1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Wybuchowe teczki

22 października 2009

Po raz pierwszy w dziejach Niemiec ofiary dyktatury mogą dowiedzieć się, jak je szpiegowano i denuncjowano. Do niemieckiego odpowiednika IPN zgłosić się może każdy obywatel. Jednych to cieszy, innych oburza.

https://p.dw.com/p/KCHZ
Joachim Gauck, pierwszy pełnomocnik rządu Niemiec do spraw archiwów enerdowskiej bezpieki (p) i szef MSW Rudolf Seiters, rok 1992
Joachim Gauck, pierwszy pełnomocnik rządu Niemiec do spraw archiwów enerdowskiej bezpieki (p) i szef MSW Rudolf Seiters, rok 1992Zdjęcie: dpa
2 stycznia 1992 roku podjął pracę niemiecki odpowiednik IPN. Ustawa daje mieszkańcom Niemiec prawo zapoznania się z informacjami, zbieranymi o nich przez enerdowską bezpiekę. Pierwszym dyrektorem placówki został orędownik praw człowieka z Rostocku, pastor Joachim Gauck. Prawo ofiar komunizmu do wglądu we własną przeszłość uzasadniał potrzebą "złamania monopolu wiedzy bezpieki i przywrócenia zaufania społeczeństwa".

Bestseller: akta Stasi

Kanclerz Angela Merkel i szefowa archiwum, Marianne Birthler, przy półkach w "wybuchowymi teczkami". Jest ich 110 kilometrów!
Kanclerz Angela Merkel i szefowa archiwum, Marianne Birthler, przy półkach w "wybuchowymi teczkami". Jest ich 110 kilometrów!Zdjęcie: AP

Ledwo otwarto archiwum akt Stasi, a już zabrakło formularzy o dostęp do informacji. 100 tysięcy takich druków wydano już w 48 godzin od podjęcia pracy. W konsekwencji formularze drukowały gazety. Aktualna pełnomocnik rządu w Berlinie do spraw archiwum enerdowskiej bezpieki, Marianne Birthler, wskazuje na ogrom donosicielskiej pracy wschodnioniemieckiego aparatu ucisku: "Mamy ponad 110 kilometrów półek z aktami papierowymi”. Z tego 50 kilometrów wstępnie uporządkowano, a 60 czeka na uporządkowanie. Nie dziwi zatem, że niekiedy po latach pojawiają się sensacyjne wiadomości, jak ta, że agentem bezpieki był zachodnioniemiecki policjant Karl-Heinz Kurras. To on był zabójcą studenta, Benno Ohnesorga, 2 czerwca 1967. Strzał enerdowskiego agenta rozgrzał studencką rewoltę 68’.

Agent to ma klawe życie

Szefowa frakcji Die Linke w brandenburskim Landtagu, Kerstin Kaiser, agentka Stasi, w rozmowie z koalicjantem skrajnej lewicy, premierem rządu krajowego w Brandenburgii, Matthiasem Platzkiem (SPD)
Szefowa frakcji Die Linke w brandenburskim Landtagu, Kerstin Kaiser, agentka Stasi, w rozmowie z koalicjantem skrajnej lewicy, premierem rządu krajowego w Brandenburgii, Matthiasem Platzkiem (SPD)Zdjęcie: AP

To dla wielu paradoks, ale agentom Stasi żyje się dziś bezpieczniej, niż swego czasu w NRD, gdzie przecież mogli popaść w niełaskę. Agenci enerdowskiej bezpieki także i dzisiaj robią polityczną karierę w RFN, jak szefowa frakcji Die Linke w Landtagu w Poczdamie, Kerstin Kaiser, zresztą nie jedyna. Także szef krajowej organizacji Partii Lewicy w tym landzie, Thomas Nord, rzecznik frakcji Die Linke w Landtagu do spraw polityki wewnętrznej, Hans-Juergen Scharfenberg i nowo wybrany poseł do Landtagu w Poczdamie, Axel Henschke, mają za sobą ubecką przeszłość. Dziś Die Linke wchodzi w koalicję rządową z SPD na szczeblu landowym w Brandenburgii.

Nie szuka się zemsty, tylko prawdy

Do dziś o wgląd do akt bezpieki wystąpiło prawie sześć i pół miliona wnioskodawców. Opinię publiczną interesują oczywiście te najbardziej spektakularne przypadki: na przykład posłanki do Bundestagu, Very Lengsfeld, na którą donosił jej własny mąż. Innym przypadkiem jest afera wokół byłego premiera rządu w Brandenburgii i późniejszego ministra komunikacji w rządzie Niemiec, Manfreda Stolpe. Stolpe – utrzymuje Archiwum – był "w klasyfikacji MBP ważnym nieformalnym współpracownikiem bezpieki w zakresie Kościoła ewangelickiego w NRD." W 2005 roku Manfred Stolpe wycofał się z polityki.

Już w 1995 roku Federalne Archiwum Akt Stasi przedłożyło Komisji Immunitetowej Bundestagu stanowisko w sprawie Gregora Gysiego, wówczas lidera postesedowskiej PDS, a dziś partii Die Linke. Gysi był współpracownikiem bezpieki, podobnie jak gwiazda niemieckiego łyżwiarstwa, Katarina Witt. Bezpieka miała 59 agentów w Bundestagu i znacznie więcej na dyrektorskich piętrach w wielkich firmach. Tysiąca z nich nadal nie zdekonspirowano.

Jan Kowalski

red. odp. Iwona Metzner