Prasa o rządzie: „Partykularne interesy mają pierwszeństwo”
22 marca 2023„Nuernberger Nachrichten” zaznacza: „Obecna debata o budżecie na rok 2024 i nierealne wręcz żądania finansowe ze strony wszystkich ministrów dowodzą, że pierwszeństwo przed tym, co wspólne, mają przede wszystkim interesy partykularne. Christian Lindner (minister finansów – red.) wyciągnął z tego wniosek i przełożył na później już zaplanowaną prezentację budżetu. Im bliżej wyborów parlamentarnych w 2025 roku, w tym mniejszym stopniu trzy partie koalicji rządowej będą mogły i chciały się ograniczać w swoich roszczeniach. To widać już teraz: sprawy wcale nie idą lepiej niż w budzącej złe wspomnienia wielkiej koalicji. A to oznacza, że obecna koalicja sygnalizacji świetlnej wypada znacznie gorzej niż sama to wcześniej zapowiadała”.
„Suedkurier” z Konstancji ocenia: „Sprawy dla Christiana Lindnera nie mają się obecnie dobrze. W koalicji liberałowie z FDP walczą o wizerunek publiczny, ale wyniki ich sondaży idą w dół. W Berlinie FDP nie weszła do krajowego parlamentu, po serii porażek w wyborach landowych w ubiegłym roku. Gdy w takiej sytuacji politycy gonią za tanim poklaskiem, kwestionując na przykład drogie budynki rządowe, zawsze pachnie to trochę populizmem. Ale nie w tym przypadku. Pociągnięcie przez Lindnera za hamulec bezpieczeństwa przy kosztującej wiele milionów euro rozbudowie jego ministerstwa jest całkowicie uzasadnione, podobnie jak jego ‘nie’ dla rozbudowy Urzędu Kanclerskiego. Jej plany pochodzą z czasów, gdy rząd (Niemiec – red.) uważał, że ma wystarczająco dużo pieniędzy na takie ostentacyjne inwestycje. Teraz jednak te projekty wydają się nie na miejscu. Jeśli Bundestag zostanie zgodnie z planem zmniejszony, w dzielnicy rządowej i tak zwolnią się powierzchnie biurowe. Potrzebne są pragmatyczne rozwiązania. I politycy, którzy wiedzą, kiedy wykonać właściwy ruch”.
Zdaniem „Neue Presse” z Coburga: „Żeby nie było nieporozumień: nie może być zezwolenia na trwonienie milionów na reprezentacyjne budynki. A w czasach home office należy dokładnie obliczyć, ile pomieszczeń biurowych jest naprawdę potrzebnych. Ale to, co prezentuje Lindner, to nie propozycja oszczędności, lecz tani populizm”.
Portal „OM-Medien” z Vechty/Cloppenburga podkreśla: „Oczywiście ten czy ów oskarży teraz Christiana Lindnera o prowadzenie czysto symbolicznej polityki, ponieważ ten napomknął o rezygnacji z rozbudowy siedziby swojego ministerstwa finansów. Mimo to Lindner najwyraźniej uznał, jako jeden z nielicznych czołowych polityków, że w czasach, gdy rząd nie ma problemu z dochodami, lecz z wydatkami, potrzebne są kreatywne rozwiązania, by obniżyć związane z nimi koszty. Dlaczego na przykład Ministerstwo Finansów nie miałoby wykorzystać biur poselskich, które będą wolne po zmniejszeniu liczby posłów do Bundestagu?”.
„Nuernberger Zeitung” zastanawia się: „Habeck (Zieloni – red.), filozof zasiadający na fotelu ministra gospodarki i ochrony klimatu, może i jest dobry w propagowaniu ‘rewolucji grzewczej’, ale wyraźnie brakuje mu spojrzenia na realia. Mówi o programie dopłat wartym miliardy, ale ogranicza się do mało konkretnych sugestii. Ale nawet gdyby znalazły się pieniądze na wymianę systemów grzewczych, skąd wezmą się te wszystkie potrzebne pompy ciepła? Skąd wezmą się monterzy, którzy je zainstalują? I skąd będzie pochodzić energia elektryczna potrzebna do zasilania milionów pomp ciepła? Nawet gdyby istniały odpowiedzi na te pytania, byłyby mało przydatne dla właścicieli znacznej części budynków, które nie nadają się do ogrzewania pompami ciepła. Musieliby całkowicie je przebudować, aby stały się bardziej energooszczędne, co może łatwo kosztować sześciocyfrowe kwoty. Kto może sobie na to pozwolić?”
Według „Frankenpost” z Hof: „Zieloni dobrze znają ten zarzut; nie na darmo motto narady ich klubu poselskiego brzmi: ‘Silniejsi razem – ochrona klimatu i spójność’. Problem tylko w tym, że nie udało im się tego hasła przekonująco wcielić w życie, przynajmniej w ramach koalicji rządowej. ‘Kwestie społeczne stoją zawsze obok naszej polityki ochrony klimatu’ – powiedziała na początku narady przewodnicząca klubu poselskiego tej partii Katharina Droege. Miała niewątpliwie dobre intencje, ale pokazuje to też, że Zieloni jeszcze nie do końca zrozumieli, co właściwie jest konieczne: myślenie o polityce społecznej i klimatycznej nie oddzielnie, ale razem”.