UE - Rosja. Będą nowe sankcje za Nawalnego
22 lutego 2021Szefowie dyplomacji 27 krajów Unii dali dziś (22.02.21) zielone światło dla opracowania nowej sankcyjnej listy Rosjan z zakazem wjazdu oraz zamrożonym majątkiem na terenie UE, która powinna zostać zatwierdzona w marcu. Unia już jesienią nałożyła takie restrykcje na szefa FSB Aleksandra Bortnikowa i pięciu innych ludzi Kremla - formalnie - w związku z łamaniem zakazu produkcji i używania broni chemicznej, której użyto do trucia Aleksieja Nawalnego. Teraz podstawą dla nowych sankcji UE ma być łamanie praw człowieka wobec opozycjonisty, jego zwolenników, pokojowych demonstrantów.
– To jasne, że Rosja jest na konfrontacyjnym torze wobec Unii. A w sprawie Nawalnego jawnie odrzuca decyzję Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – powiedział przed obradami Josep Borrell, szef unijnej dyplomacji. Trybunał w Strasburgu, który jest sądem Rady Europy, w zeszłym tygodniu nakazał Rosji – w ramach swego środka tymczasowego – natychmiastowe uwolnienie Nawalnego z obaw o jego zdrowie oraz życie za kratami w Rosji. Jednak Moskwa nadal zupełnie ignoruje tę decyzję Strasburga.
Dzisiejsza wstępna decyzja o sankcjach nie zamyka sporów, kto ma znaleźć się na nowej czarnej liście. M.in. Polska, państwa bałtyckie, ale również Holandia chciałby wciągnąć na nią paru oligarchów współpracujących z Kremlem, co byłoby bardzo dotkliwe dla najbliższego otoczenia Putina. Ale na razie nie zanosi się, by ten plan się powiódł. Służba prawna Rady UE ostrzega przed trudnościami w wykazaniu bezpośredniego związku oligarchów z prześladowaniami opozycji, co mogłoby służyć do ich podważenia przez TSUE, któremu zdarzało się już uchylać unijne sankcje z racji braku rzetelnego uzasadnienia. Te argumenty mocno podjęła m.in. niemiecka dyplomacja w Brukseli, która – jak tłumaczy nam jeden z zachodnich dyplomatów – powtarza, że trzeba wyłącznie takich sankcyjnych kar dla Rosjan, które „na pewno utrzymają się przed TSUE”.
Wstępne, poufne przymiarki do nowej listy sankcyjnej obejmują – wedle brukselskich przecieków – do dziesięciu Rosjan z aparatu władzy i wymiaru sprawiedliwości. Jednak niewykluczone, że szersza dyskusja o polityce sankcyjnej wobec Kremla wróci za miesiąc na szczycie UE, który ma zająć się relacjami unijno-rosyjskimi.
W przededniu dzisiejszych obrad Rady UE ds. Zagranicznych z przedstawicielami 27 krajów Unii (ministrami bądź ambasadorami przy UE) w ambasadzie Litwy spotkał się – mieszkający od półtora roku w Wilnie - Leonid Wołkow, szef sztabu Nawalnego, oraz Iwan Żdanow, inny bliski współpracownik opozycjonisty.
– Może i na nowej sankcyjnej liście na razie nie znajdą się oligarchowie, więc naszym zadaniem będzie dalsze przekonywanie UE, Wlk. Brytanii, USA, że bliscy Kremlowi bogacze są w takim samym elementem systemu jak prokurator generalny i usłużni sędziowie – tłumaczył dziś Wołkow dziennikarzom w Brukseli. Przekonywał, że obecnych oligarchów nie byłoby bez Kremla, ale i obecna władza polityczna w Moskwie jest zrośnięta ze skorumpowanym systemem oligarchicznym. – Trzeba zrozumieć tę współzależność w Rosji, by zrozumieć, dlaczego na sankcje zasługuje m.in. oligarcha Roman Abramowicz – przekonuje Wołkow.
Współpracownicy Nawalnego domagają się od Zachodu tylko restrykcji wobec poszczególnych osób z systemu putinowskiego, ale nie chcą poszerzania sankcji gospodarczych, które UE nałożyła w 2014 r. na Rosję za wojnę na Ukrainie. – Nie chodzi nam o nowe kary dotykające zwykłych Rosjan, lecz wyłącznie o sankcje dla winnych ludzi władzy – tłumaczył Wołkow. Czy spotkania współpracowników Nawalnego z unijnymi ministrami spraw zagranicznych w Brukseli nie doprowadzą do propagandowych oskarżeń, że „wysługują się Zachodowi”? Żdanow i Wołkow przekonywali, że o ile Kremlowi bardziej udaje się propaganda antyamerykańska, to „Europa jest bliżej” i dlatego zwykli Rosjanie znacznie słabiej łapią się na manipulacje o zachodnio-europejskich zdrajcach czy agentach. – Zwłaszcza młodsi Rosjanie chcą zacieśnienia współpracy z Europą – powiedział Żdanow.
Europo, chroń się przed Putinem
Czego oprócz sankcji chcą od Europy? – Ministrowie pytali, czyli potrzeba nam wsparcia finansowego w ramach pomocy dla społeczeństwa obywatelskiego. Odpowiadamy, że stanowczo nie. To byłaby niebezpieczna dla nas droga ze względów prawnych. Ale przede wszystkim społeczeństwo obywatelskie w Rosji jest teraz tak silne, jak dawno nie było. I jest gotowe do datków – przekonywał Wołkow. Natomiast apelował, by Europa chroniła samą siebie przed „korupcją eksportowaną przez Rosję” wraz z jej inwestycjami, „programami współpracy” z Kremlem, a także „niemal otwartym finansowaniem destabilizacji politycznej” na Zachodzie poprzez fundusze dla skrajnej prawicy i lewicy.
– I niech Europa postępuje logicznie. Jak można zakładać, że Kreml łamiący prawa człowieka i używający broni chemicznej do trucia adwersarzy, może być konstruktywnym partnerem Zachodu w jakiejkolwiek dziedzinie? – pytał Wołkow.
Szef sztabu Nawalnego przekonuje, że fatalny przebieg niedawnej wizyty Josepa Borrella w Moskwie był kolejną dowodem, że Kreml uznaje wszelkie zachodnie próby odwilży czy „budowania mostów” za oznakę słabości. – I KGB-owska, i zimnowojenna umysłowość Putina sprawia, że także Angelę Merkel i Emmanuela Macrona uważa za hipokrytów. „Mówią publicznie coś o prawach człowieka i demokracji w Rosji, bo muszą, ale potem i tak przyjdą do nas po gaz i ropę”. Europa ostatecznie musi zacząć zadawać kłam takiemu myśleniu – apelował dziś Wołkow w Brukseli.
Część krajów UE, w tym Polska i Litwa, wzywały dziś do prac nad kolejnym, już czwartym pakietem sankcji wobec Białorusi. Ministrowie Zbigniew Rau i Gabrielius Landsbergis ponaglali Komisję Europejską do przyspieszenia prac nad pakietem „wsparcia gospodarczego dla demokratycznej Białorusi”.