1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Obawy przed rozszerzeniem Unii w 2004 powinny być nauczką

Barbara Cöllen23 kwietnia 2014

Przed 10 laty wiele niemieckich firm obawiało się konkurencji z Polski, Węgier i Czech. Jednak stało się inaczej. Konkurencji nie należy się bać – potwierdza najnowszy raport kolońskiego Instytutu Niemieckiej Gospodarki.

https://p.dw.com/p/1BmNR
Symbolbild EU Erweiterung
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Rozszerzenie Unii Europejskiej w 2004 roku przebiegało w opinii niemieckich przedsiębiorców w dużej mierze bezproblemowo. W zakładach pracy nie dochodziło do dużych zmian. To wynika z raportu opublikowanego przez koloński Instytut Niemieckiej Gospodarki. 5 lat temu, kiedy Niemcy przeżywały okres najdłuższej stagnacji w okresie powojennym, a liczba bezrobotnych osiągała prawie 10 mln, największe rozszerzenie w historii Unii Europejskiej budziło strach. – Niemcy byli emocjonalnie zdruzgotani – wspomina ekonomista Michael Grömling w rozmowie z „Süddeutsche Zeitung“. Współautor raportu sporządzonego na podstawie ankiet przeprowadzonych z tysiącami niemieckich firm dobrze wie, czego obawiali przedsiębiorcy. Z opublikowanego raportu wynika, że jedna trzecia z nich lękała się konkurencji z Polski, Węgier, Czech i innych nowo przyjętych do UE państw członkowskich. Niemieckie firmy na wschodzie i zachodzie Niemiec bały się, że w obliczu rozszerzenia UE znajdą się wobec konieczności racjonalizowania procesów produkcyjnych, m.in. poprzez zwalnianie pracowników. To oczywiście oznaczałoby dalszy wzrost stopy bezrobocia, zaznacza Grömling.

Niemcy beneficjentami rozszerzenia

Koloński Instytut Niemieckiej Gospodarki przeprowadził dwa razy ankiety z niemieckimi przedsiębiorstwami. Po raz pierwszy w 2005 roku i obecnie. Z wypowiedzi przedsiębiorców wynika, że wszystko było inaczej niż myśleli. Obawy o konsekwencje rozszerzenia UE już po roku były o połową mniejsze. Także pod presją związaną z koniecznością racjonalizacji procesów produkcyjnych znalazła się tylko co dziesiąta firma. Michael Grömling wnioskuje, że „poszerzeniu Unii na wschód nie towarzyszyły widocznie duże zmiany w niemieckich przedsiębiorstwach”. Dlatego niemiecki analityk uważa, że wnioski z ankiet opublikowane w raporcie powinny dać do myślenia przeciwnikom otwarcia rynku pracy dla Rumunów i Bułgarów, adwersarzom umowy handlowej UE-USA oraz generalnie przeciwnikom procesów globalizacji, które w oczach wielu Niemców przynoszą straty, zaznacza „Süddeutsche Zeitung“.

Niemcy są bezsprzecznym beneficjentem rozszerzenia UE. Niemiecki eksport, ale i import podwoiły się a ok. 10 proc. niemieckiego eksportu trafia do unijnych krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Bilans handlowy jest prawie zrównoważony, czytamy w raporcie.

Dlaczego wszystko odbyło się gładko?

Sukces rozszerzenia UE 10 lat temu autorzy raportu tłumaczą silnymi powiązaniami gospodarki niemieckiej z gospodarkami krajów akcesyjnych jeszcze przed 2004. Niemiecka wymiana handlowa z tymi krajami wzrosła po upadku żelaznej kurtyny czterokrotnie a niemieckie firmy już dawno produkowały tam we własnych fabrykach, czytamy w raporcie. Michael Grömling wskazuje w rozmowie z „Süddeutsche Zeitung“ na to, że korzyści z intensywnej wymiany gospodarczej mieli w UE wszyscy, także wtedy, kiedy rozpoczął się boom eksportowy do Chin i na rynki innych wschodzących gospodarek świata.

Michael Grömling wskazuje też na rosnące wynagrodzenia w Polsce, w Czechach i na Węgrzech, co „zmniejsza dystans w poziomie konsumpcji w stosunku do Niemiec, czego się obawiano”.

Analityk Instytutu Niemieckiej Gospodarki mówi, że generalnie można z doświadczeń rozszerzenia UE wyciągnąć następujące nauki: „Wiele lęków związanych z procesami globalizacyjnymi jest nieuzasadnionych”. W Niemczech przynajmniej od początku nasilenia się procesów globalizacyjnych na początku i w środku lat 90. stworzono 10 procent więcej miejsc pracy, wzrosła też wydajność gospodarcza kraju. To w opinii niemieckiego ekonomisty przemawia za tym, że globalizacja nawet w krajach uprzemysłowionych z wysokimi wynagrodzeniami, ma pozytywne skutki. Dlatego politycy i przedsiębiorcy mają ułatwione zadanie, zauważa Michael Grömling. - Muszą tylko reagować na nową konkurencję - zauważa. Te 10 lat, kiedy Niemcy dobrze sobie poradziły z rozszerzeniem UE, były też okresem politycznych reform jak Agenda 2000 oraz dużych wysiłków niemieckich przedsiębiorstw, dzięki którym stały się bardziej konkurencyjne na światowych rynkach, konstatuje niemiecki ekonomista.

(IW, dpa, SZ) / Barbara Cöllen

red. odp.: Elżbieta Stasik