Zmarł Marcel Reich-Ranicki
18 września 2013Niemcami poruszyła wiadomość o odejściu popularnego krytyka literatury. Zareagowali na nią wszyscy, bo Reich-Ranicki był nie tylko specjalistą w dziedzinie krytyki literackiej, lecz także popularną, barwną postacią, znaną z telewizji.
Minister spraw zagranicznych Niemiec Guido Westerwelle zareagował oficjalnie jako pierwszy polityk, mówiąc: "Odeszła wielka postać niemieckiej krytyki literackiej. Jego zawsze jasny język przez wiele dziesięcioleci wzbogacał debaty w naszym kraju, jego miłość do niemieckiej literatury uskrzydlała wielu ludzi w naszym kraju. Nigdy mu nie zapomnimy, że będąc ocalałym z warszawskiego getta, nigdy nie odwrócił się plecami do Niemiec".
"Nie ma dużo polskiego uczucia"
Urodzony we Włocławku Marcel Reich-Ranicki napisał o sobie: "Jestem w połowie Polakiem, w połowie Niemcem, ale w całości Żydem". Pytany o swoją "polską połowę" krytyk unikał konkretów i odpowiadał: "O Boże mój, wydaje mi się, że ja tego wcale nie mogę wytłumaczyć".
Na prośbę, by jednak spróbował to wytłumaczyć reagował w rozmowie z Różą Romaniec, dziennikarką DW w rozmowie telefonicznej lekkim zdenerwowaniem: "To, co polskie opowiedziałem już w mojej książce". - Ale tak wiele o polskich uczuciach w książce Pan nie napisał - próbowała go nagabywać. "To starczy, ja nie chcę o tym mówić. Nie mam ochoty. Skoro w książce nie ma więcej, to nie ma dużo polskich uczuć", kończył przekornie Reich-Ranicki, po chwili dodając: "Ja swoją całą młodość spędziłem w Niemczech, a nie w Polsce".
Tak przebiegała niejedna rozmowa z Marcelem Reichem-Ranickim. Dużo chętniej opowiadał o polskiej literaturze. Wprawdzie nierzadko słychać było też głosy rozczarowania i zarzuty pod jego adresem, jakoby nie interesował się polskimi autorami, jednak niektórzy są innego zdania. Bazyl Kerski, redaktor naczelny czasopisma "Dialog" bronił Reicha-Ranickiego przypominając o jego przełomowych recenzjach Szczypiorskiego czy Miłosza. "Nie jest prawdą, że Reich-Ranicki nic nie zrobił dla polskiej literatury, są na to przykłady. Poza tym nie można oczekiwać, że on się będzie znał na wszystkim", twierdził Kerski, zaznaczając, że Reich-Ranicki jest przede wszystkim krytykiem literatury niemieckiej.
"Polska liryka jest piękna"
Marcel Reich-Ranicki przyznawał, że nie zna dobrze młodszych autorów, ale mówił, że "bardzo się interesował polską literaturą". Zdecydowanie lepiej od prozy znał jednak lirykę: "Polska poezja mnie fascynowała". Udowodnił to, gdy Wisława Szymborska zdobyła literackiego Nobla. Opowiadał również o znajomości Tuwima, Słonimskiego, Iwaszkiewicza czy Gałczyńskiego.
Bazyl Kerski zauważał, że Reich-Ranicki często w swoich wypowiedziach "powoływał się na Tuwima, choć nie zawsze mówił, że są to poglądy polskiego poety". Zapytany o fascynację Tuwimem Reich-Ranicki odpowiadał: "Łączył mnie z nim język, piękna polszczyzna, to jest poezja najwyższej rangi".
Krytyt tłumaczył też, że przybliżenie polskiej literatury jest w Niemczech trudne. "Niemcy są słabo poinformowani, a liryka jest im zupełnie obca", mówił. "Nie znają Słowackiego, Mickiewicza, Norwida, to dla nich niestety nie istnieje. Zwracałem uwagę na to niejednokrotnie, ale nic to nie daje. Jak ktoś się interesuje wielką, własną literaturą, to nie jest tak bardzo zainteresowany innymi, ani polską, ani czeską", mówił Reich-Ranicki.
Kapryśny papież
Jego pozycja w Niemczech od wielu lat była niepodważalna. Krytyk, który urodził się w Polsce, ale okres szkolny spędził w przedwojennym Berlinie, jak mało kto znał bowiem niemiecką literaturę. Jego opinia wielokrotnie decydowała o przyszłości pisarzy - "Reich-Ranicki to wyrocznia", mówiło się w literackim świecie.
Swoją popularność zawdzięczał również wyjątkowemu temperamentowi, który Niemcy poznali, gdy Reich-Ranicki prowadził popularny program telewizyjny "Kwartet literacki". Chętnie demonstrował w nim swoje nastroje, zachowywał się jak sędzia lub operowa diwa. Z innych rozkosznie kpił, lecz gdy sam był krytykowany, łatwo się obrażał. Taki pozostał do końca.
Szczyt przekornej natury Marcela Reicha-Ranickiego Niemcy w pełnej krasie ujrzeli jesienią 2008 roku. Kiedy na uroczystości wręczania Nagród Niemieckiej Telewizji ogłoszono go laureatem, krytyk wszedł na scenę i powiedział: "Nie przyjmuję tej nagrody. Cały wieczór oglądamy tu jakieś głupoty, ja nie chcę z tym mieć nic wspólnego".
Dramatyczna i zagadkowa młodość
Urodził się we Włocławku jako Marceli Reich w rodzinie żydowskiej. Jego matka była Niemką, ale w rodzinie mówiło się po polsku. Literacka przygoda Reicha rozpoczęła się już w szkole. Jako dziewięciolatek otrzymał możliwość nauki w Berlinie, skąd pochodziła jego matka. Tam na własnej skórze odczuł okres narodowego socjalizmu. Jesienią 1938 roku w ramach specjalnej akcji, jaką naziści przeprowadzili wobec żyjących w Niemczech polskich Żydów, został wydalony do Polski.
Marcel Reich trafił wtedy do Warszawy, gdzie zastał go wybuch wojny. Przebywał w getcie warszawskim, skąd udało mu się zbiec. Właśnie ten okres należy dziś do najbardziej kontrowersyjnych w jego życiorysie. Opisał ten czas w swojej książce "Moje życie", jednak zdaniem komentatorów unikał w niej szczegółów i opowiadał o tym doświadczeniu zbyt ogólnikowo. Młody Reich był tam dyrektorem biura tłumaczeń i korespondencji Judenratu.
Gerhard Gnauck, warszawski korespondent gazety "Die Welt" opisał ten okres życia krytyka w książce "Reich-Ranicki - polskie lata". "W póżniejszym okresie krytyk próbuje się kreować na człowieka zbliżonego do ruchu oporu w getcie, a tak naprawdę nie ma na to dowodów i trzeba zakładać, że był on tam również człowiekiem władzy w tym trudnym okresie".
Reich-Ranicki - agent wywiadu
Drugim kontrowersyjnym okresem była pięcioletnia przygoda Reicha-Ranickiego z wywiadem polskiej bezpieki, o czym wiadomo dopiero od 1991 roku. Zaraz po wojnie organizował z żoną cenzurę na Śląsku, a potem został wysłany jako porucznik do Biura Rewindykacji i Odszkodowań Wojennych w Berlinie. Następnie był wicekonsulem w polskiej placówce dyplomatycznej w Londynie.
Dopiero książka Gnaucka przybliżyła ten okres życia Reicha-Ranickiego, który wcześniej tłumaczył, że "aby móc ponownie zobaczyć Berlin" zawarł "pakt z diabłem, z polską służbą bezpieczeństwa". Gnauck sugeruje, że Reich-Ranicki mógł być w Londynie agentem, który donosił na kolegów. Sam krytyk odmawiał jednak komentowania tych podejrzeń.
Świat literacki na kolanach
W 1958 roku Reich-Ranicki wyjechał do RFN i tam od samego początku piął się po szczeblach kariery jako krytyk literacki. Od dziesięcioleci związany był z gazetą "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Był niekwestionowanym autorytetem świata literatury. Świadczył o tym również fakt, że Gerhard Gnauck długo nie mógł znależć niemieckiego wydawcy dla kontrowersyjnej książki o Reichu-Ranickim. "Wielu z biznesu literackiego podchodzi do niego na kolanach, dlatego nawet od największych wydawnictw słyszałem odpowiedzi, iż chętnie by moją książkę wydali, ale ponieważ Reich-Ranicki dobrze traktował ich książki, to nie chcą tego robić".
Ostatecznie Gnauck znalazł wydawcę i pokazał Niemcom Reicha-Ranickiego, jakiego dotąd nie znali. Mimo to wiele pytań na temat jego życia pozostało otwartych. Odkąd jednak wiadomo było, że krytyk rozmawiał z żoną i dziećmi po polsku, a w wolnych chwilach oglądał "Zakazane piosenki", mgła wokół otoczonego tajemnicą życia Reicha-Ranickiego choć na chwilę jakby się przejaśniała.
Róża Romaniec / Małgorzata Matzke
red. odp.: Elżbieta Stasik