Abp Emil Nona z Iraku: Nie mam już żadnej diecezji
27 sierpnia 2014Chaldejsko-katolicki arcybiskup Emil Nona kieruje dramatyczny apel do Niemiec i społeczeństw Zachodu o zwiększenie pomocy humanitarnej dla setek tysięcy uchodźców w północnym Iraku. Ci ludzie są w rozpaczliwej sytuacji, bezbronni wobec barbarzyństwa ugrupowania terrorystycznego „Państwo Islamskie” (IS) – mówi arcybiskup Mosulu.
Milczenie muzułmańskich władz
Duchowny z północnego Iraku jest też sfrustrowany z powodu braku reakcji ze strony oficjalnych muzułmańskich władz na dokonywane przez IS zbrodnie przeciwko ludzkości. Ani jeden duchowny muzułmański, czy islamski uczony nie skontaktował się z nim, żeby zamanifestować solidarność z chrześcijanami.
Emil Nona opuścił północny Irak tylko na parę dni. – Kilka godzin przed odlotem zastanawiałem się, czy mogę zostawić tych ludzi samym sobie – powiedział i zaraz dodał: - Muszę szybko do nich wracać.
Biskup uchodźcą
Uchodźcy koczują w północno-irackim mieście Erbil w kościołach i na dziedzińcach kościelnych, w szkołach, podziemnych parkingach i na skraju ulic. Zdesperowani czekają na pomoc. Również biskup Nona jest teraz uchodźcą. - Nie mam już żadnej diecezji. Moją siedzibą jest, szczerze mówiąc, mój samochód, którym jeżdżę do uchodźców.
Deutsche Welle powiedział, że nie może zrozumieć, „dlaczego nikt z muzułmańskich władz nie potępił tych zbrodni przeciwko ludzkości i religii”. Czasami myśli, że ci ludzie może nawet „aprobują to barbarzyństwo albo milczą ze strachu przed terrorystami”.
Ograbieni przez muzułmańskich sąsiadów
Nona jest też rozczarowany postawami wielu muzułmanów okradających chrześcijańskich sąsiadów, obok których żyli przez wiele lat.
W nocy nieznani sprawcy wymalowali na ich domach literę N, oznaczającą, że mieszkają tam niewierni. - Po takiej akcji można się jedynie ratować ucieczką – mówi Nona i dodaje: - Zanim mieszkańcy zdążyli opuścić swoje domostwa, splądrowali je muzułmańscy sąsiedzi.
Chrześcijańscy uchodźcy stracili zaufanie do tego regionu
W klasztorze żeńskim w Mosulu przez ponad 30 lat stróżem był muzułmanin. Siostry zakonne świętowały z nim wesele, mieszkał na terenie klasztoru. Zanim siostry opuściły klasztor, by uciec przed terrorystami, stróż splądrował ten obiekt i załadował łup na przyczepę traktora. - Takie przeżycia pozostawiają w psychice bolesne rany. Nic dziwnego, że chrześcijanie spoglądają z wielkim pesymizmem i niepokojem w przyszłość. Straciliśmy zaufanie do tego regionu – mówi Nona.
Nona błaga międzynarodową wspólnotę o pomoc
Nona jest chaldejsko-katolickim arcybiskupem Mosulu od 2009 roku. Jego poprzednik został rok wcześniej uprowadzony, po czym zamordowany.
46-letni duchowny oczekuje od rządu Niemiec przede wszystkim pomocy dla wypędzonych w północnym Iraku i w Kurdystanie. - Uchodźcy żyją w warunkach urągających ludzkiej godności” – podkreśla Nona.
Arcybiskup Mosulu ponagla wspólnotę międzynarodową do działania. Dziękuje też Kurdom i peszmergom za okazanie chrześcijanom solidarności.
Christoph Strack, DW / Iwona D. Metzner