Kontynuacja
8 października 2011"Kawał dobrej roboty w UE"
"Nasze relacje z Polską są obecnie najlepsze w naszej wspólnej historii", mówi deputowany CDU do Bundestagu, Karl-Georg Wellmann i dodaje, że Niemcy mają nadzieję, że po niedzielnych wyborach nic się pod tym względem nie zmieni. "Polskie zaangażowanie w ramach prezydencji zasługuje na uznanie", chwali polityk CDU postawę rządu Donalda Tuska: "To pierwszorzędna robota, jaką premier wykonuje w interesie własnego kraju i z korzyścią dla Europy".
Karl Georg Wellmann przyznaje, że aktualnie brakuje mu powodów do narzekań. "Może to dla dziennikarzy nieciekawe, ale tym razem osiągnęliśmy po prostu stadium normalizacji i nie ma co szukać dziury w całym", dodał.
"Z absurdem do lekarza"
W kontekście ostatnich ataków Jarosława Kaczyńskiego na kanclerz Angelę Merkel polityk tej partii powiedział, iż "zaufanie Berlina do Warszawy i odwrotnie jest na takim poziomie, którego nie dosięgają absurdalne nacjonalistyczne wypowiedzi".
Karl-Georg Wellmann, który we frakcji CDU zajmuje się stosunkami z Polską dodał, że "gdyby szef partii w Niemczech opowiadał o sąsiadach takie rzeczy, to by mu zalecono, aby się natychmiast udał do lekarza".
Respekt i przyszłość
Wiceminister spraw zagranicznych, Cornelia Pieper, podkreśliła natomiast, że życzy sobie, aby "w bilateralnym relacjom towarzyszył przede wszystkim respekt". Jej zdaniem "lepiej jest na pewne słowa nie reagować", bo "obrażanie i szkalowanie nie jest dobrym wyjściem".
Sekretarz stanu w niemieckim MSZ-cie i koordynator stosunków polsko-niemieckich dodała, że "Polska i Niemcy stoją przed dużymi wyzwaniami i rozdrabnianie się w pewnych sytuacjach nie ma żadnego sensu". Pieper wyraziła nadzieję, że nowy rząd w Warszawie będzie kontynuował politykę dialogu oraz "miał oczy zwrócone ku przyszłości".
Lang: "Niemcy wiedzą, że Kaczyński nie mówi za Polaków"
Także politolodzy w Berlinie uznają ostatnie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego za "dziwny wybryk", który odbija się Niemcom czkawką, bo przypomina o bardzo trudnym okresie relacji polsko-niemieckich sprzed paru lat. Ekspert Kai-Olaf Lang z Fundacji Nauka i Polityka zaznacza jednak, że Niemcy w międzyczasie już wiedzą, że wypowiedzi Kaczyńskiego nie odzwierciedlają powszechnej opinii Polaków.
Lang zauważa, że "zagranie kartą niemiecką zaszkodziło przede wszystkim samemu rozgrywającemu". Podobnie ocenia to Cornelius Ochmann z Fundacji Bertelsmanna. "Podczas tej walki wyborczej widać, że Polska się zmieniła i wyciągnięcie karty antyniemieckiej oznacza ustawienie się na przegranej pozycji". Ochmann uważa, że Niemcy przyjęli wypowiedzi prezesa PIS do wiadomości, a następnie postanowili je zignorować.
Ochmann: "Jeśli wygra PO, to nie ma znaczenia z kim będą rządzić"
Zdaniem Kaia-Olafa Langa Niemcy liczą na zwycięstwo PO w wyborach, bo wiedzą, że zagwarantuje to kontynuację dobrych relacji oraz ułatwi pragmatyczne rozwiązania w stosunkach bilateralnych oraz w Europie. "Niemcy oczekują przede wszystkim jednego", mówi Ochmann - "stabilizacji".
Jego zdaniem taką stabilizację gwarantuje dziś Berlinowi Donald Tusk i to "zupełnie niezależnie od tego, czy będzie miał jednego czy dwóch partnerów w rządzącej koalicji". Nawet, gdyby do rządu wszedł Janusz Palikot, to "wiele wskazuje na to, że nie będzie on miał ambicji związanych z polityką zagraniczną, które miałyby znaczenie dla polsko-niemieckich relacji", dodaje Ochmann.
Róża Romaniec, Berlin
red. odp.: Andrzej Paprzyca/coel