Rosjanie uciekają z kraju, a Kreml zaostrza kary za dezercję
26 września 2022Tysiące Rosjan próbują wydostać się ze swojego kraju w obawie przed zaciągnięciem do armii i wysłaniem na front. Według rosyjskiego ministerstwa obrony oficjalnie ma zostać powołanych 300 tys. mężczyzn, którzy nie ukończyli 55 lat i już służyli w wojsku. Jednak rosyjskie media donoszą o przypadkach, w których starsi mężczyźni i mężczyźni bez doświadczenia wojskowego również otrzymali powołanie. Krytyczna dla rządu „Nowaja Gazieta. Jewropa" twierdzi, że planowana liczba poborów jest znacznie wyższa: sięga nawet miliona. Kreml zaprzecza, ale ludzie są zaniepokojeni.
– Jeśli zechcą, to i tak dostaną każdego – mówi Deutsche Welle 28-letni pracownik magazynu z Czerepowca, Michaił Bajankin. Jak mówi, nie chce brać w ręce broni, ponieważ cele tzw. specjalnej operacji wojskowej nie są dla niego jasne: – Mówią o jakimś obowiązku. Jakim obowiązku? Gdyby nasz kraj został zaatakowany, to tak, ale tutaj to my atakujemy sąsiedni kraj.
Wielu mężczyzn w Rosji myśli jak Michaił. Niektórzy wsiadają do samochodu lub samolotu i wyjeżdżają. Ci, którzy nie mają wizy do UE, jadą do Gruzji, Kazachstanu lub Mongolii. Świadkowie w mediach społecznościowych informują o kilometrowych kolejkach na przejściach granicznych. Najbogatsi lecą do Zjednoczonych Emiratów Arabskich lub Turcji. Popularne są również Serbia i Finlandia.
Zaostrzenie kar dla dezerterów
W sobotę, 24 września, rosyjskie władze po raz pierwszy potwierdziły wzrost wyjazdów. – Mamy znacznie więcej prywatnych pojazdów – poinformowało ministerstwo spraw wewnętrznych Osetii Północnej. Około 2300 samochodów czekało na przekroczenie granicy z Gruzją. Wcześniej Kreml odrzucał doniesienia o ucieczce Rosjan zdolnych do służby wojskowej jako „fejki".
Kreml zaostrza prawo w oczekiwaniu nieposłuszeństwa na froncie. Jak donosi agencja AFP, prezydent Władimir Putin podpisał w sobotę poprawkę do ustawy, która w czasie mobilizacji przewiduje dziesięcioletnią karę więzienia dla dezerterów lub żołnierzy poddających się wrogowi.
W odpowiedzi na mobilizację prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w swoim sobotnim przekazie wideo zwrócił się do rosyjskich żołnierzy: „Lepiej odmówić poboru, niż zginąć w zbrodniczej wojnie w innym kraju" – powiedział po rosyjsku.
To mówią ci, którzy wyjeżdżają
Wielu próbuje jednak uniknąć tego dylematu, wyjeżdżając już teraz.
Tak jak 43-letni Walerij Klepkin, który jeszcze dwa dni temu mieszkał w północnej Rosji. Inżynier służył w przeszłości w oddziałach ministerstwa spraw wewnętrznych. Dlatego, kiedy zaczęła się wojna, Walerij otrzymał kilka zapytań z dowództwa, ale nie poszedł walczyć. – Jestem oficerem rezerwy I stopnia. Nie chciałem stanąć przed wyborem: więzienie lub zostanie mordercą – mówi. Kiedy nadeszła wiadomość o mobilizacji, Walerij spakował torbę i natychmiast udał się do Finlandii, gdzie ma wielu przyjaciół i więzi rodzinne.
Z kolei 34-letni inżynier z Krasnodaru, który woli nie ujawniać swojego nazwiska, właśnie przyjechał do stolicy Gruzji, Tbilisi. Był już żołnierzem kontraktowym i dokładnie odpowiada kryteriom częściowej mobilizacji. W rozmowie z DW przyznaje, że od dawna chciał opuścić Rosję. Wiadomość o mobilizacji tylko przyspieszyła jego plany: – Nie opuściłem swojego kraju na zawsze. Kocham Rosję i na pewno kiedyś jeszcze wrócę.
Zamknięta droga ucieczki do UE
Zamknięta jest dla nich natomiast droga ucieczki do krajów bałtyckich. Rosjanie nie tylko potrzebują wizę, żeby wjechać do UE, ale Litwa, Łotwa i Estonia nie chcą automatycznie przyznawać azylu Rosjanom w wieku poborowym. Prawo UE mówi, że taka ochrona należy się dezerterom, jeśli w kraju pochodzenia możliwe są represje za odmowę służby. Także Polska i Czechy nie chcą przyjmować Rosjan, podobne stanowisko rozważa Finlandia.
Ich stanowisko krytykuje rosyjski polityk opozycyjny Lew Schlossberg. W wywiadzie dla DW oskarża on rządy na wschodniej granicy UE o uleganie naciskom prawicowych sił populistycznych i budowanie nowej żelaznej kurtyny: – Prędzej czy później wszyscy znów będziemy żyć w pokoju. Im większa będzie teraz przepaść między nami, tym trudniej będzie się potem porozumieć.
Ale do porozumienia droga jest jeszcze długa. 28-letni Michaił Bajankin wątpi, czy dożyje dnia pokoju. Magazynier z Czerepowca skarży się, że dla jego rządu życie ludzkie jest mało wartościowe: – Mówią nam: idźcie na front. Ale nie obchodzi ich, czy kiedykolwiek wrócimy. Dla nich jesteśmy tylko mięsem armatnim – mówi.
Walerij Klepkin też nie wierzy w szczęśliwą przyszłość w Rosji, a przynajmniej nie w dającej się przewidzieć przyszłości: – Kiedy ponad sto lat temu wybuchła w Rosji wojna domowa, moi rodacy w tamtym czasie nie wyobrażali sobie, że sowiecki reżim totalitarny będzie istnieć 70 lat. Putintak długo u władzy nie będzie, ale pewnie jeszcze przez kilkadziesiąt lat.