Budowa po niemiecku: port lotniczy Berlin-Brandenburg.
22 stycznia 2017Takiego skandalu budowlanego i finansowego Niemcy jeszcze nie widziały. Nowy, centralny port lotniczy Berlin-Brandenburg im. Willy'ego Brandta także w tym roku nie zostanie otwarty. Przyczyna? Ta sama co zawsze: nowe problemy techniczne.
Otwarcie "zbyt ryzykowne"
Najpierw przemówił burmistrz Berlina, a wkrótce potem nastąpiło potwierdzenie podanej przez niego wiadomości przez zarząd konsorcjum BER odpowiedzialnego za budowę lotniska. Także w tym roku - wbrew wcześniejszym zapowiedziom - nowy, centralny port lotniczy Berlin-Brandenburg im. Willy'ego Brandta nie zostanie otwarty. A w taki sposób oznajmił to jego szef Karsten Mühlenfeld: "Po uzyskaniu nowych informacji, o których pod koniec ubiegłego tygodnia poinformowałem przedstawicieli spółek wchodzących w skład konsorcjum BER, ryzyko związane z otwarciem portu lotniczego Berlin-Brandenburg w tym roku jest zbyt duże".
"Współpraca się nie układa"
Burmistrz Berlina Michael Müller ujął to nieco inaczej: "W tej chwili znaleźliśmy się w sytuacji, w której musimy przyznać, że w roku 2017 nie uda się nam doprowadzić do otwarcia lotniska". Müller stwierdził to na zamkniętym posiedzeniu berlińskiej frakcji SPD w Erfurcie. Nowy termin? Mówi się o roku 2018. Na razie.
Tym razem nie działają drzwi. A jest ich aż 1200, a więc dużo. Dlaczego nie działają, co trzeba będzie w nich poprawić i kto ma się tym zająć, o tym wszystkim będzie mowa 7 lutego, na najbliższym posiedzeniu rady nadzorczej konsorcjum BER. Niezależnie od tego, burmistrz Berlina planuje naradę w stołecznym ratuszu z przedstawicielami wszystkich firm, które budują to stołeczne lotnisko-pośmiewisko. Narada jest konieczna, bo jak przyznał otwarcie Müller: "współpraca między nimi się nie układa".
Drzwi się nie zamykają
Z informacji podanych przez Niemiecką Agencję Prasową DPA wynika, że należy zmienić okablowanie wadliwych drzwi. Chodzi o to, że zamykają się automatycznie w razie pożaru, a usterki w ich instalacji elektrycznej na to nie pozwalają. W tej sytuacji lotnisko jest zagrożeniem dla wszystkich, którzy mają nieszczęście na nim przebywać w razie zaprószenia ognia na jego terenie. Tym bardziej, że automatyczne tryskacze też nie działają jak należy. Mało tego, trzeba, jak się okazało, wymienić część rur doprowadzających do nich wodę gaśniczą. A te przebiegają nad podwieszanym sufitem lotniskowych hal. Trzeba więc będzie rozebrać sufit, a może nawet całą halę?
Niemcy twierdzą, że najbardziej prawdopodobnym terminem otwarcia lotniska jest "na świętego nigdy". Byłoby to może zabawne, ale w tym projekcie utopiono ciężkie miliardy euro, a odpowiedzialnych za ten skandal budowlany i finansowy jakoś nie ma i nie wydaje się, żeby się znaleźli.
dpa / Andrzej Pawlak