zrozumieć, że prawicowe partie populistyczne nie znikną tak po prostu. Musimy nauczyć się z nimi radzić – mówi w wywiadzie dla DW. – W Niemczech jest to trudniejsze niż w innych krajach, ponieważ widzieliśmy, że takie siły mogą zniszczyć demokrację.
Naukowcy i politycy na całym świecie ostrzegają przed wrażliwością otwartych społeczeństw na ataki ich przeciwników. Szturm na Kapitol w Waszyngtonie dokonany przez fanatycznych zwolenników Trumpa 6 stycznia 2021 roku pokazał, jak uzasadnione są te ostrzeżenia.
Również w Niemczech pojawia się coraz więcej dowodów na to, jak niebezpieczna dla praworządności może być AfD. Na początku września tego roku AfD w Turyngii stała się pierwszą skrajnie prawicową partią w historii Republiki Federalnej Niemiec, która została największą siłą polityczną w jednym z niemieckich krajów związkowych.
Bjoern Hoecke był entuzjastycznie oklaskiwany przez swoich zwolenników. Podczas pierwszej sesji parlamentarnej po wyborach AfD zademonstrowała, jak zamierza radzić sobie z nową sytuacją. Posiedzeniu przewodniczył marszałek senior z AfD, który zignorował wolę posłów z innych klubów w sprawie zmiany regulaminu umożliwiającej im wysunięcie własnych kandydatów na przewodniczącego landtagu. Dopiero sąd był w stanie powstrzymać te działania.
Jednak pomimo wyników wszystkich badań nad zagrożeniami i pomimo wszystkich doniesień medialnych o kłamstwach, teoriach spiskowych i niebezpiecznej propagandzie szerzonej przez populistów, wzrost ich znaczenia i wpływów utrzymuje się do tej pory na pozór bez żadnych przeszkód. Co zatem można i należy zrobić?
Inwestycje kontra prawicowy populizm
Kiloński Instytut Gospodarki Światowej zaproponował interesujące rozwiązanie dla Europy: inwestycje. Instytut zbadał wpływ inwestycji publicznych w strukturalnie słabych regionach Europy na prawicowe partie populistyczne.
Badania z kwietnia 2024 roku wykazało, że w regionach, które otrzymały wsparcie finansowe, udział głosów oddanych na prawicowe partie populistyczne spadł o 15 do 20 procent. Jak stwierdzili autorzy tego badania: „100 euro unijnego finansowania regionalnego na mieszkańca zmniejsza zatem udział głosów na prawicowe partie populistyczne w przeciętnym regionie o 0,5 punktu procentowego”.
Naukowcy tacy jak Hans Vorlaender z Uniwersytetu Technicznego w Dreźnie zgadzają się, że politycy muszą inwestować znacznie więcej w edukację polityczną, jeśli chcą chronić, zwłaszcza młodych ludzi, przed populistycznymi treściami w mediach społecznościowych. Zdaniem Vorlaendera partiom demokratycznym coraz trudniej jest dotrzeć do młodych wyborców, głosujących po raz pierwszy, ponieważ tracą one swoją siłę integracyjną. – Musimy przyznać, że demokracja partyjna traci strukturę i siłę. Demokracja partyjna zmienia się w demokrację typową dla ruchów politycznych, która jest dużo mniej stabilna.
Więzi wyborców z partiami nie są już tak trwałe i bliskie jak kiedyś. Eksperci wzywają zatem obywateli do większego zaangażowania w podejmowanie decyzji politycznych poza wyborami. Socjolog Steffen Mau opowiada się na przykład za tak zwanymi radami obywatelskimi. Ludzie o bardzo różnych światopoglądach powinni, jego zdaniem, spotykać się, aby omawiać kwestie polityczne i wspólnie znajdować ich rozwiązania. Ograniczyłoby to zajmowanie skrajnych stanowisk w danej sprawie.
Ostateczność: zakaz działalności
W Niemczech dyskutuje się również nad ostatecznym środkiem przeciwko zagrożeniu dla demokracji: wprowadzenie sądowego zakazu działalności AfD. Od lat sądy, organa bezpieczeństwa i organizacje obywatelskie zbierają dowody na to, że partia ta jest niebezpieczna. Zdelegalizowanie jakiejś partii w Niemczech wiąże się jednak z dużymi przeszkodami prawnymi.
Wniosek o jej zdelegalizowanie musiałby zostać złożony przez Bundestag, Bundesrat lub rząd Niemiec. Następnie zostałby on zbadany przez Federalny Trybunał Konstytucyjny. W historii Republiki Federalnej Niemiec tylko dwa razy partie zostały zdelegalizowane. Ostatni raz miało to miejsce w 1956 roku, a wnioski o zakaz działalności jakiejś często kończyły się niepowodzeniem.
Politolog Hans Vorlaender uważa, że taki wniosek jest uzasadniony: „Partie demokratyczne muszą jasno powiedzieć, że są gotowe do wyznaczenia nieprzekraczalnych granic. I nie powinny unikać wyjaśnienia tej kwestii przez Federalny Trybunał Konstytucyjny”.
Artykuł ukazał się pierwotnie nad stronach Redakcji Niemieckiej DW.