Projekt Nina NRW
20 września 2015Deutsche Welle: Co musi nastąpić, żeby neonazista pomyślał o zerwaniu z tym środowiskiem?
Terapeutka: Najlepiej i najszybciej działają represje albo... miłość. Kto się otrze o jedną z tych spraw, zaczyna myśleć o nadaniu swemu życiu innego kierunku. Czasami taka decyzja rodzi się stopniowo i powoli. Ktoś dochodzi do wniosku, że nie chce żyć tak, jak do tej pory, bo nie może dłużej znieść sprzeczności pomiędzy tym, co się głosi w tym środowisku jako szczytne hasła, a tym, co się tam naprawdę dzieje.
Czy zerwanie jest trudne?
Szeregowym członkom jest zawsze trochę łatwiej się wydostać z takiego ugrupowania, ale kto pełni w nim funkcje kierownicze, ten ma przechlapane, bo uznaje się go za zdrajcę, a za zdradę należy się kara a nie wzruszenie ramionami na wieść, że ktoś ot tak sobie od nas odszedł...
Karl, który zerwał ze środowiskiem neonazistów, a któremu Pani doradzała, powiedział nam, że grożono mu śmiercią…
No cóż, może być i tak. Młodzi ludzie, obojętne mężczyźni czy kobiety, którzy decydują się zerwać z tym ruchem, dysponują wiedzą o różnych sprawach. Znają ludzi, ich kontakty, słyszeli o różnych brudnych sprawkach, wiedzą kto ma broń, kto nią handluje i tak dalej. Odszczepieńcy zawsze stanowią zagrożenie, że podzielą się takimi wiadomościami z kontrwywiadem albo z policją. Dlatego aktywni neonaziści mogą chcieć im zamknąć usta.
Karla zaatakowano i poraniono nożem. Innym razem przystawiono mu pistolet do głowy. Bywa, że dawni kompani czekają na "zdrajcę" pod drzwiami z bejsbolem w ręku. Czasem zabiją na postrach jego psa albo kota, albo grożą członkom jego rodziny. Ale to nie jest regułą. Jeśli ktoś decyduje się zerwać z tym środowiskiem w kontrolowany sposób korzystając z naszej pomocy, ten może liczyć na ochronę.
Karl poszedł na policję, czy to najlepszy sposób?
Jeden ze sposobów. Główny kłopot z policją polega na tym, że jeśli ktoś poinformuje ją o różnych nielegalnych sprawkach, to policja musi z urzędu zająć się ściganiem sprawców przestępstwa. W programie Nina NRW i innych podobnych nie ma takiego nakazu. Możemy spróbować przenieść chętnego do wycofania się ze środowska neonazistów w inne, bezpieczne miejsce. Często wymaga to zorganizowania błyskawicznej przeprowadzki i zapewnienia takiemu komuś anonimowości, bo, nie łudźmy się, skrajna prawica może mieć swoich ludzi także w różnych urzędach państwowych.
Czy po takiej akcji trzeba wszystko zacząć od zera?
Zerwanie z neonazistami zawsze oznacza nagłą utratę wszystkiego: przyjaciół, czy choćby tylko kumpli, ideologii, sposobu w jaki się do tej pory patrzyło na życie. Niewykluczone, że także pracy. W nowym miejscu trzeba nawiązać nowe znajomości a to nie jest łatwe, bo nowym tak od razu się przecież nie ufa. Dla kogoś, kto decyduje się wyjść z tego ruchu, świat wali się na głowę. Wszystko trzeba zacząć od początku.
Co Pani robi, kiedy spotyka się Pani po raz pierwszy z chętnym do wyjścia z kręgu neonazistów?
Pytam go, w jakich kołach się obracał, co tam robił, jaką funkcję pełnił w organizacji, jak ocenia grożące mu niebezpieczeństwo i czego od nas oczekuje, czym musimy zająć się najpierw. Czasem chodzi o szybką przeprowadzkę a czasem o usunięcie tatuażu ze swastyką. Zawsze jednak najważniejsze jest zapewnienie takiemu komuś bezpieczeństwa. Pytam, czy możemy załatwić wszystko dyskretnie i po cichu. Co może zrobić sam a w czym musimy mu pomóc? A potem bywa różnie. Zdarza się, że trzeba mu towarzyszać w drodze do urzędu pracy, skierować na odwyk albo do poradni dla osób zadłużonych.
A jak następuje zerwanie z dotychczasowym światopoglądem? Czy jest jakaś szkoła albo kursy demokracji?
Nie. Nikt nie zostaje demokratą z dnia na dzień. Zmianę postawy można uzyskać tylko poprzez dialog, długi i czasem bardzo osobisty. Ale takie rozmowy są bardzo ważne, bo jeśli ich zabraknie, rośnie groźba recydywy, to znaczy powrotu do dawnego środowiska.
Trzeba poruszać rożne tematy. Ich wybór zależy od rozmówcy. Bywa, że ktoś nie może pogodzić się z myślą, że w Niemczech jest coraz więcej osób obcego pochodzenia. Ktoś inny z kolei uważa, że Holocaust to żydowska propaganda. Różni ludzie mają różne poglądy na różne sprawy i trzeba do nich podejść w różny sposób, żeby spróbować "wyprostować" przynajmniej niektóre z nich, a to wymaga oceny poziomu intelektualnego danej osoby i wypracowania właściwej metody argumentacji. Czasami trzeba działać krok po kroku, długo i cierpliwie.
Od czego zależy wytrwanie w zamiarze zerwania ze środowiskiem neonazistowskim?
Bardzo ważne jest wskazanie takiej osobie nowych celów i nowych możliwości, na przykład nowej pracy, która ją zainteresuje. Dużo zależy od uznania i stopnia akceptacji w nowym środowisku. W kręgu neonazistów taki ktoś był poklepywany po ramieniu za różne rzeczy, a w nowym na uznanie i szacunek trzeba dopiero zasłużyć.
Przemoc, posiadanie i używanie broni palnej a czasem także materiałów wybuchowych dla wielu ludzi stanowi wielką atrakcję; w jaki sposób nasi "odszczepieńcy" mogą się obyć bez takiego narkotyku?
Trzeby im stworzyć atrakcyjną alternatywę. Jedni na przykład upajają się szybką jazdą samochodem czy motocyklem a inni znajdują zaspokojenie w sporcie. Różnie bywa. Sport i sukcesy sportowe są ważne dla ludzi, którzy wcześniej mieli skłonność do upajania się władzą. Sport może być dla nich skuteczną odtrutką.
Jak często "zdrajcy" wracają na łono neonazistów?
To bardzo rzadkie przypadki, z czego osobiście bardzo się cieszę. Ale zdarzają się, kiedy po spotkaniu z dawnymi kompanami ktoś dojdzie do wniosku, że wśród nich jest kimś ważnym a w zwykłym życiu tylko popychadłem, z którym nikt się nie liczy, bo brak mu wykształcenia czy ważnego stanowiska w nowym miejscu pracy. Cóż, nie każda zmiana musi zakończyć się sukcesem.
Karl był w dzieciństwie bity i szykanowany, przebywał w sierocińcu. Czy Pani klienci często pochodzą z rodzin patologicznych?
Znam ludzi z tzw. dobrych rodzin ale i wśród nich zdarzają się osoby, które uskarżają się na brak należytego uznania. Wśród neonazistów jest zaskakująco dużo ofiar mobbingu. Mają za sobą przeżycia, które domagają się rekompensaty i rewanżu, a okazję do tego daje im przynależność do silnej grupy, z którą wszyscy, jak sądzą, muszą się liczyć.
Czy to znaczy, że nie ideologia jest tu najważniejsza?
We wszystkich grupach zaliczanych do tzw.marginesu społecznego proces włączania się w ich struktury wygląda podobnie. Wciąż słyszę od moich podopiecznych, że było im zupełnie obojętne, kto ich przygarnął - lewacy czy neofaszyści, ważne, że ktoś przygarnął i zaakceptował. Ideologia odgrywa rolę drugorzędną. Liczy się poczucie przynależności do grupy i akceptacja w niej. Dopiero później, i to nie zawsze, nowi przejmują poglądy polityczne członków tego środowisko i się z nim identyfikują także światopoglądowo.
A więc, jeśli chcemy oderwać od tego środowiska jak najwięcej osób, to musimy traktować je i ich poglądy jako dwie odrębne sprawy, czy tak?
Tak. Takie rozróżnienie jest też bardzo ważne dla członków rodzin młodych ludzi skłonnych do przyłączenia się do neonazistów i ich przyjaciół i kolegów. Należy jasno dać im do zrozumienia, że się ich nadal akceptuje jako ludzi, ale że nie zgadzamy się z ich poglądami na różne sprawy.
Jak długo zachowuje Pani kontakt ze swymi podopiecznymi?
Tak długo, jak tego wymaga program. Jeśli potrzeba na to, powiedzmy, pięciu lat, to przez pięć lat.
Programy takie jak Nina NRW często mają problemy finansowe. Jak to wygląda w Pani przypadku?
Co roku musimy składać wniosek o wsparcie finansowe i zapewniać, że chcemy działać dalej, co jest bardzo frustrującym doświadczeniem w przypadku dobrze zdającego egzamin projektu, w którym chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa ludziom, którzy zerwali ze środowiskiem neonazistów. Ale może właśnie dlatego jesteśmy tak zmotywowani?
Rozmowę z działaczką projektu Nina NRW, która ze względów bezpieczeństwa chciała zachować anonimowość, przeprowadziła Andrea Grunau.
Przekład: Andrzej Pawlak