Ciąg dalszy afery wokół Edathego. Co wiedziała policja?
24 lutego 2014Na listach widniało nazwisko niemieckiego polityka Sebastiana Edathego. Istnieje podejrzenie, że policja zataiła dane celowo, aby uniknąć politycznego skandalu w czasie trwania dochodzeń dotyczących NSU. W styczniu 2012 Edathy stał bowiem na czele parlamentarnej komisji śledczej badającej serię morderstw przypisywanych neonazistowskiej grupie terrorystycznej NSU. Ujawnienie danych z list Federalnego Urzędu Kryminalnego (BKA) w tamtym czasie mogło mu nie tylko poważnie zagrozić, ale też nadszarpnąć reputację komisji, której był przewodniczącym.
Czy ktoś chciał uniknąć skandalu?
Czołowi politycy na łamach tabloidu Bild wyrazili swoje oburzenie w związku z zarzutami jakie wysunięto pod adresem BKA. Politycy FDP, Zielonych i Lewicy krytykują pracę Urzędu, który ich zdaniem zataił fakt posiadania skandalicznych danych.
‒ Moim zdaniem to zupełnie niewytłumaczalne, że policja kryminalna posiadała od dwóch lat listy z nazwiskami osób, które kupowały od kanadyjskiej firmy dziecięcą pornografię i przez dwa lata nie zauważyła nazwiska Edathy'ego ‒ przekonuje członek CSU Stephan Mayer. ‒ Tak samo zadziwiające jest, że policja wszczęła postępowanie dopiero rok po otrzymaniu tych danych ‒ dodaje Mayer. Podobnego zdania jest lider Lewicy Bernd Riexinger. ‒ O wiele bardziej prawdopodobne jest, że szefowie Federalnego Urzędu Kryminalnego wiedzieli o obciążającym materiale już w czasach gdy Edathy był członkiem parlamentarnej komisji do spraw NSU ‒ twierdzi Riexinger.
Wiceprzewodniczący FDP Wolfgang Kubicki ocenia pracę Urzędu jeszcze bardziej krytycznie. ‒ Albo pracowali tam sami durnie, albo rzeczywiście ktoś chciał uniknąć skandalu ‒ powiedział tabloidowi wzburzony polityk.
Oświadczenie Edathy'ego
Sebastian Edathy wygłosił dziś (24.02) poprzez swojego rzecznika Christiana Nolla oficjalne oświadczenie w sprawie zarzucanego mu czynu posiadania zdjęć nagich dzieci. Rzecznik skompromitowanego polityka SPD wezwał dziś minister sprawiedliwości Dolnej Saksonii Antje Niewisch-Lennartz do wszczęcia postępowania przeciwko prokuratorom uczestniczącym w śledztwie w sprawie Edathy'ego.
‒ Urzędnicy rozpędzili się w ocenianiu mojego klienta i stracili wszelkie granice. Te granice to zasada domniemania niewinności, naruszenie prywatności mojego klienta, a także wyjawianie tajemnic służbowych. Chodzi tu o przestępstwa. Kto sam popełnia przestępstwo, nie jest w stanie prowadzić śledztwa ‒ oznajmił Noll.
Sebastian Edathy był posłem do Bundestagu od 1998 roku. Zaufanie wyborców i renomę zyskał jako ekspert do spraw polityki wewnętrznej. W 2012 zaangażował się w śledztwo w sprawie terrorystycznej grupy NSU. 44-letni Edathy złożył w styczniu 2014 mandat poselski. Jak wyjaśnił na swojej oficjalnej stronie internetowej, zrobił to ze względów zdrowotnych. Według niemieckiej gazety Spiegel Edathy został już jednak wcześniej poinformowany o toczącym się postępowaniu mającym na celu zniesienie jego immunitetu.
W związku z podejrzeniami ciążącymi na Edathym, w lutym 2014 do dymisji podał się minister rolnictwa Hans-Peter Friedrich. Ciąży na nim zarzut ujawnienia tajemnicy służbowej. W październiku Friedrich, jeszcze jako szef MSW, przekazał informacje dotyczące pojawienia się nazwiska Edathego w śledztwie kierownictwu SPD.
Prezydium SPD poinformowało dziś (24.02.14), że wszczęto procedurę usunięcia Edathy'ego z partii.
Aleksandra Wojnarowska
red. odp.: Bartosz Dudek