Unia Europejska. Bilans niemieckiej prezydencji
30 grudnia 2020„Kamień spadł mi z serca” – powiedziała zmęczona kanclerz Angela Merkel w piątek 11 grudnia po nocy spędzonej na negocjacjach. Był to ostatni szczyt UE za niemieckiej prezydencji. Merkel odetchnęła z ulgą, gdy po tygodniowych sporach udało się wynegocjować zgodę na budżet UE i Fundusz Odbudowy związany z pandemią koronawirusa. I to łącznie z mechanizmem praworządności. Merkel rzuciła na szalę całe swoje doświadczenie jako najdłużej urzędującej szefowej rządu i gospodarcze znaczenie Niemiec, aby przekonać Polskę i Węgry do wycofania się z weta.
Przeforsowanie największego w historii budżetu unijnego i Funduszu Odbudowy o łącznej wartości 1,8 biliona euro to majstersztyk niemieckiej prezydencji w Radzie UE. Gdyby to się nie udało „UE znalazłaby się w poważnym kryzysie” – uważa Daniela Schwarzer z Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej (DGAP). – Stworzenie związanego z koronakryzysem Funduszu Odbudowy było ważne. Fakt, że państwa otrzymają bezzwrotne pożyczki, świadczy o głębokim kryzysie – mówiła Daniela Schwarzer podczas webinaru zorganizowanego przez DGAP.
Historyczny pakiet finansowy
Już w lipcu, na samym początku niemieckiej prezydencji, szefowie 27 rządów i państw UE podczas trwającego cztery dni i noce szczytu uzgodnili, jak ma wyglądać pakiet finansowy. Na szczycie kilkakrotnie powiało fiaskiem – wspomina ambasador Niemiec przy UE, Michael Clauss. Jednak niemiecka kanclerz i przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel zdołali pogodzić wszystkie interesy.
Po kilku miesiącach Polska i Węgry ponownie zawetowały wniosek, ponieważ nie spodobał im się sposób, w jaki został zaprojektowany mechanizm praworządności. Oba państwa od dawna są krytykowane przez Komisję Europejską i Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej za naruszanie praworządności. Dopiero po tym, jak pozostałych 25 państw UE zgodziło się na przesunięcie w czasie i ograniczenie mechanizmu praworządności, Polska i Węgry ustąpiły.
Taki sposób postępowania ze sobą mówi dość dużo o wewnętrznym stanie UE – uważa Daniela Schwarzer. – Instytucje unijne zostały zinstrumentalizowane przez dwa państwa dla ich wewnętrznych celów politycznych – mówi. Oczywiście istniała ogromna presja, aby ustanowić bardzo potrzebny budżet, ale w dłuższej perspektywie może się okazać, że mechanizm praworządności nie działa i wyrządza więcej szkody niż pożytku – uważa Daniela Schwarzer.
Po raz pierwszy wspólne długi
Po raz pierwszy państwa UE zaciągnęły setki miliardów euro długów, aby złagodzić skutki pandemii. Czy ten historyczny zwrot zespoli UE? – Historia pokaże, czy tak się stanie – mówi Michael Clauss. – Mam co do tego wątpliwości. Można jednak powiedzieć, że UE dojrzała do wyzwań.
Niemiecki minister spraw zagranicznych Heiko Maas nazwał prezydencję Niemiec w Radzie UE „przewodnictwem pod znakiem koronawirusa”, ponieważ pandemia wyznaczyła porządek obrad, a szczególnie projekty polityki zagranicznej nie mogły zostać zrealizowane. – Mieliśmy tylko 30 procent naszych normalnych możliwości spotkań – ubolewa ambasador Clauss. Dlatego też musieliśmy ograniczyć się do kilku istotnych kwestii.
Klimatyczny kompromis
Jednym z sukcesów niemieckiej prezydencji było zawarcie w ostatniej chwili porozumienia w sprawie nowego celu UE w zakresie ochrony klimatu. Do 2030 r. emisje szkodliwe dla klimatu mają zostać zredukowane o 55 procent, a nie jak dotychczas planowano 40 procent. Polska i inne państwa zależne od paliw kopalnych przystały podczas długiej nocy negocjacji na umowę tylko dzięki dopłatom do transformacji energetycznej.
– To był szczęśliwy zbieg okoliczności, że to właśnie Niemcy przewodniczyły UE w czasie pandemii – uważa szef brukselskiego think tanku „European Policy Centre” Janis Emmanouilidis. Mniejsze państwa UE nie byłyby w stanie wynegocjować tych kompromisów – mówi wieloletni obserwator UE. Zwłaszcza kanclerz Merkel wykonała dobrą robotę jako mediatorka. – Będziemy za nią tęsknić – mówi Janis Emmaouilidis. Kadencja Merkel kończy się w 2021 roku. Podsumowując, przyznaje on tej 13. niemieckiej prezydencji od czasu założenia UE stopień „dobry z plusem”. – Nie może być „bardzo dobry” z powodu tego wszystkiego, co przez pandemię nie doszło do skutku – mówi.
Długa lista niedokończonych zadań
Również Angela Merkel przyznaje, że wiele rzeczy nie udało się załatwić. – Mieliśmy większe plany. Mówię to całkiem otwarcie – powiedziała Merkel na konferencji prasowej po szczycie UE. Nie udało się poprawić stosunków z Turcją. UE nałoży lekkie sankcje w sporze dotyczącym eksploatacji gazu we wschodniej części Morza Śródziemnego. Rozpoczęcie rozmów akcesyjnych z Północną Macedonią i Albanią nie powiodło się z powodu weta Bułgarii. Planowane szczyty z Chinami i Unią Afrykańską musiały zostać odwołane. Nie można było rozpocząć „Konferencji na temat przyszłości UE”, która miała zapoczątkować reformy. Kontrowersyjne i niezałatwione tematy, takie jak migracja i prawo azylowe, zostaną przekazane kolejnej, tym razem portugalskiej prezydencji. Także tutaj Węgry i Polska zasadniczo blokują cały proces.
Można by jeszcze wymienić wiele niedokończonych zadań, ale nie można też za wszystko winić ani niemieckiej, ani żadnej innej prezydencji – podkreśla niemiecki ambasador przy UE Clauss. Wynika to po prostu ze złożonej struktury i diametralnie różnych poglądów na wiele spraw w państwach członkowskich. Jako przykład Clauss przytacza próbę uzgodnienia jednolitych działań w walce z pandemią koronawirusa. W niektórych państwach kwarantanna trwa 14 dni, w innych dziesięć, siedem lub pięć. W Szwecji nie ma jej w ogóle.
– Życzyłbym sobie, aby więcej decyzji było podejmowanych większością kwalifikowaną – mówi ambasador Clauss po sześciu miesiącach na gorącym stanowisku przewodniczącego. Przymus jednomyślności w wielu dziedzinach paraliżuje proces decyzyjny. Jego rada dla wszystkich następców: – Oczekujcie niespodziewanego.