Lęk przed fiaskiem wyborów prezydenckich na Ukrainie
18 maja 2014Centralna Komisja Wyborcza Ukrainy bije na alarm, domagając się jak najszybszej interwencji. Twierdzi, że w obecnych warunkach niemożliwe jest przeprowadzenie wyborów prezydenckich w kontrolowanych przez prorosyjskich separatystów wschodnich obwodach donieckim i łużańskim, bo poważnie zakłóca się przygotowania do wyborów 25 maja. W Moskwie jest mowa o tym, że przecież nie można wybierać „przy akompaniamencie kanonady”.
Ostrzeżenie pod adresem Rosji
Szef SPD a zarazem wicekanclerz Sigmar Gabriel obarczył Rosję współodpowiedzialnością za obecną sytuację w regionach kryzysowych. Zagroził sankcjami gospodarczymi, gdyby wybory miały się nie odbyć. Wtedy „znajdziemy się na niebezpiecznym wirażu” niemiecki minister gospodarki powiedział w rozmowie z „Bild am Sonntag”. „Europa nie będzie się bezczynnie przypatrywać zakłócaniu głosowania z zewnątrz. Wówczas trzeba będzie zastanowić się nad dalszymi sankcjami” - dodał szef SPD.
Według Gabriela Moskwa musi zrobić wszystko, by 25 maja odbyły się na Ukrainie wybory oraz, „by wszyscy je zaakceptowali”.
Również przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Bundestagu, Norbert Roettgen (CDU) zaznaczył, że „musi istnieć związek między wyborami a nowymi sankcjami”. W rozmowie z „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” uwypuklił znaczenie demokratycznych wyborów dla stabilizacji politycznej Ukrainy.
Wspólne cele polityki i gospodarki?
Z powodu napięć z Rosją i zbliżającego się wielkiego szczytu gospodarczego w Sankt Petersburgu, rząd niemiecki miał, jak podają media, zaprosić do Urzędu Kanclerskiego czołowych menedżerów, żeby zapoznać ich ze stanowiskiem rządu i uzgodnić wspólne pozycje. Jednak nie wszyscy menedżerowie chcieli przyjąć zaproszenie, pisze „Bild am Sonntag”.
Przedstawiciele gospodarki niemieckiej zasygnalizowali gotowość zaaprobowania sankcji, uchwalonych przez politykę. Ostrzegli jednak przed zbyt pochopnymi decyzjami. „Nie powinniśmy zrywać rozmów z Rosją. To się odnosi również do gospodarki” – powiedział Ulrich Grillo, prezes Federalnego Związku Niemieckiego Przemysłu (BDI).
rtr, afp, dpa, DW / Iwona D. Metzner
red. odp.:Alexandra Jarecka