Tagesspiegel: Polska konsekwentna w sprawie uchodźców
2 marca 2022„Niemieckie media nagle z uznaniem informują o polskiej polityce wobec uchodźców. To nowość. Jeszcze kilka miesięcy temu Warszawa była krytykowana za twardą obronę swojej wschodniej granicy“ - zauważa w środowym (02.03.2022) wydaniu dziennika „Der Tagesspiegel“ Christoph von Marschall. Zdaniem komentatora berlińskiej gazety, nie jest jednak prawdą, że Polska czy Węgry, krytykowane dotąd za nieugiętą postawę w sprawie przyjmowania uchodźców i oskarżane o rozbijanie europejskiej solidarności, nagle zmieniły podejście.
Co zatem sprawiło, że niechętne dotąd przyjmowaniu uchodźców kraje Europy Środkowo-Wschodniej inaczej postępują w przypadku sytuacji na Ukrainie? „Czy opamiętanie się Polski i Węgier ma związek z wojną, która zbliża się do ich granic? Ponieważ teraz sami są zdani na jedność NATO i UE?“ - zastanawia się von Marschall. Jego zdaniem zdumienie Niemców odmiennym zachowaniem Polski i Węgier świadczy o tym, że „przyczyny niezgody między Niemcami a ich wschodnimi sąsiadami wciąż nie zostały usunięte“.
Pomóc w zrozumieniu różnych perspektyw może przyjrzenie się temu, kto dziś ucieka z ogarniętego wojną kraju. Z Ukrainy do Polski przybywają przede wszystkim kobiety i dzieci, mężczyźni nie mogą opuszczać kraju i zobowiązani są do jego obrony. Wielu Ukraińców wraca nawet z zagranicy, by zaciągnąć się do wojska i walczyć za ojczyznę. Nic nie wskazuje też na to, by ci, którym udało się znaleźć schronienie w Polsce, masowo emigrowali na zachód Europy. Sytuację ułatwiają też podobieństwo języka i kultury oraz półtora miliona już żyjących w Polsce Ukraińców, z tego 60 tysięcy dzieci, które chodzą do polskich szkół.
Inaczej niż w 2015 roku
Jak zauważa Christoph von Marschall, obecne okoliczności są zupełnie inne niż w 2015 roku, uznawanym za kluczowy w kwestii uchodźców w Europie. Wówczas dwie trzecie stanowili młodzi mężczyźni pochodzący z dalekich krajów, jak Afganistan, Irak czy Syria.
„Ich celem nie było pozostanie w najbliższym państwie, w którym nie groziło im niebezpieczeństwo“ - pisze dziennikarz „Der Tagesspiegel“. „Emigrowali do Niemiec przez wiele bezpiecznych państw trzecich z nadzieją na lepsze życie. Nie ma w tym nic nagannego. Co więcej, wielu Niemców zrobiłoby na ich miejscu podobnie“.
Różne perspektywy
W tym jednak tkwi sedno sporu o przyjmowanie imigrantów. Większość państw unijnych nie zgodziła się z interpretacją Niemiec, zgodnie z którą osoby przybyłe w 2015 roku to uchodźcy wojenni, którzy nie mogli znaleźć bezpiecznego schronienia podczas swojej podróży. „W większości nie były to osoby ubiegające się o azyl, lecz migranci ekonomiczni. Jaki sens ma - pytają wschodni partnerzy UE - rozdzielanie ich według kwot, skoro nie chcą oni pozostać w Polsce, na Węgrzech czy w Bułgarii? - zastanawia się von Marschall, wskazując jednocześnie, że bezpośrednie kraje graniczące z Irakiem, Syrią czy Afganistanem od dawna były przeciążone przyjmowaniem uchodźców. Podobna sytuacja może wkrótce spotkać Polskę i inne kraje sąsiedzkie, do których trafiają Ukraińcy.
„Jednak twierdzenie, że Polska i Węgry zmieniły swoje nastawienie, jest mylące. Z ich perspektywy działają konsekwentnie. Tak dla przyjmowania uchodźców wojennych z krajów bezpośrednio sąsiadujących, nie dla rozdzielania migrantów ekonomicznych z odległych państw“ - pisze Christoph von Marschall i dodaje: „Nie trzeba podzielać tego poglądu. Jego znajomość pomaga jednak zachować spójność w UE. A ta opiera się na wzajemnym zrozumieniu Europejczyków“ - czytamy.