USA: Republikańskie „wypowiedzenie wojny” liberalnej Ameryce
7 sierpnia 2022Na zewnątrz, przed wejściem do maksymalnie schłodzonych sal konferencyjnych hotelu położonego na obrzeżach Dallas, jest ponad 40 stopni Celsjusza. Dodajmy od razu: w cieniu. Nie jest to rzadkie zjawisko w Teksasie w sierpniu. Bardziej niezwykłe były ekstremalne upały w oddalonym od Dallas o ponad 2000 kilometrów Waszyngtonie. Po nich wystąpiły gwałtowne burze z piorunami, które zabiły dwie osoby w odległości zaledwie paru metrów od Białego Domu.
Tymczasem tu, na dorocznej Konferencji Konserwatywnej Akcji Politycznej (CPAC), będącej zjazdem skrajnych konserwatystów, takie gwiazdy polityki jak Sarah Palin żartują sobie ze zmian klimatu. Jej zdaniem tutaj ich nie ma. Dlaczego? Bo fakty, które nie pasują do przyjętej przez nich koncepcji, po prostu nie istnieją.
Spotkanie rodzinne i giełda pracy
Konferencja CPAC organizowana jest od prawie 50 lat. Stanowi połączenie spotkania rodzinnego i giełdy pracy dla ambitnych polityków. W jednej z dużych hal na stoiskach wystawiono artykuły dla zwolenników skrajnego skrzydła amerykańskich konserwatystów: czapeczki, podkoszulki i kubki. Są dostępne za darmo albo za bardzo małe pieniądze.
Ale są tu także ozdobione kryształkami damskie torebki w kształcie pistoletów czy kopertówki z napisem Trump. Oferuje się je konserwatywnym damom, wiedzącym na czym polega dobry styl. Trzeba jednak zapłacić za nie 300 dolarów lub więcej, w zależności od tego, czy mają na drugiej stronie amerykańską flagę, czy nie.
W każdym razie dominują tu kolory niebieski, czerwony i biały. Kobiety zakładają sukienki lub spodniumy w kolorach flagi USA, a mężczyźni noszą krawaty, kapelusze lub buty z patriotycznymi motywami.
Donald Trump jest wszechobecny
Na trzy miesiące przed wyborami uzupełniającymi (mid-terms) w USA więcej jest tu tylko jednego: nazwiska Donalda Trumpa. Sondaż przeprowadzony na zakończenie CPAC pokazał, że 69 procent amerykańskiej prawicy chce, aby to on był kolejnym kandydatem na prezydenta. Trzeba się jednak wsłuchać nieco uważniej w jej głosy, by wychwycić pewne niuanse.
Jeden z jego byłych współpracowników Hogan Gidley mówi, że choć możliwe jest ponowne kandydowanie Donalda Trumpa na prezydenta, niekoniecznie musi tak się stać. Ale nawet wtedy byłby człowiekiem mającym największy wpływ na to, kto będzie kandydatem na prezydenta USA z ramienia Partii Republikańskiej w 2024 roku.
Jeszcze rok temu było inaczej. To było przed śledztwem w sprawie szturmu na Kapitol 6 stycznia 2021, gdy zwolennicy Trumpa próbowali zapobiec legalnemu wyborowi Joe Bidena na prezydenta. Dowody na to, że Trump był w to bezpośrednio zaangażowany, nie mogą zostać zignorowane nawet przez najbardziej oddanego mu członka Partii Republikańskiej. I nawet wtedy, gdy przynajmniej w tych dniach, według ostatnich sondaży, około 56 procent członków tej partii wciąż widzi go jako swojego czołowego kandydata.
Tematy na konferencji CPAC
Na pierwszy rzut oka nie tylko dominacja Trumpa świadczy o tym, że wszystko jest tu tak, jak zawsze. Na konferencję przyciągają ludzi sprawy związane z prawem podatkowym i prawem do posiadania broni.
Michael Manuel reprezentuje na CPAC interesy małych firm. – Jesteśmy kręgosłupem amerykańskiej gospodarki i cierpimy z powodu obecnej sytuacji – mówi.
Donna Carter też pochodzi z Teksasu i też chce założyć własny biznes. – Po strzelaninie w Uvalde chcę założyć firmę non-profit, która sfinansuje tarcze balistyczne na obszarach wiejskich – wyjaśnia.
A na stoisku „Matki dla Ameryki” i innych podobnych grup jak zwykle rozdaje się ulotki przeciwko prawu do aborcji.
Widać też, że walka z ruchem LGBTQ+ nabrała rozpędu. Jest to ten obszar tematyczny, w którym Partia Republikańska może zdobyć punkty. Dowodem na to były wybory na gubernatora stanu Wirginia, gdzie Glenn Youngkin sprytnie wykorzystał kwestię praw rodzicielskich do walki ze szkolnym programem nauczania i zakończył ja wygraną.
Poza kwestiami związanymi z problematyką orientacji seksualnej, na tegorocznej konferencji CPAC pojawiły się dwie nowe rzeczy: sojusz z międzynarodową prawicą i niczym nieskażona retoryka wojenna.
Zjednoczeni przyjaciele
Do tego obrazu doskonale pasuje to, że na początku konferencji przemawiał premier Węgier Victor Orbán. Zaledwie kilka dni temu uścisnął dłoń Donaldowi Trumpowi, który natychmiast określił go jako swojego przyjaciela, który wie lepiej niż ktokolwiek inny, co się obecnie dzieje na świecie. Orbán nie kryje się z tą „wiedzą”. Raz po raz słychać było głośne oklaski, gdy mówił o nielegalnych imigrantach. Owację na stojąco otrzymał także za opinię, że rodzina powinna składać się z ojca i matki.
A ponieważ cała kultura chrześcijańsko-żydowska jest obecnie zagrożona, konserwatyści na Węgrzech i w USA musieli się spotkać i połączyć swoje siły w walce z przejęciem władzy przez radykalną lewicę. Oklaski. Oklaski.
Ten pomysł od jakiegoś czasu realizuje Matt Schlapp, główny organizator imprezy. Po zorganizowaniu podobnych konferencji w takich krajach jak Węgry i Brazylia, w przyszłym roku planuje zorganizować ją w Izraelu. Mówi, że przyjeżdża do każdego kraju, który go zaprasza. – Tak, przyjadę oczywiście również do Niemiec – zapewnia.
Viktor Orbán mówi o tym, że Zachód jest w stanie wojny z samym sobą, że wszyscy globaliści powinni iść do diabła i że trzeba podjąć walkę o odebranie władzy instytucjom w Brukseli i Waszyngtonie. Polityczne gwiazdy, takie jak Ted Cruz czy Marjorie Taylor Green, wygłosiły w trakcie konferencji CPAC równie agresywne oświadczenia. Nie chodzi w niej od dawna o przedstawienie lepszych argumentów. Teraz najważniejsza jest walka, wojna i, rzecz jasna, zwycięstwo.
Donald Trump nie zgłasza swojej kandydatury
I wtedy przychodzi ON. Donald Trump. Podobno w dużej sali hotelowej i poza nią oklaskiwało go kilka tysięcy osób. Ci, którzy mieli nadzieję, że w Teksasie ogłosi ponowny start w wyborach prezydenckich, są zawiedzeni. Trump napomknął jedynie, że „być może będzie musiał zrobić to jeszcze raz”.
Jego fani mimo to go dopingują. Oklaskują go, gdy mówi, że zwycięstwo wyborcze zostało mu skradzione. Klaszczą, gdy słyszą jego obelgi pod adresem urzędującego prezydenta. Wiwatują, gdy mówi: „Nigdy nie przestaniecie walczyć i nie dacie za wygraną. Ja też nie”.
Choć sam Trump postrzegał swoją rolę na CPAC jako agitatora przed zbliżającymi się wyborami uzupełniającymi, które w jego przekonaniu są okazją do generalnej rozprawy z Partią Demokratyczną, w jego głosie stale było słychać agresję.
Z tej konferencji jasno wynika, że przynajmniej prawe skrzydło Partii Republikańskiej nie jest już zainteresowane szukaniem politycznych kompromisów. Wróg został zidentyfikowany. Jest nim liberalna Ameryka, z jej prawami do indywidualnego samostanowienia i sprawiedliwego uczestnictwa w życiu publicznym.