Wojna w Ukrainie, AfD i „gorąca jesień”
9 października 2022„Halo Berlin! Cóż za wspaniały widok!” – wykrzykuje Tino Chrupalla z zadaszonej mównicy ustawionej na trawniku przed budynkiem Reichstagu, siedzibą niemieckiego parlamentu. Kilka tysięcy osób entuzjastycznie dopinguje go jako szefa partii i klubu poselskiego Alternatywy dla Niemiec (AfD) w Bundestagu. Zwolennicy AfD zjechali w sobotę (08.10.2022) do stolicy z całych Niemiec, aby dać upust swojej złości na rząd federalny i jego stanowisko wobec wojny w Ukrainie. Ich motto brzmi: „Najpierw nasz kraj!”
Szef AfD od miesięcy pomstuje na inflację, za którą, jego zdaniem, odpowiada rząd federalny, a zwłaszcza – na ministra gospodarki z partii Zielonych. Chrupalla twierdzi, że Robert Habeck wypowiedział Rosji wojnę gospodarczą. Mało tego: „W rzeczywistości prowadzi on wojnę przeciwko naszemu narodowi, przeciwko naszemu własnemu krajowi”.
Tino Chrupalla określa swoją partię jako „jedyną prawdziwą opozycję” w Bundestagu. – Walczymy o naród niemiecki, o naszą wolność, o naszą suwerenność – twierdzi lider AfD.
„Skończyć z dostawami broni!”
Heidi Bethke mogła przegapić wystąpienie tego prawicowego populisty. Już na kilka minut przed jego przemówieniem stała pod Bramą Brandenburską z dwoma kartonowymi plakatami. Na większym, który pokrywa połowę jej ciała, domagała się „zakończenia dostaw broni, sankcji i podwójnej moralności”.
Jednak mieszkanka Berlina nie zdecydowała jeszcze, czy dołączy do marszu protestacyjnego AfD przez dzielnicę rządową. Być może zrobi swoją własną „pojedynczą demonstrację”. Zadecyduje o tym w zależności od jej nastroju i „tego, co będą mówić ludzie”.
„Jestem za sprawiedliwością, a nie za podżeganiem wojennym”
To, co powiedził lider AfD, Tino Chrupalla, powinno przypaść jej do gustu. Heidi Bethke też odrzuca dostawy broni do Ukrainy, podobnie jak sankcje gospodarcze wobec Rosji.
– Nie może być tak, że Niemcy są ruinowane, a za wywołany przez nasz rząd kryzys energetyczny obwinia się Putina – mówi Niemka. Podkreśla przy tym, że nie jest fanką rosyjskiego prezydenta. – Jestem za sprawiedliwością, a nie za podżeganiem do wojny – twierdzi Heidi Bethke.
Gdy niecałą godzinę później około 10 tys. osób pokonuje drogę z wydeptanego trawnika przed Bundestagiem do reprezentacyjnego bulwaru Unter den Linden, znika poranna mżawka. Teraz słońce świeci nawet przez dłuższy czas, a jeden z demonstrantów cieszy się, że „także pogoda jest po stronie AfD”.
„To my jesteśmy narodem!”
Protestujący tłum ma w sumie dobry nastrój. Od dziesięcioletnich chłopców z gwizdkami w ustach po starców podpierających się laskami, na ulice miasta wyszli przedstawiciele wszystkich pokoleń. Jedni bębnią bez przerwy jak na Maratonie Berlińskim pod koniec września, inni skandują „To my jesteśmy narodem!”.
To celowe przywłaszczenie słynnego hasła, skandowanego podczas pokojowej rewolucji w komunistycznej NRD, która doprowadziła do upadku muru berlińskiego i przywrócenia jedności Niemiec.
Dopiero gdy zwolennicy AfD i kontrdemonstranci spotykają się w zasięgu wzroku i dźwięku, nastroje na krótką chwilę stają się nerwowe. „Cały Berlin nienawidzi AfD!” – wykrzykuje kilkuset mężczyzn i kobiet ustawionych za czerwono-białymi barierkami wokół Bramy Brandenburskiej.
Natychmiast odpowiada im echo znacznie większej i głośniejszej demonstracji AfD tego dnia: „Berlin, nasz kraj, sprzeciw!”.
Demonstracyjny klasyk: „Myśli są wolne”
Im dłużej trwa dwugodzinny marsz przez centrum Berlina z powrotem do parlamentu, tym bardziej przypomina zakrojone na szeroką skalę demonstracje przeciwko polityce rządu w pandemii koronawirusa na jej początku w 2020 roku. Także wtedy ludzie zdawali się w pewnym stopniu świętować. Protest przeciwko obowiązkowym maseczkom ochronnym i przepisom dotyczącym utrzymywania dystansu społecznego mieszał się ze swoistym nastrojem świątecznym przy muzyce i organizowanych przez demonstrantów piknikach.
Podobnie jest podczas demonstracji AfD. „Myśli są wolne” – ten klasyk na różnych protestach odbija się echem od ciężarówki z otwartą skrzynią ładunkową. A po tym, gdy spiker powiedział coś o „inflacji” oraz „gorącej jesieni”, rozbrzmiewa niemiecki hymn narodowy.
„To jest niesamowite!”
W międzyczasie wielu ludzi korzysta z okazji, aby przy ładnej pogodzie kupić piwo lub smażone kiełbaski na jednym z wielu stoisk z przekąskami. Pewien mężczyzna w czarnej, skórzanej kurtce z tatuażem na szyi wskakuje na wysoki do pasa betonowy słup. Dzięki temu ma dobry widok na tłum. – To jest niesamowite! – mówi głośno. Najwyraźniej nie spodziewał się aż tylu osób.
Ten sympatyk AfD wyraża w ten sposób nastrój całej partii. AfD zgłosiła w urzędzie ds. porządku i bezpieczeństwa publicznego zamiar zorganizowania demonstracji z liczbą uczestników obliczoną na 4 tys. osób. Okazało się jednak, że jest ich przynajmniej dwa razy tyle. Tymczasem policja – z 1900 funkcjonariuszami na służbie – sporządziła ogólnie pozytywny bilans tej manifestacji: żadnych większych zamieszek, kilka drobnych incydentów. Propagowana przez AfD „gorąca jesień” zaczęła się w zasadzie pokojowo i spokojnie.