Szczyt ONZ w cieniu węgla
13 grudnia 2018Ambitny plan szczytu klimatycznego zakłada przyjęcie Reguł Katowickich, które mają się stać kamieniem milowym w redukcji ocieplenia atmosfery. Reguły te mają precyzować, co robić, by nie dopuścić do wzrostu średnich temperatur o więcej niż 2 stopnie Celsjusza w stosunku do ery przedindustrialnej. To założenia przyjęte w Paryżu w 2015 roku. Już teraz wiadomo, że w 2030 roku wzrost ten będzie wynosić 1,5 stopnia.
Polska sieje lasy
Wielu chciałoby zatrzymać ten stan. Wśród ponad 21 tysięcy uczestników szczytu odbywającego się w sercu Katowic są tacy, którzy dumnie wpinają sobie w klapę plakietkę “1,5” na znak przynależności do Koalicji Wysokich Ambicji (High Ambition Coalition). To nieformalna grupa kilkudziesięciu krajów i organizacji, które dwustopniową poprzeczkę obniżyły o pół stopnia.
Polska do niej nie należy. Stara się jednak przykuć uwagę uczestników promowaniem swoich proekologicznych inicjatyw. Deklaracja "Lasy dla klimatu" to trzecia inicjatywa, jaką polska prezydencja przedstawiła na COP24, po deklaracji ws. elektromobilności i sprawiedliwej transformacji. – Chcemy przekazać prawdę o pochłanianiu dwutlenku węgla przez lasy, zapobieganiu deforestacji, bo lasów ubywa na świecie. Chcemy, by tak jak w Polsce, na świecie przybywało lasów, bo jeśli dwutlenek węgla ma być pochłaniany, to lesistość jest bardzo ważna – mówił minister Henryk Kowalczyk w rozmowie z Deutsche Welle.
Lasy nie rozwiązują problemu
Deklarację podpisało 60 państw, a 9 krajów odmówiło jej podpisania. Ekolodzy z organizacji Greenpeace uważają ją za „mglistą”. Krytykują chwalenie się przez Polskę licznymi lasami, podkreślając, że pochłaniają one jedynie jedną dziesiątą polskich emisji CO2 i nawet przy zwiększeniu ich powierzchni nie będą pochłaniać ich więcej. Zdaniem Greenpeace „lasy to nie alternatywa dla redukcji emisji ze spalania węgla, lecz tylko jej uzupełnienie”.
Podobnego zdania jest szef niemieckich negocjatorów na katowickim szczycie Karsten Sach z Ministerstwa Środowiska. – Błędem byłoby zakładanie, że odpowiednią gospodarką leśną będziemy w stanie zmniejszyć emisje gazów generowanych przez przemysł. Potrzeba więcej. Z jednej strony niezbędna jest oczywiście przyjazna dla środowiska gospodarka leśna, z drugiej jednak strony trzeba całkowicie wyeliminować energię opartą na węglu w gospodarstwach domowych i w rolnictwie – powiedział Sach w rozmowie z DW.
Trudne negocjacje
Komentując prace nad Regułami Katowickimi, które mają doprowadzić do redukcji CO2, Sach określił postęp rozmów na „7 do 8 w skali 10-stopniowej”. Problemów nastręcza głównie stworzenie jednolitego systemu pomiaru zanieczyszczeń. Tylko ujednolicenie zasad sprawi, że dostarczane przez poszczególne kraje dane będą ze sobą porównywalne. Niemcy wspierają kraje mniej rozwinięte w tworzeniu, często od podstaw, urzędów zajmujących się ochroną środowiska, które będą wiarygodnie mierzyć wypuszczane do atmosfery trujące gazy.
Kolejne wyzwanie to inwestycje ekologiczne w krajach, które najbardziej cierpią z powodu zmian klimatycznych. Uczestnicy szczytu chcą wypracować przejrzysty system określania potrzeb i przyznawania środków. Zajmują się tym na szczycie Niemcy wraz z przedstawicielami egipskiego rządu. Tworzenie dokumentu końcowego to nie tylko negocjacje, lecz także żmudna praca redakcyjna. Z liczącego początkowo 300 stron dokumentu w przeddzień zakończenia szczytu zostało już tylko 100, ale negocjatorzy chcą, by było ich najwyżej kilkanaście.
Czy grozi nam apokalipsa?
Katastroficzną wizję przyszłości świata roztoczył w Katowicach były amerykański wiceprezydent i laureat Pokojowej Nagrody Nobla Al Gore, który od lat apeluje o ochronę klimatu. 200 słuchaczy biło brawo na stojąco, gdy były polityk wyraził nadzieję, że następca Donalda Trumpa cofnie jego decyzje i ogłosi powrót USA do tzw. paryskich celów klimatycznych czyli do walki z globalnym ociepleniem.
Gore cytował dane, z których wynika, że wskutek zmian klimatycznych wyludniają się całe regiony Bliskiego Wschodu i Afryki, zaś do końca tego wieku może być na świecie miliard „klimatycznych uciekinierów”. Gore przestrzegał przed „piekłem na ziemi”, które ludzkość może zgotować przyszłym pokoleniom przez wzrost zanieczyszczeń atmosfery. Przytoczył przykład Polski, gdzie elektrownie i ogrzewanie gospodarstw domowych w większości opierają się na węglu i gdzie 47 tys. ludzi umiera rocznie wskutek zanieczyszczenia powietrza.
Atmosferę zatruwają także wielkie masowe imprezy. Sam dwutygodniowy szczyt klimatyczny należy do ekologicznych „grzeszników”. Organizatorzy oceniają, że pozostawiony przez COP 24 „ślad węglowy” to 55 ton dwutlenku węgla. By go równoważyć, Lasy Państwowe zasieją w Polsce dodatkowo 6 milionów drzew.