Przebudzenie po wyborach: porażki i wyzwania
25 września 2017Największą niespodzianką wieczoru był wyborca, istota nieznana i nieobliczalna dla demoskopów. Eksperci badający polityczne nastroje zaświadczali Angeli Merkel poparcie rzędu 40 proc., ale przebudzenie było okrutne: 33 proc. i najgorszy wynik wyborczy dla chadeków w historii Republiki Federalnej Niemiec. Prawie jak przekora zabrzmiała pierwsza reakcja kanclerz, kiedy stwierdziła że „wbrew nam nikomu nie uda się utworzyć rządu”.
SPD chce przejść do opozycji
Chadecja utraciła głosy wyborców przede wszystkim na rzecz FDP oraz AfD. Jednocześnie CDU i CSU nie udało się zmobilizować młodych wyborców. Decydują wpływ na porażkę partii chadeckich miał katastrofalny wynik CSU w Bawarii, która utraciła ponad 10 punktów procentowych w porównaniu z 2013 rokiem. Szef CSU Horst Seehofer tuż po ogłoszeniu wstępnych wyników zapowiedział jednoznaczne przesunięcie swojej partii w prawo. To ważna zapowiedź przed wyborami do landtagu Bawarii, które odbędą się w 2018 roku.
Fatalny wynik wyborczy SPD pozbawia Angelę Merkel jednej z możliwych koalicji. Bowiem tuż po godzinie 18.00, kiedy pojawiły się pierwsze wstępne wyniki wyborów, liderzy SPD obwieścili wyjście socjaldemokratów z rządu wielkiej koalicji.
Jamajka na horyzoncie
Z wyborczej arytmetyki wynika, że pozostaje więc właściwie tylko jedna konstelacja: tzw. koalicja „jamajkańska” składająca się z chadeków, FDP i Zielonych. Na poziomie federalnym byłoby to novum. Już teraz wiadomo że negocjacje koalicyjne będą żmudne i długie, i będzie dobrze, jeśli uda się utworzyć rząd do końca tego roku.
FDP i Zielonych już od dawna łączy wzajemna antypatia. Lecz może uda im się ją przemóc, jak pokazali to już w Szlezwiku-Holsztynie, gdzie taka konstelacja działa od czerwca br.
Nowy parlament po raz pierwszy od ponad 60 lat będzie miał znów sześć klubów poselskich. Obydwa największe, chadecja i SPD, odnotowały poważne straty, cztery pozostałe partie mogą uważać się za zwycięzców wyborów, bo albo z mety wejdą do Bundestagu, albo przypadnie im tam więcej miejsc.
Największe zwycięstwo odniosła Alternatywa dla Niemiec, zyskując 12,6 proc., przez co będzie trzecią siłą polityczną w parlamencie. Dwucyfrowy wynik uzyskali także Wolni Demokraci, którzy przez cztery lata byli nieobecni w Bundestagu; ich poparło 10,7 proc. elektoratu. Lewica zdobywając 9,2-procentowe poparcie osiągnęła swój zamierzony cel poprawiając swój wynik z ubiegłych wyborów o 0,6 punktu procentowego. Podobnie stało się z Zielonymi, z poparciem 8,9 proc., lecz wszystkie mniejsze partie miały wynik wyraźnie gorszy niż AfD.
Frustracja wielką koalicją
Kiedy zsumować wynik chadeków i SPD, widać, że partie wielkiej koalicji poniosły straty rzędu 13 proc. przy 76,2- procentowej frekwencji wyborczej. Do urn poszło prawie 5 proc. wyborców więcej niż przed czterema laty, co w przełożeniu na wynik wyborów można uznać za surową naganę ze strony społeczeństwa.
Czasy, w których obydwie partie ludowe dyrygowały centrum życia politycznego na razie minęły bezpowrotnie. Wielka koalicja wzmocniła polityczne obrzeża, czego potwierdzeniem jest sukces AfD. Jeszcze w roku 1987 na CDU, CSU i SPD oddano 81 proc. głosów, w roku 2017 niecałe 54 proc.
W pierwszych analizach przede wszystkim pod adresem SPD wysuwa się zarzut, że nie potrafiła ostrzej przeciwstawić się Angeli Merkel i właściwie nie ma własnego wyraźnego profilu. Wielkie koalicje socjaldemokratom, jako mniejszemu partnerowi, jeszcze nigdy nie wychodziły na dobre, dlatego też bardzo szybko liderzy SPD zapowiedzieli wycofanie się ich partii do opozycji. Wszystko to jest tym dziwniejsze, że nauczka wyborców dana wielkiej koalicji następuje w czasach rozkwitu gospodarki w RFN i niskiego bezrobocia. Ukazuje to jednak, jak wielkie niezadowolenie panuje w innych obszarach polityki np. polityce uchodźczej czy emerytalnej.
AfD wyzwaniem dla wszystkich demokratów
Po tym jak populistyczna partia AfD zasiada w prawie wszystkich parlamentach krajowych, teraz wejdzie także do Bundestagu. AfD zdobywając ponad 21 proc. we wschodnich krajach związkowych stała się drugą polityczną siłą, z wyjątkiem Saksonii, gdzie prześcignęła wręcz chadecję, zdobywając 27 proc. Prawie 60 proc. jej wyborców podało, że zagłosowało na Alternatywę z protestu przeciwko innym partiom. Wyborcy AfD z przekonania stanowią tylko mniejszość. Należy więc spodziewać się bardzo burzliwych czasów w Bundestagu, jeżeli lider AfD Alexander Gauland zapowiada, że będzie "gonić nowy rząd Angeli Merkel".
Dagmara Engel / Małgorzata Matzke