Endoskopy masowo znikają ze szpitali w Niemczech
7 września 2016Endoskopy są małe i drogie. Jeden taki instrument medyczny może kosztować do 160 tys. euro. W sportowej torbie albo w plecaku bez problemu mieści się do dziesięciu sztuk. Dla złodziei jest to więc łatwy łup.
Niemieckie kliniki i szpitale od miesięcy zgłaszają takie kradzieże. Jak pisze „Die Welt”, ofiarą ostatniej padła klinika w Duesseldorfie, z której zniknęło 19 endoskopów, każdy wartości od 30 tys. do 60 tys. euro. Przedtem złodzieje uderzyli w kompleksie szpitalnym w Dillenburgu w Hesji. Tam szkody zsumowały się na około 370 tys. euro.
Kradzieże też w Polsce i Austrii
W przygranicznym Goerlitz skradziono pod koniec lipca endoskopy łącznej wartości 400 tys. euro. Kradzieże zgłosiły też szpitale w Magdeburgu, Lipsku, Gelsenkirchen, Bad Berleburgu, Bergisch-Gladbach, by wymienić tylko kilka. Przypadki kradzieży tego kosztownego sprzętu zanotowano też w Polsce i w Austrii, najwięcej jednak w Niemczech, głównie w Nadrenii Północnej-Westfalii (NRW), gdzie okradzionych zostało 20 szpitali. Ralfa Britza to nie dziwi. „Nigdzie nie ma takiego zagęszczenia szpitali, jak tam” – powiedział „Die Welt”.
Britz jest wiceszefem specjalizującej się w ubezpieczaniu szpitali firmy Ecclesia, gdzie klientami jest ponad połowa szpitali niekomunalnych. Według jego obliczeń, od lutego 2014 roku tylko w NRW zostały skradzione endoskopy wartości 11,5 mln euro.
Jak fantomy
Złodzieje są nierozpoznawalni, ale i kradzieże są dziecinnie łatwe. „Szpitale są miejscami publicznymi, także nocą muszą być dostępne dla wszystkich. Odpowiednie oddziały są dobrze oznakowane. Żaden sprawca nie musi długo szukać, gdzie znajduje się sprzęt” – pisze „Die Welt”.
Monitorowanie szpitali jest natomiast problematyczne. Ze względu na ochronę danych osobowych pacjentów instalowanie wszędzie kamer nie jest możliwe. Endoskopy są też w ciągłym użytku, dlatego nie są przechowywane pod zamknięciem. „Złodzieje rzadko muszą robić więcej, poza wyważeniem drzwi” – konstatuje „Die Welt”.
Policja jest bezradna. W Goerlitz zwróciła się o pomoc do potencjalnych świadków kradzieży - w chwili jej dokonania widziano bowiem „podejrzaną grupę osób o południowoeuropejskim wyglądzie”. Ze wzglądu na dobro śledztwa efektów apelu policja nie podała.
Kradzieże na zamówienie
Śledczy są jednak zgodni co do tego, że mają do czynienia z przestępczością zorganizowaną i sprawcy kradną na zamówienie. W niektórych klinikach zniknęły tylko najnowsze instrumenty a złodzieje zdają się doskonale wiedzieć, które są wartościowe a które nie. „W Europie Zachodniej nie ma zbytu na kradzione endoskopy, każdy ma bowiem numer seryjny i sprzęt ten musi być regularnie kontrolowany przez TÜV” – powiedział „Die Welt” rzecznik policji zajmującej się kradzieżą w Dillenburgu. Przypuszcza on, że zamówienia pochodzą z Europy Wschodniej – „Ukrainy albo jeszcze dalej na wschód”, lub z Ameryki Łacińskiej.
Za tą ostatnią teorią przemawia przypadek z Frankfurtu nad Menem, gdzie w grudniu zatrzymani zostali złodzieje endoskopów wartości 90 tys. euro – dwaj mężczyźni i kobieta z Kolumbii. W ręce policji wpadli przypadkowo. Podczas obławy w dworcowym hotelu we Frankfurcie policja odkryła skradziony sprzęt – fachowo zapakowane endoskopy adresowane do nieoficjalnej kliniki w Kolumbii. Sprawcy przyznali przed sądem, że była to kradzież na zamówienie. W dzień kobieta, która była w ciąży, zrobiła rozeznanie w szpitalu, w nocy cała trójka wróciła po łup.
Opr. Elżbieta Stasik