Skandal w Lufthansie: sponsorowany lot szefa związków
5 sierpnia 2008Bsirske poleciał wraz z małżonką pierwszą klasą do Los Angeles na koszt koncernu Lufthansa, w którym jest członkiem rady nadzorczej. Prawnie sprawa jest jednoznaczna - członkowie rady nadzorczej mogą korzystać z takich przywilejów. Jednak skorzystanie z nich w takich okolicznościach wywołało oburzenie i dyskusję nad przejrzystością systemu ulg i korzyści w związku ze sprawowaniem funkcji publicznych.
Sam szef związku poinformował w depeszy z urlopu, że przyznaje się, iż popełnił błąd i za loty w obie strony zapłaci po powrocie z USA z własnej kieszeni - czyli 10 tysięcy euro za siebie i żonę.
Wewnętrzna sprawa związków?
Mimo to sprawa nie cichnie. Liczne organizacje żądają rezygnacji Franka Bsirske z funkcji szefa związku zawodowego pracowników sektora publicznego ver.di oraz większej przejrzystości w systemie ulg dla osób publicznych, które pełnią funkcje np. w gremiach kontrolnych. Są jednak politycy, którzy bronią szefa związków.
Thea Dückert, polityk Partii Zielonych, której członkiem jest również Bsirske, stanowczo odrzuca żądania jego ustąpienia z funkcji szefa związku zawodowego. Jej zdaniem politycy nie powinni ferować tu wyroków.
- Bsirske przyznał się do błędu i braku odpowiedniego wyczucia. Faktem jest, że otrzymał ulgi nie jako osoba prywatna, lecz jako członek rady nadzorczej - powiedziała dodając, że dyskusja na ten temat to wewnętrzna sprawa związków zawodowych a nie polityków.
Z prawnego punktu widzenia sprawę reguluje ustawa o ustroju przedsiębiorstw z 1974 roku. Według niej członkowie rad nadzorczych mogą korzystać z takich usług jak darmowe loty czy przyjmować innego rodzaju prezenty od "swoich" firm. Jednak niemiecką opinię publiczną drażni to, że firmy obdarzają przywilejami te osoby, które mają je kontrolować.
Brak przejrzystości
Zdaniem międzynarodowej organizacji antykorupcyjnej "Transparency International" tak być nie powinno. Krytykuje ona daleko idące uprzywilejowanie członków gremiów kontrolnych koncernów, którzy chętnie i już od około 30 lat korzystają nie tylko z darmowych lotów, lecz również ze zniżek przy zakupie drogich towarów, jak np. samochodów.
Z okazji skandalu Lufthansa poinformowała, że w ubiegłym roku z dodatkowych wynagrodzeń na sumę prawie 90 tysięcy euro skorzystało 20 członków jej gremium kontrolnego. Większa część tej kwoty ograniczała się do zwrotu poniesionych kosztów. Tylko jej niewielki procent stanowiły darmowe loty. Zdaniem kierownictwa koncernu to dowód, że członkowie rady nadzorczej tylko w niewielkim stopniu korzystają z przysługujących im przywilejów.
Na razie ani firmy, ani korzystający z przywilejów nie są zobowiązani do publikowania szczegółów. Organizacje antykorupcyjne, ale i część polityków, uważają to za błąd. Tego zdania jest na przykład polityk Partii Zielonych Thea Dückert.
- Uważam, że w tym kontekście warto podyskutować o tym, kto i w jakich sytuacjach powinien publikować dane na temat korzystania z ulg. Opinia publiczna powinna wiedzieć więcej na ten temat - uważa Dückert.
W jej przekonaniu sprawę tę powinny jednak uregulować wewnętrznie same związki zawodowe oraz te instytucje, których to dotyczy. Thea Dückert wypowiada się w tej kwestii za samokontrolą i ustaleniem reguł zachowania w takich sytuacjach w formie specjalnego kodeksu.
Co myślą na ten temat same związki zawodowe - na razie jednak nie wiadomo. Sprawa z pewnością jednak nie ucichnie, lecz raczej powróci wraz z Frankiem Bsirske - z jego urlopu za oceanem.