Służba zdrowia w RFN: mogą się szczepić, a nie chcą
8 stycznia 2021Szpital Bethel Berlin, położony w spokojniej dzielnicy na południu miasta, to raczej mały obiekt, daleko mu do zgiełku dużych klinik. Ale oczywiście pandemia koronawirusa dotarła także tutaj. Pusty oddział zamieniono na centrum szczepień. Jak dotąd brakuje jednak szczepionki, podobnie jak wszędzie w Niemczech. - To trochę frustrujące - mówi doświadczony lekarz i szpitalny pełnomocnik ds. pandemii Hans Weigeldt. - Po długich miesiącach ciężkiej pracy szczepionka jest iskierką nadziei, niezbędną do przywrócenia komfortu psychicznego pracowników służby zdrowia - wyjaśnia.
Pielęgniarz z OIOM Sebastian Schmidt również chce jak najszybciej zaszczepić się przeciwko koronawirusowi. - Codziennie w pracy widzę cierpienie i śmierć pacjentów z Covidem-19. Widzę, jak są poważnie chorzy z powodu tego wirusa i zdecydowanie chcę się przeciw niemu zaszczepić - powiedział w rozmowie z DW. - Nie tylko po to, aby chronić siebie, ale także moich bliskich. Jestem opiekunem, więc muszę być wyjątkowo ostrożny i uważam, że mam obowiązek dbania o ogół – wyjaśnia.
„Nie będę się przepychać w kolejce”
Można by pomyśleć, że takie właśnie jest ogólne nastawienie lekarzy i pielęgniarek do długo oczekiwanego szczepienia. W rzeczywistości obraz jest znacznie bardziej zróżnicowany. Przykładem może być postawa Vivien Kochmann, pielęgniarki ze szpitala Bethel w Berlinie. Od miesięcy bacznie przestrzega ona zasad dystansu, nosi maseczki i myje ręce. Zwłaszcza jako matka małego dziecka drastycznie ograniczyła swoje kontakty. Ale kiedy chodzi o szczepienie, wolałaby odczekać; nie będzie się przepychała w kolejce. - Podchodzę do tego bardzo ostrożnie i z dużym respektem, ponieważ wciąż się trochę boję. Szczepionka nie jest dostępna tak długo, żeby można było powiedzieć: ok, jestem do niej w stu procentach przekonana. Szczerze mówiąc, trochę się obawiam. To moje osobiste odczucie.
Vivien Kochmann nie jest absolutnie przeciwniczką szczepień. Została przecież zaszczepiona przeciwko wielu chorobom. Ale pracuje zbyt długo w szpitalu, żeby nie wiedzieć, ile czasu zwykle trzeba, aby szczepionka była naprawdę sprawdzona. Ma nadzieję, że w ciągu tego roku szczepionki zostaną jeszcze udoskonalone. A przede wszystkim będzie więcej wiadomo o ich ryzykach.
Ankieta: 50 procent personelu pielęgniarskiego chce odczekać
Sceptycyzm, zdaniem ekspertów, nie jest wcale rzadkością wśród personelu medycznego w Niemczech. Badanie przeprowadzone przez Niemieckie Towarzystwo Intensywnej Terapii Internistycznej i Medycyny Ratunkowej (DGIIN) oraz Niemieckie Stowarzyszenie Interdyscyplinarne Intensywnej Terapii i Medycyny Ratunkowej (Divi) w grudniu ubiegłego roku wykazało, że tylko 73 proc. lekarzy i nawet nieco mniej niż 50 proc. personelu pielęgniarskiego, chce się zaszczepić. Zdecydowana większość respondentów przyznaje przy tym, że szczepionka jest ważna dla powstrzymania pandemii.
Rzeczniczka Divi powiedziała niedawno, że grudniowe dane są już nieaktualne i że wiele zmieniło się od czasu rozpoczęcia szczepień – gotowość do zaszczepienia się w Niemczech ponoć rośnie.
Federalne stowarzyszenie prywatnych dostawców usług socjalnych (bpa) przedstawia też dość zróżnicowany obraz. Prezes organizacji, Bernd Meurer, powiedział: - Mamy placówki, w których szczepi się prawie sto procent pracowników. Ale są też takie, gdzie dwie trzecie personelu nie chce się zaszczepić.
Federalny minister zdrowia Jens Spahn wypowiedział się podobnie w połowie bieżącego tego tygodnia. Poinformował, że są domy opieki, w których szczepienia już się odbywają, gdzie wskaźnik wynosi 80 procent personelu. W innych domach było tylko 20 proc. chętnych.
Ekspert: Lekarze i pielęgniarki polegają na odzieży ochronnej
Przyczyny tego sceptycyzmu w kwestii szczepień są obecnie przedmiotem gorącej debaty w Niemczech. Specjalista ds. zdrowia z SPD w Bundestagu Karl Lauterbach, który sam jest epidemiologiem, podejrzewa, że wielu lekarzy i pielęgniarek, uważa, iż sami nie należą do grupy wysokiego ryzyka i są dobrze chronieni przez specjalną odzież. Natomiast badanie z grudnia wykazało u respondentów obawy przed długotrwałymi skutkami i działaniami ubocznymi szczepionki. W rzeczywistości pracownicy innych klinik w Berlinie powiedzieli DW, że niektóre kobiety obawiają się na przykład ryzyka szczepienia dla późniejszej ciąży.
Prezes bpa Meurer wymienia jeszcze inny argument: nawet po szczepieniu lekarze i opiekunowie musieliby nadal nosić maseczki, więc szczepienie nie przynosi im teraz żadnej ulgi. I nadal nie jest jasne, czy mogą zarażać innych pomimo szczepionki.
Wielu lekarzy i pielęgniarek było już zarażonych
Sven Nelken, pielęgniarz ze szpitala w Brandenburgii, który chce zachować anonimowość, więc to nie jest jego prawdziwe imię, również odnosi się do tej ostatniej kwestii. Nelken opowiada DW, że został zaszczepiony już pierwszą dawką dotychczas stosowanej szczepionki niemieckiej firmy Biontech: - Ona nie zapobiega zakażeniu koronawirusem. Zapobiega jedynie wybuchowi Covid-19. Przypuszczam że inni chcą poczekać na większy wybór szczepionek .
Jednak, jak przyznaje, w jego środowisku w pracy wszyscy koledzy są zaszczepieni. - W ciągu ostatnich kilku miesięcy zbyt często widzieliśmy, co potrafi wytrządzić wirus – wyjaśnia, i robi jeszcze jedno zastrzeżenie: - Wielu lekarzy i pielęgniarek było już zarażonych w przeciągu kilku miesięcy pandemii, wyzdrowieli i wytworzyli przeciwciała. I dlatego nie potrzebują szczepienia.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>