"To tortury dla rodzin ofiar". Reakcje na przesunięcie terminu procesu NSU
16 kwietnia 2013Pełnomocniczka rządu RFN ds. ofiar NSU i ich krewnych Barbara John skrytykowała decyzję sądu o przesunięciu terminu procesu o trzy tygodnie. "To jest istna katastrofa", powiedziała John w wywiadzie dla "Berliner Zeitung". Rodziny ofiar emocjonalnie przygotowały się już na przykry moment rozpoczęcia procesu, który jest dla nich dużym obciążeniem.
Ludzie przygotowali się także od strony praktycznej: kupili bilety, wzięli wolne w pracy, zarezerwowali hotele. Wiele osób nie będzie mogło przybyć na proces w nowym terminie, wyliczała Barbara John i wezwała Wyższy Sąd Krajowy w Monachium do zadośćuczynienia szkód rodzinom ofiar z tego tytułu. "Ludzie nie powinni ponosić przy tej okazji strat. Te powinien im wyrównać monachijski sąd" - zaznaczyła John. Podobnego zdania jest przewodniczący partii Zielonych Cem Oezdemir, co wyraził w wywiadzie dla "Neue Osnabruecker Zeitung".
W poniedziałek (15.04) Wyższy Sad Krajowy w Monachium podał, że termin rozpoczęcia procesu został przesunięty z 17 kwietnia na 6 maja ze względu na nową procedurę akredytacji dziennikarzy. Skłoniło go do tego orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego; sędziowie trybunału w Karlsruhe rozpatrując skargę tureckiego dziennika "Sabah" orzekli, że sąd w Monachium powinien był udostępnić "adekwatną liczbę siedzących miejsc na sali rozpraw przedstawicielom zagranicznych massmediów, które mają szczególny stosunek do ofiar osób postawionych w stan oskarżenia".
"Dodatkowa tortura"
Także przewodniczący Centralnej Rady Muzułmanów Aiman Mayzek ostro skrytykował decyzję monachijskiego sądu. "Gdyby sąd od samego początku nie był taki uparty, można byłoby tego wszystkiego uniknąć. Jest mi szkoda krewnych ofiar terroru NSU, dla nich jest to dodatkową torturą", cytuje Mayzeka "Rheinische Post". "Mam nadzieję, że sąd nauczy się czegoś na swoich błędach. To nie jest bowiem taki sam proces, jak wszystkie inne".
Przewodniczący Gmin Tureckich w Niemczech Kenan Kolat wyraził natomiast zrozumienie: "Mogę zrozumieć decyzję sądu", powiedział w wywiadzie dla "Die Welt". "Trzeba zrobić wszystko, żeby na końcu wyrok sądu był niepodważalny. W procedurze przyznawania miejsc dziennikarzom popełniono wiele błędów, co doprowadziło teraz do tego posunięcia", powiedział.
Dla redakcji tureckiego dziennika "Sabah", która zwróciła się o orzeczenie w tej sprawie do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, decyzja OLG jest tylko połowicznie satysfakcjonująca: "Nasz klient ubolewa oczywiście z tego powodu, że proces został przesunięty", wyjaśniał adwokat redakcji Ralf Hoecker, "Po orzeczeniu Federalnego Trybunału Konstytucyjnego nie byłoby konieczne powtarzanie procedury akredytacji. Z naszego punktu wodzenia, rozwiązanie to jest suboptymalne".
Adwokat Mehmet Daimagueler, reprezentujący dwie rodziny ofiar w procesie NSU powiedział w rozmowie z "Mitteldeutsche Zeitung", że jest "oniemiały i oburzony". "Należałoby przyjąć, że sąd jest w stanie uregulować kwestię miejsc dla prasy. Ta sytuacja zakrawa na farsę", powiedział.
Politycy odetchnęli z ulgą
Partie opozycyjne powitały z zadowoleniem przesunięcie terminu procesu. "Istotne jest, że teraz także zagraniczne massmedia będą miały wystarczającą ilość miejsc", powiedziała sekretarz generalna SPD Andrea Nahles. "Tureckie i greckie massmedia mają uzasadniony interes w tym, by wziąć udział w tym procesie. To dobry sygnał, że sąd to teraz uwzględnił.
W opinii partii Zielonych przesunięcie terminu może rozwiać w Turcji wątpliwości co do tego, czy Niemcy są naprawdę państwem prawa. "Jeżeli przesunięcie terminu przyczyni się do zaufania do państwa prawa, to jest to pozytywny aspekt", powiedziała czołowa kandydatka Zielonych w wyborach powszechnych 2013 Katrin Goering-Eckardt.
Także członkowie parlamentarnej komisji śledczej ws. neonazistowskiego terroru w pełni popierają przesunięcie terminu. Eva Hoegl z ramienia SPD wyraziła nadzieję, że teraz monachijski sąd będzie reagował nieco subtelniej, jak zaznaczyła na posiedzeniu komisji. Wolfgang Wieland z Zielonych zareagował z ulgą na decyzję sądu, lecz w jego przekonaniu nowa procedura akredytacji nie zmieni nic w tym, jak ciasna jest sala rozpraw. Clemens Binninger z CDU uważa, że brak miejsc dla wszystkich dziennikarzy możnaby skompensować transmisją chociażby dźwięku do dodatkowego pomieszczenia obok.
afp, dpa / Małgorzata Matzke
red.odp.: Elżbieta Stasik