Prasa o niemieckiej mniejszości w Polsce
23 stycznia 2010Thomas Urban przypomina w Sueddeutsche Zeitung, że na początku był wielki strach po obu stronach: "Jeszcze przed 20 laty Polacy i Niemcy patrzyli na siebie bardzo podejrzliwie."
"Wiele starszych osób dziś jeszcze z nieufnością podchodzi do wypowiedzi polityków, i tych w Berlinie i tych w Warszawie, którzy chwalą rozwój sytuacji niemieckiej mniejszości w Polsce jako historię sukcesu. Starsi ludzie nie zapomnieli tego, jak w 1992 roku solidarnościowa ekipa rządowa, która sprawowała władzę dokładnie przez pół roku, zaklasyfikowała w tajnym raporcie niemiecką mniejszość jako ryzyko dla bezpieczeństwa RP. Ówczesny minister spraw wewnętrznych, Antoni Macierewicz przejął 15 lat później za rządów Kaczyńskich kluczowe stanowisko koordynatora służb specjalnych.
W ubiegłym roku wśród przywódców niemieckiej mniejszości dokonała się zmiana pokoleniowa. Dachowej organizacji przewodniczy 51-letni teolog Bernhard Gaida. Zrzeszeniem opolskim kieruje 37-letni germanista Norbert Rasch. Podobnie jak ich poprzednicy zapewniają oni przy każdej okazji o lojalności mniejszości wobec polskiego państwa, lecz inaczej rozkładają akcenty.
"Kultura, kultura i jeszcze raz kultura" - tak Gaida określa główny kierunek działalności, w której nauczanie języka niemieckiego jest sprawą najważniejszą. Na wielu spotkaniach mniejszości nierzadko mówi się więcej po polsku niż po niemiecku. W każdym powiecie, gdzie jest ludność rdzennie niemiecka, działać mają dwujęzyczne gimnazja. Polskie władze regionalne wspierają te projekty.
Politycy na Górnym Śląsku już dawno przezwyciężyli nieufność, jaka w latach 90. cechowała klimat spełeczny i polityczny na Opolszczyźnie. Przełom nastąpił w roku 1998. Ówczesny premier Jerzy Buzek, dziś przewodniczący Europarlamentu, zapowiedział reformę administracyjną, w ramach której województwo opolskie miało zostać przyłączone do górnośląskiego okręgu przemysłowego. Ale temu sprzeciwiała się nawet polska większość w Opolskiem, ponieważ cały okręg był beneficjentem milionowej pomocy z Bonn. Aby złagodzić napięcia wokół mniejszości niemieckie władze współfinansowały wiele projektów infrastrukturalnych w tym regionie: kanalizację, obwodnice, szkoły, szpitale - projekty, z których korzystali wszyscy mieszkańcy.
Ta polityka przyniosła owoce. Przedstawiciele wszystkich polskich partii z Opola zorganizowali wraz z niemiecką mniejszością wielki wiec protestacyjny przed kancelarią premiera Buzka domagając się od niego zaniechania tego planu. I udało się, Buzek odstąpił od tego pomysłu.
Od tego czasu nie było żadnych większych konfliktów pomiędzy mniejszością i większością na Górnym Śląsku. A w wielu miejscowościach rzeczywistością stało się to, co wielu uważało za utopię: są dwujęzyczne szyldy z nazwami miejscowości i ulic”.
SZ / Małgorzata Matzke
red.odp.: Barbara Coellen