Wyniki stres-testu banków. "Na odwołanie alarmu jest za wcześnie"
28 października 2014Test, któremu poddano w ciągu kilku miesięcy 130 banków, był niezwykle pracochłonny. W projekcie uczestniczyły tysiące kontrolerów, całość kosztowała setki milionów euro. Tak dokładnej kontroli bilansów banków jeszcze nie było. Generalnie banki potraktowały tę kontrolę bardzo poważnie. Są też wymierne efekty. Według raportu EBC część z nich podwyższyła rezerwy kapitałowe na łączną sumę 200 mld euro. To wyjaśnia częściowo, dlaczego tylko 13 banków nie zdało egzaminu. I dlaczego stwierdzone przez EBC zapotrzebowanie na kapitał w wysokości 10 mld euro jest stosunkowo niskie.
Pomimo na pierwszy rzut oka pozytywnych rezultatów, mogą one mieć też drugie dno. Kontrolerzy EBC stwierdzili na przykład, że banki oszacowały wartość swojego majątku o 48 mld euro za wysoko. Okazało się też, że w bilansach nie uwzględniono "złych kredytów" na sumę 136 mld euro. - To pokazuje jak wspaniałomyślnie narodowy nadzór finansowy traktował "swoje" banki - ocenia Neil Williamson, szef zespołu analityków firmy Aberdeen Asset Management.
Do tego dochodzi, że dogłębna analiza danych opublikowanych przez EBC trwać będzie kilka dni. Chodzi o tysiące stron - podkreślają eksperci. Zanim te dane pozwolą na wyciągnięcie ostatecznych wniosków mogą upłynąć nawet miesiące - uważa belgijski ekonomista Nicolas Veron.
Ekstremalne wahania kursów akcji banków w poniedziałek (27.10.14) odzwierciedlają właśnie tę niepewność. Akcje Commerzbanku poszybowały rano o dziesięć procent w górę, po to, by kilka godzin później "zanurkować" w dół.
Akcje włoskiego banku Monte dei Paschi, który zdecydowanie nie zdał testu musiały nawet zostać wycofane z handlu.
Wystarczająco dużo stresu?
Nie do końca jasne jest też, czy scenariusz, który leżał u podłoża testu, był w wystarczającym stopniu realny. Na przykład możliwe zagrożenie deflacją, przed którą od miesięcy ostrzega szef EBC Mario Draghi, w ogóle nie zostało uwzględnione.
-Taki test może symulować tylko niektóre warunki - wyjaśnia prof. Martin Faust z Frankfurt School of Finance. - EBC nie chciał i nie mógł uwględnić w swojej symulacji wszystkich scenariuszy. W przeciwnym razie nakład pracy kontrolerów byłby jeszcze wyższy - dodaje.
Krytycy raportu EBC zwracają uwagę także na to, że minimalna wysokość kapitału banku, którą EBC wyznaczył na 5,5 procent (w stosunku do ryzyka wynikającego z kredytów i inwestycji kapitałowych) określona została arbitralnie i jest zbyt niska. Prof. Faust uważa na przykład , że banki powinny "w średniej perspektywie podwyższyć posiadany kapitał".
To jednak nie będzie łatwe. Rekordowo niskie stopy depozytowe, ciągąca się słaba koniunktura i nowi konkurenci tacy jak Paypal, mocno dają się we znaki bankom eurolandu. W 2013 roku przeciętny zysk banków wyniósł cztery procent od obrotu - to o wiele za mało, żeby podwyższyć kapitał. Inna opcja to emisja dodatkowych akcji. Ale kto zainwestuje w branżę, która przynosi rocznie cztery procent zysku? - Ostatnia możliwość to dokapitalizowanie przez państwo - mówi prof. Faust. To jednak jest politycznie nie do przyjęcia.
Niemiecki wynik - brzmi lepiej, niż jest w istocie
Na pierwszy rzut oka 24 niemieckie banki dobrze zdały test EBC. Wyjątkiem jest Monachijski Hypothekenbank, ale i on podwyższył swój kapitał w czasie trwania testu.
Nie wszystkie niemieckie banki zdały jednak test tak dobrze jak Commerzbank i Deutsche Bank. Niektóre banki, takie jak frankfurcki DZ Bank czy HSH Nordbank, zdały test z ledwością. Generalnie banki spółdzielcze (do nich należy DZ Bank) oraz banki landowe (Landesbanken) wypadły słabiej od innych. - Niemieckie banki są dziś bezpieczniejsze niż jeszcze kilka lat temu, ale to nie znaczy, że są bezpieczne - mówi profesor Faust. Na odwołanie alarmu jest jeszcze za wcześnie.
Heinz-Roger Dohms, tagesschau.de / Bartosz Dudek