Wytropiono 8 domniemanych pomocników zbrodniarzy ze Stutthof
10 sierpnia 2016Centrala Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu prowadziła postępowanie przygotowawcze przeciwko czterem mężczyznom i czterem kobietom, którzy w czasie II wojny światowej pracowali w KL Stutthof koło Gdańska.
Oskarżenie: pomocnictwo
Wyniki postępowania przygotowawczego przekazano do odpowiednich prokuratur. Wobec osób tych wysuwa się zarzut pomocnictwa w ludobójstwie: swoją pracą w obozie koncentracyjnym Stutthof stały się współwinne zbrodni dokonanych tam na tysiącach ludzi.
Jak zaznaczył szef placówki w Ludwigsburgu Jens Rommel, mężczyźni byli strażnikami, kobiety sekretarkami, telefonistkami lub pracownicami centrali telefonicznej administracji obozu. Najstarszy z mężczyzn urodził się w 1918 r., najmłodsza z kobiet to rocznik 1927. Wszystkie te osoby mieszkają w RFN.
Jak zaznacza Jens Rommel, obóz Stutthof najpóźniej od czerwca 1944 był obozem masowej zagłady, w którym więźniów mordowano gazem lub przez strzał w potylicę. Do maja 1945 zamordowano w ten sposób około 27 tys.osób, przede wszystkim Żydów.
- Trudno jest ocenić, czy praca na stanowisku strażnika czy telefonistki wystarczy, aby wystąpić o wyrok skazujący. Nie wiemy jak daleko pod względem prawnym można rozszerzać krąg osób – zaznaczył szef placówki w Ludwigsburgu.
Ostatnia szansa?
W przypadku wyroku skazującego oskarżeni mogliby otrzymać kary więzienia od 3 do 15 lat. W odniesieniu do kilku z tych osób w grę wchodziłoby zastosowanie prawa karnego dla nieletnich. Prokuratury zdecydują, czy sprawy te trafią przed sąd. Uwzględnić trzeba bowiem stan ich zdrowia.
W trakcie postępowań przygotowawczych Centrala Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu rozpatruje określone kompleksy czynów wedle miejsca, czasu i kręgu sprawców i stara się dotrzeć do winnych, których możnaby postawić przed sądem. Jeżeli są na to szanse, sprawa przekazywana jest odpowiedniej prokuraturze, która podejmuje decyzję o ewentualnym postawieniu osób w stan oskarżenia.
Niemieckie orzecznictwo do roku 2011 obstawało przy tym, że pracownikom obozów zagłady trzeba było dowieść ich bezpośrednie uczestnictwo w zbrodniach. W 2011 roku nastąpił zwrot w orzecznictwie. Monachijski Sąd Krajowy skazał Johna Demjaniuka, byłego strażnika hitlerowskiego obozu zagłady w Sobiborze, na 5 lat więzienia za pomoc w morderstwie, w co najmniej 28 tys. przypadków. Jego indywidualnej winy nie trzeba mu było udowadniać. Wystarczyło, że pracował jako strażnik w obozie zagłady Sobibór. Ten wyrok umożliwił wdrażanie nowych postępowań. Od tamtej pory niemieckie sądy nie nalegają już na udowodnienie bezpośredniego udziału w zbrodniach, lecz dopuszczają procesy o pomocnictwo w zbrodniach.
epd, afp / Małgorzata Matzke