Bahlsen: Więcej robotników przymusowych niż szacowano
21 sierpnia 2024Pięć lat po skandalicznych wypowiedziach spadkobierczyni firmy, badanie rzuca więcej światła na historię przedsiębiorstwa. Verena Bahlsen ściągnęła na siebie i firmę wiele krytyki, gdy w 2019 roku oświadczyła, że robotnicy przymusowi w firmie Bahlsen byli „dobrze traktowani” w czasach nazistowskich. Wkrótce potem za to przeprosiła i powiedziała, że zaszła pomyłka.
Mimo to nazwa Bahlsen nagle przestała być synonimem herbatników Leibniz i batoników Pick UP. Publiczne dyskusje doprowadziły do intensywnego badania przeszłości firmy. Rodzina będąca jej właścicielem, ogłosiła teraz w oświadczeniu: „Nie byliśmy świadomi wielu szczegółów z historii firmy i prawda jest taka, że o nie także nie pytaliśmy”.
Ponad 800 robotników przymusowych
Przeprowadzenie badań zlecono historykom Manfredowi Griegerowi i Hartmutowi Berghoffowi. W rezultacie powstała 600-stronicowa książka zatytułowana „Historia firmy Bahlsen”, która obejmuje lata od 1911 do 1974 roku.
Ich poszukiwania wykazały, że firma wspierała reżim nazistowski i czerpała z niego zyski, w szczególności poprzez wykorzystywanie robotników przymusowych. Firma Bahlsen zatrudniała ich więcej, niż wcześniej przypuszczano. Jej aktywność w czasach narodowego socjalizmu bardzo wzrosła. W latach 1940-1945 zatrudniała ponad 800 zagranicznych pracowników przymusowych. Większość z nich stanowiły kobiety z Polski i Ukrainy.
Jak wyjaśniają autorzy książki, robotnicy przymusowi w Niemczech podlegali daleko idącej dyskryminacji na tle rasowym. Polki i Polacy musieli nosić na ubraniach fioletowo-żółte romby z literą P, co sprawiało, że byli łatwo rozpoznawalni.
Bahlsen przyznaje się do swojej historii
Grieger i Berghoff napisali też, że robotnicy przymusowi z Polski otrzymywali niższe płace, mniejsze racje żywnościowe i mieli gorszą opiekę medyczną niż Niemcy. Byli zakwaterowani w barakach i wykluczeni z życia publicznego. Kontakty społeczne z Niemcami były surowo zabronione.
Polskim robotnikom przymusowym, którzy mieli kontakty seksualne z Niemkami, groziła egzekucja. Rodzina Bahlsen podkreśliła, że prawda o wydarzeniach z tamtych czasów była niewygodna i bolesna: „Głęboko ubolewamy nad niesprawiedliwością, jaka spotkała tych ludzi w naszej firmie. Żałujemy również, że nie stawiliśmy czoła tej trudnej prawdzie wcześniej”.
Otwarte archiwum
Archiwum firmy zostało po raz pierwszy w pełni otwarte dla badań naukowych. Rodzina Bahlsen hojnie sfinansowała projekt, ale nie narzuciła żadnych wymagań dotyczących treści wydanej publikacji, jak napisali jej autorzy. Szczególnie bliski kontakt nawiązano z Wernerem M. Bahlsenem i jego córką Vereną.
Przez dziesięciolecia firma ograniczała pamięć o pracy przymusowej w jej strukturach, zabiegając o przedstawienie jej w korzystniejszym świetle. Dziś firma przyznaje się do swojej historii.
„Do nas należy utrzymanie tej pamięci przy życiu i zatroszczenie się o to, by historia narodowego socjalizmu nigdy się nie powtórzyła” – czytamy na tablicy pamiątkowej we foyer siedziby firmy Bahlsen.
(DPA/jak)