Euro 2016: Polscy mistrzowie drugiego planu
20 czerwca 2016„Süddeutsche Zeitung” przypomina: „Dzień po świetnym występie Polaków na Stade de France padło jedno szczególne słowo: „fusy”, które okazało się znamienne dla debaty na temat reprezentacji biało-czerwonych”. Gazeta zastanawia się, czy Artur Jędrzejczyk, który użył tego określenia, nie wie, o czym mówi czy „właśnie poznaliśmy pierwszego filozofa tych mistrzostw”.
Reszta jest milczeniem?
„Süddeutsche Zeitung” wyjaśnia, że polski obrońca w ten sposób określił grupę zawodników, którzy nie grają w pierwszych ligach za granicą: „Z nim fani nie robią sobie zdjęć ani nie proszą ich o autografy. Nierozpoznani przechodzą przez strefy dla mediów. Nie dla nich błyski fleszy i przyjemności sławy”.
Dziennik zaznacza, że sam Artur Jędrzejczyk należy do tego typu piłkarzy, niedawno został wypożyczony przez rosyjski klub FK Krasnodar Legii Warszawa. Oni i kilku innych praktycznie tworzą kadrę, stanowiąc tło dla powszechnie oklaskiwanych Lewandowskiego, Milika i Krychowiaka. „Są resztą, są fusami” – dodaje gazeta.
Niedoceniane fusy działają cuda
„Süddeutsche Zeitung” analizuje, dlaczego Artur Jędrzejczyk wypowiedział te słowa właśnie teraz, gdy wydawało się, że w La Baule panuje nastrój harmonii, radości, nawet zabawy.
„Być może ten 29-latek wie, że fusy nie kojarzą się najlepiej i nie godzi się na to, by wylądować w koszu na odpadki. Odetkał rurę, usunął tłuszcz, ożywił ogród. Powinni istnieć ludzie, który używają peelingu z fusów. Bo to właśnie fusy są tym niedocenianym składnikiem, który działa cuda” – alegorycznie pisze dziennik z Monachium.
Trener Nawałka nazywa pomocników gwiazd swoimi „rycerzami”
I tak, Artur Jędrzejczyk i jego koledzy-fusy w czwartek pokazali, jak wiele są warci dla swojego zespołu. Polska reprezentacja pojechała do Francji z opinią najbardziej ofensywnego zespołu w turnieju. Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik, Kamil Grosicki, Jakub Blaszczykowski – Polacy strzelili w kwalifikacjach tak wiele goli, jak żadna inna drużyna. Teraz jednak okazuje się, że potrafią także dobrze bronić. Niemiecka ofensywa przy wyniku 0:0 z pewnością popełniła błąd, polska defensywa z kolei podejmowała dobre decyzje. Trener Adam Nawałka nazwał nieznanych powszechnie pomocników gwizd zespołu swoimi „rycerzami”.
Zaskakujący środek
Zaskoczeniem dla polskich kibiców na pewno był Michał Pazdan z jego świetną obroną. Nawet jeśli 28-latek był ostro krytykowany, szczególne po przegranej w sparingu z Holandią 1:2, Niemcy praktycznie nie mogli się potem przez niego przebić. Nawałka zna tego zawodnika jeszcze z czasów w Górniku Zabrze i dobrze go zapamiętał. Uznany przez niemieckiego trenera Joachim Löwa odcinek obrony z Pazdanem i Kamilem Glikiem z FC Turyn zmienił się w St. Denis w ścianę nie do przejścia. Wspieraną przez defensywny środek, gdzie grał Mączyński, zresztą też z Krakowa.
Wspaniałe lata 70-te
Niektórzy Polacy wspominają wspaniałą drużynę z lat 70-tych, gdy również szerzej nieznany zespół z Kazimierzem Deyną na czele zdobył trzecie miejsce na mistrzostwach świata w Niemczech w roku 1974. „Süddeutsche Zeitung” zastanawia się, czy teraz podobnie będzie z zespołem pod wodzą Roberta Lewandowskiego kapitana, który dotychczas nie zabłysnął podczas obu meczów.
Strach przez rozprężeniem rekinów
Jako największe zagrożenie przed ostatnią rozgrywką grupową wielu obawia się lekkomyślności i tego, by reprezentacja zbytnio się nie rozprężyła. W Polsce euforia wokół kadry rośnie po raz pierwszy od 1986 roku reprezentacja narodowa jest bliska wyjścia z fazy grupowej tak wielkiego turnieju. Wystarczy do tego remis z Ukrainą, nawet przegrana o niczym nie przesądza. Rober Lewandowski jednak przestrzega: „Proszę, nie mówmy o jednej ósmej finału. Został jeszcze trzeci mecz do zagrania”. Większość uważa, że spotkanie z Ukrainą będzie łatwiejsze, ale jest wręcz przeciwnie „będzie trudniej”, jak dodaje kapitan Polaków.
Zdaniem gazety, siłą drużyny w grze z Niemcami były duże zaangażowanie i wola sprawienia przeciwnikowi jak największego problemu. Cytuje też trenera Nawałkę, który deklarował, że Polacy mają duże umiejętności i próbują zastosować pressing. „W La Baule oznacza to, że zespół będzie jak stado rekinów: Jeśli stanie, zginie” – czytamy dalej.
„Co ma rekin do fusów, tego do końca nie wiadomo. Być może należy o to zapytać filozofa Jędrzejczyka” – podsumowuje „Süddeutsche Zeitung”.
Dagmara Jakubczak (opor.)