Węgierski cień nad pomocą UE dla Kijowa
9 listopada 2022Komisja Europejska zaproponowała w środę (9.11.2022), by 18 mld euro pomocy dla Ukrainy w przyszłym roku pochodziło ze sprzedaży unijnych obligacji gwarantowanych przez budżet UE. Jednak takie rozwiązanie wymaga zgody Parlamentu Europejskiego oraz – co najważniejsze – jednomyślnego zatwierdzenia przez rządy 27 państw Unii w Radzie UE najpóźniej w grudniu, by Kijów dostał pierwszą ratę już w styczniu.
Choć propozycja Komisji cieszy się – jak wynika z konsultacji ambasadorów oraz ministrów - „bardzo szerokim poparciem” państw Unii, to Węgrzy obecnie sprzeciwiają się emisji euroobligacji przez Komisję Europejską na potrzeby Ukrainy. – Mam nadzieję, że Węgrzy dadzą się przekonać. Ukraińcy walczą za nasze wspólne wartości – przekonywał dziś Johannes Hahn, komisarz UE ds. budżetu.
Nowa unijna pomoc, czyli 1,5 mld euro na miesiąc w 2023 roku (wypłacane w ratach kwartalnych), ma opierać się na bardzo tanich pożyczkach dla Kijowa, które miałyby być spłacane dopiero w latach 2033-2058, a Unia Europejska miałaby wziąć na siebie spłatę odsetek – najpierw do 2033 roku, a w przyszłości może zdecydować, że i późniejszym okresie. Roczny koszt obsługi tego długu to około 600 mln euro z budżetu UE. – To oznacza, że na Węgry przypadłoby zaledwie sześć milionów euro na rok. Liczymy, że będzie zgoda – podkreślał Hahn.
O co chodzi Orbanowi?
Unijni dyplomaci dość zgodnie – choć tylko nieoficjalnie – tłumaczą, że Budapeszt wykorzystuje Ukrainę dla swych rozgrywek w Brukseli, gdzie stara się teraz o rychłe zatwierdzenie Krajowego Planu Odbudowy (KPO) przez Komisję Europejską, a także o zażegnanie groźby zawieszenia unijnych funduszy w ramach procedury „pieniądze za praworządność”. Rząd Orbana poszedł na duże ustępstwa w kwestii reform antykorupcyjnych oraz dotyczących sądownictwa „kamieni milowych” w swym KPO.
Jednak działacze praworządnościowi i część europosłów uznaje ustępstwa Orbana za zupełnie niewystarczające. Pomimo to Budapeszt liczy na zielone światło od Komisji Europejskiej już 22 listopada (w sprawie KPO i oceny reform na potrzeby „pieniędzy za praworządność”), po czym – jak spodziewają się nasi rozmówcy w Brukseli – zgodziłby się na pomoc dla Ukrainy. A także na nadal wetowaną przez Węgrów podatkową reformę OECD w sprawie podatków od wielkich światowych korporacji.
Warunki dla Kijowa
Przyszłoroczne wsparcie UE dla będzie obwarowane wymogami związanymi z reformami, praworządnością, przejrzystością wydatków, choć z powodu wojny monitoring będzie słabszy niż w przypadku standardowych pakietów pomocowych. – Przy wypłacie kolejnych rat sprawdzimy, czy poszczególne reformy zostały wprowadzone – zapowiada Komisja Europejska. Gert Jan Koopman, szef dyrekcji budżetowej w KE, niedawno tłumaczył, że Brukseli będą potrzebne jakieś zabezpieczenia („warunkowość” w żargonie unijnym) przed nadużyciami korupcyjnymi, które w przyszłości mogłyby osłabić gotowość unijnych płatników do dalszej pomocy budżetowej dla Kijowa.
Ustalona z góry pomoc dla Ukrainy na cały 2023 rok ma pomóc w uniknięciu powtórki z gorszących tegorocznych opóźnień. Szczyt UE już w maju tego roku obiecał 9 mld euro pomocy dla Ukrainy, z czego do końca tego roku zostanie w najlepszym przypadku wypłacone tylko 7,2 mld euro. Kijów budżetowo przetrwa do końca roku nawet przy takiej niepełnej wypłacie od Unii, ale – jak tłumaczył ukraiński minister finansów Serhij Marczenko podczas niedawnej debaty w Brukseli – Ukraina jak najszybciej potrzebuje jasności co do miesięcy zimowych.
Valdis Dombrovskis, wiceszef Komisji Europejskiej, szacował dziś dotychczasową pomoc dla Kijowa w tym roku na około 19 mld euro pożyczek i subsydiów łącznie od instytucji UE oraz państw Unii (poza wsparciem wojskowym). Opóźnienia z wypłatą pakietu 9 mld euro dla Kijowa są m.in. efektem technicznych sporów, jak ująć w tej puli unijnych pożyczek jeden miliard euro dwustronnie podarowany Ukrainie przez Niemcy. – Podczas jednej z narad grupy G7 Amerykanie zaprezentowali swą najnowszą pomoc dla Ukrainy i padło niewygodne pytanie, co na to Europa. Unia nie była gotowa, ale Niemcy chyba dla zakończenia tej niezręcznej sytuacji szybko odparły, że dają miliard – opowiadał jeden z naszych rozmówców w Brukseli. Tyle, że potem zaczęły się żmudne debaty, czy i jak tę kwotę wliczyć do wspólnego pakietu UE.
Amerykańska presja na UE
Łączna pomoc finansowa potrzebna Ukrainie w przyszłym roku jest szacowana na 3-4 mld euro na miesiąc, czyli do 1,5 mld euro od Unii ( w ramach rocznego pakietu 18 mld euro) resztę muszą dodać głównie Stany Zjednoczone, a także organizacje międzynarodowe. Waszyngton od kilku tygodniu coraz mocniej – i z coraz większym zniecierpliwieniem – naciskał na Europejczyków, by wreszcie się dogadali z kwestią finansów dla Kijowa.
– Ucieszyły mnie zapowiedzi pani Ursuli von der Leyen co do 1,5 mld euro na każdy miesiąc przyszłego roku dla Ukrainy. Wierzę, że Unia Europejska jest zaangażowana w pomoc gospodarczą dla Ukrainy. Przyjmujemy to z dużym zadowoleniem i postrzegamy jako kluczową część ogólnej pomocy płynącej do Ukrainy – powiedziała wczoraj Karen Donfried, amerykańska podsekretarz stanu ds. Europy i Eurazji. Nasi brukselscy rozmówcy przekonują, że uzgodnienie unijnych 18 mld euro na przyszły rok zostanie uznane przez Amerykanów za rzetelny wkład budżetowy dla Ukrainy.