Prasa o wotum zaufania dla Scholza: „Historyczny moment"
16 grudnia 2024„Frankfurter Allgemeine Zeitung” podkreśla, że „Scholz nie przystępuje do wyborów w lutym po to, by je przegrać”. Jednak by tak myśleć, trzeba zdaniem gazety mieć taką pewność siebie, jaką właśnie ma kanclerz. „Scholz od miesięcy jest tak niepopularny wśród Niemców, że w sondażach pociągnął za sobą w dół również SPD. Bonus w postaci fotela kanclerskiego stał się obciążeniem. (.) Merz również nie podbija serc Niemców. (.) Scholz niewątpliwie liczy na to, że patrząc wstecz na minione trzy lata Niemcy będą mieć tak samo słabą pamięć, jak on miał w sprawie afery Warburga – i że do 23 lutego wiele się może jeszcze wydarzyć. Söder nie będzie trzymał języka za zębami. Trump może wymyślić wszelkiego rodzaju niespodzianki. Putin z pewnością już szpera w swojej skrzynce z narzędziami, aby wykorzystać nowoczesne środki dezinformacji i destabilizacji, tak by pomóc swoim wasalom w Niemczech” – czytamy w dzienniku.
„Augsburger Allgemeine” przypomina, że „w przeszłości wotum zaufania było regularnie stosowane, gdy w Republice Federalnej Niemiec ustawiano ważne zwrotnice: politykę wschodnią Willy'ego Brandta, rozmieszczenie Bundeswehry w Afganistanie, przyszłość reform Hartz IV (system pomocy socjalnej) Gerharda Schrödera”. Tym razem jest inaczej. „W ten poniedziałek Olaf Scholz prosi o wotum zaufania, ponieważ jego rząd koalicyjny nie był w stanie wykonać właściwej pracy przed regularną datą wyborów jesienią 2025 r. Nie chodzi o stosunki z Rosją, nie o ryzyka, jakie podejmuje państwo opiekuńcze czy o to, jak przekształcić Bundeswehrę w potężną armię. Chodzi o uwolnienie kraju od ideologicznie niespójnego sojuszu rządowego, którego członkowie walczą ze sobą od lata ubiegłego roku, także z powodu zranionej próżności, zamiast wspólnie rządzić” – pisze gazeta.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>
Dziś prawdopodobnie rozpoczyna się ostatni rozdział kanclerstwa Olafa Scholza: wybrany przywódca samozwańczej „koalicji postępu”, która się z hukiem rozpadła, teraz stanie się zarządzającym likwidatorem mniejszościowego rządu SPD i Zielonych – pisze z kolei „Volksstimme”. „Scholz chce dziś uzyskać poparcie Bundestagu – przynajmniej oficjalnie. Absurd sytuacji polega na tym, że potrzebuje on więcej głosów na ‘nie' niż na ‘tak’ w głosowaniu nad wotum zaufania. Tylko wtedy uda się zrealizować plan rozwiązania Bundestagu i rozpisania nowych wyborów 23 lutego. Z drugiej strony SPD już wcześniej wyjaśniła, że jest ‘zdecydowanie po stronie kanclerza’ i zagłosuje na jego korzyść. Także większość Zielonych wydaje się popierać Scholza – i jest gotowa w najlepszym razie wstrzymać się od głosu. Oznacza to, że prawdopodobnie dojdzie do bardzo delikatnego ‘sojuszu’ CDU (chadecy), AfD (Alternatywa dla Niemiec), FDP (liberałowie), BSW (skrajnie lewicowy Sojusz Sahry Wagenknecht) i Lewicy, których ‘nie' faktycznie otworzy ostatni rozdział kanclerza Scholza z SPD” – analizuje gazeta z Magdeburga.
„Maerkische Oderzeitung” zaznacza, że w historii Republiki Federalnej Niemiec po raz szósty dochodzi do głosowania nad wotum zaufania dla szefa rządu, w tym trzeci raz po zjednoczeniu Niemiec. „Historyczny moment. Jest to jeden z tych momentów, kiedy kraj wydaje się stać w miejscu, kiedy sprawy się wyjaśniają, kiedy jakaś epoka dobiega końca i powstaje przestrzeń dla czegoś nowego, a przynajmniej: może zostać stworzona. Wiele wskazuje na to, że nadchodzące wybory po raz kolejny zaowocują sojuszem, którego partie ponownie znajdą się na prawo i lewo od centrum. Oznacza to, że podstawowe konflikty obecnej koalicji będą nadal istnieć. Dobrą wiadomością jest to, że nie jest to pierwszy kryzys, z którym Niemcy sobie poradzą. Ludzie w tym kraju często radzili sobie z problemami. I tym razem im się uda” – uważa dziennik.