Samochody elektryczne na wyboistej drodze
1 października 2012Po spotkaniu na szczycie szefowej rządu, ministrów gospodarki i transportu z przedstawicielami niemieckich koncernów samochodowych kanclerz Merkel przyznała, że wszystkich czeka jeszcze "długi marsz".
Na początku tego planu w roku 2010 była euforia: rynek samochodów o napędzie elektrycznym jest dynamiczny i Niemcy mieli ambicję, by odegrać na nim rolę prekursora.
Stanęli do maratonu
Teraz przyszło otrzeźwienie. - Celu, by do roku 2020 po niemieckich drogach jeździł milion samochodów elektrycznych, nie da się tak łatwo osiągnąć. Z drugiej strony jesteśmy zgodni co do tego, że błędem byłoby zarzucić ten cel, bo często już byliśmy świadkami tego, że niektóre rzeczy rozwijają się skokowo i nie zawsze musi być to statyczny proces - przyznała kanclerz Merkel po poniedziałkowym (1.10) spotkaniu w Berlinie.
Kanclerz Merkel i szefowie kluczowych resortów: gospodarki - Roesler (FDP) i transportu - Ramsauer (CSU) po spotkaniu z przedstawicielami koncernów samochodowych i zrzeszeń przemysłowych byli zgodni co tego, że konieczne jest zjednoczenie sił. Henning Kagermann, przewodniczący narodowej platformy Elektromobilność nie chce poddać się pesymizmowi. - Zawsze twierdziliśmy, że jest to maraton i stanęliśmy na starcie, żeby dotrzeć do mety. Nie można więc już po pierwszych stu metrach uskarżać się na kłucie w boku. Nic nam nie dolega, biegniemy dalej - zaznaczył.
W powijakach
Po niemieckich drogach jeździ obecnie ok. 4,5 tys. samochodów elektrycznych. Nikt nie wierzy już, że do roku 2020 będzie ich milion. Branża samochodowa ostrożnie wymienia liczbę 600 tysięcy, lecz żeby tak się stało rząd federalny chce na badania naukowe i prace rozwojowe wyasygnować ok. miliarda euro i stworzyć także zachęty dla potencjalnych nabywców.
Angela Merkel wskazuje przy tym na dwie uchwały rządu: - Odpowiednie ustawy przedłożono już Bundestagowi: o zwolnieniu pojazdów elektrycznych od podatku i o zmianie opodatkowania elektrycznych samochodów służbowych - zaznaczyła szefowa rządu.
Współrządząca z chadekami partia FDP sprzeciwia się wszelkim premiom przy zakupie samochodów elektrycznych. Minister gospodarki Philipp Roesler uważa, że lepszym pomysłem niż premie byłoby zwiększenie mocy produkcyjnych i możliwości kształcenia młodych ludzi w branży samochodowej. Jego zdaniem może dojść do tego, że wprowadzone zostaną premie, a nie będzie jeszcze rynku samochodów elektrycznych.
Słabe zasilanie
To, że ludzie się jeszcze do nich nie garną wynika przede wszystkim z tego, iż technologia zasilania pojazdów akumulatorami pozostawia jeszcze trochę do życzenia. Poza tym zbyt mały jest zasięg tych pojazdów, akumulatory są zbyt drogie i ciężkie i zbyt długi trwa ładowanie. Z tego względu główny nacisk ma być położony w najbliższych latach na poprawę jakości akumulatorów. Federalne Ministerstwo Edukacji i Badań Naukowych przeznaczyło na ten cel 130 mln euro. Koncerny samochodowe ze swej strony zamierzają zainwestować do 2014 roku 17 mld euro.
Tagesschau.de / Małgorzata Matzke
red. odp. Iwona D. Metzner