Unikatowa uczelnia – 15 lat Collegium Polonikum w Słubicach
20 października 200815 lat istnienia Collegium Polonicum w Słubicach to ważny rozdział w historii stosunków polsko–niemieckich, mówi była rektor Europejskiego Uniwersytetu we Frankfurcie nad Odrą, profesor Gesine Schwan. -„To pionierskie przedsięwzięcie odegrało istotną rolę w naszych relacjach, ponieważ było źródłem inspiracji dla wielu późniejszych działań. Polonikum ma już licznych absolwentów z tytułem magistra. Ministerstwo edukacji w Berlinie wspierało tu też dwa studia doktoranckie. Powstały więc sieci kontaktów i współpracy między studentami Polski i Niemiec. To są osiągnięcia wielkiej wagi” – podkreśla Gesine Schwan, która piastuje także funkcję pełnomocnika rządu ds. stosunków polsko-niemieckich.
Collegium Polonicum miało być pierwotnie oddziałem frankfurckiej Viadriny na polskim brzegu Odry. Wyobrażano sobie, że największe polskie uniwersytety będą kooperować i oferować swoje skarby naukowe i dydaktyczne dla studentów niemieckich, a Viadrina będzie prezentować niemiecką naukę i dydaktykę w Collegium Polonikum. Ale tylko Uniwersytet im. Adama Mickiewicza był zdeterminowany i prężny organizacyjnie, aby podołać stworzeniu tej placówki. W 1998 roku stanął w Słubicach, tuż przy moście granicznym, futurystyczny kompleks architektoniczny, największa polska inwestycja w szkolnictwie wyższym w latach 90-tych, siedziba Collegium Polonikum.
Polsko-niemiecki trening międzyuczelniany na wszystkich szczeblach
–„Dwa uniwersytety trenują polsko - niemiecką współpracę na wszystkich szczeblach istnienia instytucji, i w badaniach, i w dydaktyce, w organizacji, w finansach i w technice, i w komunikacji i kulturze pracy itd.” – definiuje istotę współpracy słubickiej placówki i frankfurckiej Viadriny Krzysztof Wojciechowski, dyrektor Polonikum. Przez pierwszych 10 lat zajmowały się one wyłącznie przechytrzaniem granicy, jej rozluźnianiem, dziurawieniem, omijaniem i łamaniem różnych reguł, jakie tam panowały.
–„Aż do momentu otwarcia granicy pod znakiem Schengen, ta granica była naszym takim wrogiem łamanym przez przyjaciela, to znaczy kimś wobec kogo się opowiadamy, z kim jednocześnie walczymy, kto nas definiuje. ”- Krzysztof Wojciechowski opowiada m.in. o nietypowym zapewnieniu w tamtych czasach taniej komunikacji między uczelniami przez Odrę za pośrednictwem nadajników radiowych, jakie mają taksówki.
Martin Patzelt, naburmistrz Frankfurtu nad Odrą mówi, że Collegium Polonicum jest przykładem na to, co można osiągnąć determinacją. –„Powstała wspólna instytucja unikatowa, ze wspólnym programem studiów, które można ukończyć dyplomami obu uczelni. Dzięki fantazji, odwadze i pragmatyzmowi udało się przełamywać wszelkie bariery."- Nadburmistrz Frankfurtu nad Odrą nazywa Collegium Polonikum żyznym gruntem pod wielostronny rozwój miasta, jego infrastruktury, kultury, społeczeństwa oraz rozwój nauki.
Dwie strony medalu otwarcia granicy dla uczelni nad Odrą
Ryszard Bodziacki, nadburmistrz Słubic potwierdza, że powstanie Polonicum było czynnikiem miastotwórczym. To było bardzo mobilizujące dla nas wszystkich i jest to szansa dla miasta i regionu – mówi Ryszard Bodziacki, który łamie sobie teraz głowę o losy Polonikum i Słubic po otwarciu granicy, bo młodzi Polacy zafascynowani ongiś granicą mogą teraz studiować w każdym innym zakątku Europy. - „I to jest plus dla młodzieży, plus dla Europy, ale minus dla tego miejsca, w którym się znajdujemy. I dzisiaj musimy popatrzeć na Collegium Polonikom w taki sposób, żeby stało się ono ponownie atrakcją, aby stało się miejscem, w którym chce się studiować, w którym chce się wykładać, i w którym chce się żyć.”
- Nadburmistrz Słubic pragnie, aby absolwenci Polonikum zechcieli zostać w mieście i w regionie, dlatego miasto myśli o dalszej poprawie infrastruktury.
Słubice i Frankfurt nad Odrą pozostaną laboratorium dla polsko-niemieckiej współpracy naukowej. Teraz, kiedy „zginął główny wróg”, jakim była dotychczas granica inspirująca polsko-niemieckie działania międzyuczelniane, która definiowała tożsamość polskiej i niemieckiej uczelni nad Odrą, wzrosło niebezpieczeństwo marginalizacji, czy jak powiedział Krzysztof Wojciechowski „pogrążenia się w nieistotności”.
Nie brakuje pomysłów na przyszłość dla Polonikum
Pomysłów na rolę polonikum w Przyszłości nie brak. Mowa jest o stworzeniu uczelni elitarnej dla instytucji europejskich, centrum badań granicznych, studiów translatorskich, informacyjnych, o większej ofercie studiów w wielu językach, a także o kształceniu fachowców na rzecz lokalnego środowiska w zakresie weterynarii, transportu czy rolnictwa. Teraz będą się liczyły bardzo dobre pomysły. Tym czasem Collegium Polonikom zadbało już o wyjątkowość oferowanej wiedzy. Od roku istnieje tutaj na przykład Polonistyka dla studentów zagranicznych, na której studiuje ukraińska młodzież. Do wyjątkowych zaliczane są studia ochrony środowiska oraz polsko-niemieckie projekty w tym zakresie na pograniczu.
Desygnowany w ubiegły wtorek rektor frankfurckiej uczelni Gunter Pleuger myśli o uczelnianym „Trójkącie weimarskim” – „W starej Unii Europejskiej 15 członków istniała francusko-niemiecka lokomotywa. We Wspólnocie 27 członków motor tej lokomotywy potrzebuje dodatkowego cylindra. I może nim być Polska. I myślę, że jeżeli Polska, Niemcy i Francja razem wypracują wspólne stanowisko i będą razem współpracować nad pogłębianiem integracji Unii Europejskiej, to wtedy ruszymy do przodu. My, jako uczelnia możemy wpłynąć na postawy polityków i stać się kuźnią kadr politycznych w Europie”.