Przedziały „tylko dla kobiet” w niemieckich pociągach
13 kwietnia 2016Minęło zaledwie osiem dni od sylwestrowych ataków na kobiety w Kolonii, gdy na posterunek policji na dworcu w Lipsku zgłosiła się przerażona 31-letnia Niemka. Było parę minut po północy. Właśnie została zaatakowana przez grupę młodych arabskich imigrantów. Było ich około 15, zeznała kobieta policji. Jack Dietrich z dworcowego posterunku policji powiedział, że „obmacywali jej narządy płciowe i wkładali ręce między nogi”.
Policjanci już wcześniej wpadli na trop szajki, która „obtańcowywała” jednego z przechodniów ze wszystkich stron tylko po to, by go okraść. Zostało to zarejestrowane przez kamery. Aresztowano 24-letniego Libijczyka i 31-letniego Tunezyjczyka. Część grupy to osoby ubiegające się o azyl.
Napadnięta kobieta siedziała jeszcze na posterunku, gdy doprowadzono do niego mężczyzn, z których dwóch ofiara natychmiast rozpoznała jako napastników. Wszczęto przeciw nim postępowanie, po którym prokuratura zdecydowała o wypuszczeniu ich na wolność.
Saksońskie problemy z imigrantami
Saksonia nie od dziś ma problemy z migrantami, co pokazuje specjalny raport tamtejszego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z końca 2015 roku. Od stycznia do września 4700 z 10.400 przestępstw zostało popełnionych przez imigrantów. Część z nich to osoby, które popełniły więcej niż jeden czyn karalny. W tym czasie w Saksonii przebywało ponad 45 tysięcy imigrantów.
Najwięcej problemów sprawiali Tunezyjczycy. Mimo że stanowili tylko 4 proc. tamtejszych imigrantów, popełnili prawie jedną czwartą przestępstw. Z danych ogłoszonych przez Ministra Spraw Wewnętrznych Saksonii Markusa Ulbiga wynika, że 40 proc. popełnionych przez imigrantów przestępstw to kradzieże, 18 proc. - jazda bez biletu, 11 proc - uszkodzenie ciała i przestępstwa narkotykowe (5 proc).
Wedle ministra napaści seksualne to zaledwie ułamek procenta, jednak – jak podaje "Frankfurter Allegmeine Zeitung", powołując się na dane organizacji „Terre de femmes” statystyki są zaniżone, bo zaledwie 5 proc. kobiet zgłasza przemoc seksualną na policję.
Kobiece przedziały i burza w internecie
Gdy w końcu marca w regionalnych pociągach w Saksonii na trasie Lipsk-Chemnitz pojawiły się przedziały przeznaczone tylko dla pań, w internecie zawrzało od komentarzy, że to z powodu agresywnych azylantów. „A co, jeśli do kobiecego przedziału wpadnie 20 napalonych azylantów?”, pyta jeden z internautów. @CarolinDeles pyta: „Czy jeśli kobieta jedzie w normalnym przedziale, to jest sama sobie winna, bo nie wsiadła do kobiecego?”
Wyzłośliwiano się na niemiecką politykę otwartych drzwi: „Ach, co tam równouprawnienie, teraz nadchodzi szariat i otwiera wiele wspaniałych szans” (@aotto1968_2) albo: ”po to, by Merkel nadal mogła sprowadzać do kraju dzikusów, z mężczyzn robi się potencjalnych gwałcicieli (@bloggi). „Moja mama (85) pyta: co to ma znaczyć? I tak już siedzą tam same chustki. Nie chcę tu żadnego islamu!” (@earlybird2010).
Nie brak aluzji do sylwestrowej nocy w Kolonii: „W pociągu? A w innych przedziałach kobiety są zwierzyną łowną?” (@DrLaunert), pod hasłami: „nie jesteśmy zwierzyną łowną” demonstrowały bowiem kobiety po kolońskich napaściach.
Wówczas w ogniu krytyki znalazła się kolońska burmistrz Henriette Reker za swoje „rady, jak się zachować”. Radziła paniom, by w stosunku do osób, którym nie ufają, zachowywały „odstęp na długość ręki”. Znany satyryk Jan Böhmermann, który ostatnio zapadł się pod ziemię z powodu obrażenia tureckiego prezydenta, ale wówczas jeszcze bardzo aktywny na Twitterze, pytał: „Ile długości ręki kobiety mają zachować do tyranozaura z nożem?”.
MRB: to nie z powodu azylantów
Koleje regionalne MRB (Mitteldeutsche Regionalbahn) wciąż dostają wiele pytań od zaniepokojonych obywateli: i od tych, którzy wieszczą upadek zachodniej cywilizacji i od tych, którzy kobiece przedziały uważają za seksizm w czystej postaci. „Nie damy się zapędzić w kozi róg”, broni się MRB.
Pracownicy MRB oświadczają, że pociągami oczywiście mogą także jedździć panowie, a wydzielone przedziały to tak naprawdę „strefy rodziny” – dokładnie takie, jakie istnieją w pociągach ICE. To oferta dla osób podróżujących z dziećmi, dla niepełnosprawnych i emerytów, którzy wolą siedzieć w pobliżu obsługi pociągu. Także dla osób, które po prostu chcą spokoju i „nie chcą obok siebie nikogo, kto rozmawia głośno przez telefon lub ciągle stuka w klawiaturę”.
Z biura prasowego MRB dostajemy oświadczenie, w którym czytamy, że „pociąg to bezpieczny środek komunikacji, ale także w autobusach i pociągach nie można wykluczyć problemów społecznych”.
Kobiece przedziały to pomysł na podwyższenie bezpieczeństwa, dlatego „umieszczanie ich w pobliżu obsługi pociągu to zabieg świadomy”.
Wydzielone przedziały i strefy – nic nowego
W Niemczech nocne pociągi oferują osobne przedziały samotnie podróżującym kobietom, poza tym pociągi ICE, EC i IC dysponują przedziałami dla rodziców z małymi dziećmi.
Poza tym w wielu krajach kobiece przedziały to rzeczywistość. Istnieją w Indiach, Brazylii, Meksyku i Egipcie. Także w spokojnej Szwajcarii wprowadzono taki projekt 15 lat temu, ale okazało się, że prawie nikt do kobiecych przedziałów nie wsiadał.
W ubiegłym roku dyskusja na nowo rozgorzała w Wielkiej Brytanii, gdzie ostatnie przedziały „ladies only” zniknęły z pociągów w 1977 roku. Badacze z Middlesex University określili koncept jako „obraźliwy, ubezwłasnowalniający i zawstydzający zarówno dla kobiet jak i dla mężczyzn”.
Gdy w 2012 roku taki pomysł ogłosiły koleje w Czechach, Stowarzyszenie Ojców zagroziło wniesieniem skargi na „działania przypominające apartheid”.
Jeden z internautów tak kwituje całą dyskusję: „To ja poproszę o przedział bez ludzi” (@v0ll1d10t).
Monika Sieradzka